Strach. Lęk. Obawa. Niepokój. Groza. Ma wiele imion. Cicho przykłada długi palec do ust i w spokoju paraliżuje niemą obecnością. Ma swój własny specyficzny kształt i niezbyt ładny zapach… Czai się jak zimna Buka w Dolinie Muminków. Mimo to spróbujmy podjąć próbę pertraktacji i spójrzmy prosto w jego wielkie oczy. Zastanówmy się, czym jest. Poznajmy go trochę, rozszyfrujmy, rozłóżmy na czynniki pierwsze, może uda się choć trochę go oswoić? Z czym właściwie przyszło się zmierzyć? Co przede mną bezczelnie stoi, drwiąco się uśmiechając?
Wejdźmy do budynku
Próbą wyjaśnienia pojęcia lęku zajął się między innymi wybitny polski psychiatra praktyk, profesor Antoni Kępiński. Zdefiniował go ogólnie jako określenie przeżyć towarzyszących postawie ucieczki. Oczywiście różne są postacie lęku i różne jego natężenia (w tym ten poważniejszy, wynikający z choroby), ucieczka też może przyjąć rozmaite formy (wewnątrz i na zewnątrz). Ale spróbujmy z pomocą pana Kępińskiego zająć się tym podstawowym, najprostszym i najpowszechniej spotykanym. Przejdźmy zatem nieśpiesznie przez trzy piętra budynku, przyjrzyjmy się jego wnętrzom i poszukajmy odpowiedzi na pytanie: Czym właściwie jest strach, co ze mną robi i dlaczego?
Pierwsze piętro
„Każdy obraz niebezpieczeństwa jest w pewnym stopniu wybiegiem w przyszłość, jest wyobrażeniem tego, co nastąpi i to wyobrażenie budzi lęk, a nie obraz aktualnej rzeczywistości. Skazaniec czekający na egzekucję boi się egzekucji, a nie siedzenia w celi, co jest jego aktualną sytuacją.” To oznacza, że nie boimy się teraźniejszości, tylko naszych wyobrażeń dotyczących przyszłości. Przyszłości, która w praktyce może potoczyć się na wiele sposobów. Czyli boimy się nieznanego, przeraża nas niepewność. W ciemnym pokoju na pierwszym piętrze dostajemy naukę, że niepewność spotkania się z przyszłością to nasz słaby punkt, w który bez pardonu uderza lęk. Czarny, tajemniczy znak zapytania namalowany na ścianie pomieszczenia znajdującego się na następnym piętrze.
Drugie piętro
Co dalej? Co się dzieje, kiedy nadchodzi moment, że przyszłość zamienia się w teraźniejszość?
„Lęk na ogół znika, gdy jest się już w sytuacji zagrożenia, wówczas następuje zazwyczaj działanie (…), nie ma już miejsca dla lęku. (…) Gdy jest się już w danej sytuacji, napięcie lękowe gwałtownie spada; spadek ten należy tłumaczyć wyładowaniem napięcia emocjonalnego w działaniu.” Jak widzimy, lęk nagle zanika, opuszcza nas jak rozpływająca się szybko w powietrzu, jasna mgła. Tak się staje, ponieważ usuwa się, żeby zrobić miejsce działaniu. Oto fragmenty ciekawych analiz Kępińskiego: „W okresach trudnych, gdy śmierć staje blisko, np. w czasie wojny, w obozach koncentracyjnych, w przypadku klęsk żywiołowych, znikają na ogół objawy nerwicowe. (…) Ludzie, którzy z racji swego zawodu czy zamiłowań częściej są narażeni na śmierć, np. marynarze, lotnicy, górnicy, alpiniści, wykazują na ogół mniej objawów nerwicowych niż inni.”
Trzecie piętro
„Postawa lękowa jest przygotowaniem do tego, co ma nastąpić w momencie zagrożenia, a tym samym, gdy moment ten nastąpił, traci on swój sens. Po wyjściu z sytuacji zagrożenia następuje stan odprężenia, ulgi, triumfu z odniesionego zwycięstwa lub zadowolenia, że cało się wyszło z opresji. Napięcie lękowe wzrasta, gdy nie ma się możliwości wyładowania go w działaniu.” I tutaj mamy odpowiedź na pytanie. Strach owszem, pojawia się nagle, niespodziewanie i nieproszony, zwiastując jakieś niewiadome w skutkach wydarzenie. Może być przeraźliwy, wszechogarnia ciało i umysł, które stają się kamiennym monolitem z filmu ,Odyseja kosmiczna 2010′. Ale można się z nim uporać, dać mu radę otwierając drzwi do sytuacji zagrożenia, która może okazać się całkiem bezpieczna. Przełamać się, wyciągnąć rękę, pogłaskać go, a wówczas odejdzie. Najgorsze dla nas, co można zrobić to go unikać, omijać. Trwać bezczynnie w niepewności. Pielęgnować w sobie lęk, aż zadowolony z siebie urośnie do rozmiarów Pałacu Kultury.
Wygodniej windą
„Precepcja sytuacji zagrażającej ulega zniekształceniom pod wpływem postaw uczuciowych. Postawy pozytywne zmniejszają poczucie niebezpieczeństwa („z piosenką na ustach w bój”), natomiast postawy negatywne zwiększają je („strach ma wielkie oczy”). Pod wpływem lęku sytuacja realnie bezpieczna staje się w subiektywnym odczuciu niebezpieczna.” Z tego wynika, że nasze podejście i postawa mają wpływ na postać, którą przybierze strach. Często własnoręcznie dajemy przyzwolenie na to, żeby nałożył przebranie przerażającego stwora, będąc tak naprawdę maleńką i niegroźną myszką.
Lęk pasie się i karmi stylem życia, do którego jesteśmy zmuszani każdego dnia. Karen Horney, niemiecka psychoanalityk i psychiatra pisze: „Dobrobyt, prestiż, władza mają bronić przed uczuciem izolacji i lęku. W rzeczywistości mobilizują uczucia wrogości, a tym samym – lęki. By zdobyć te atrybuty szczęścia, trzeba bowiem wziąć udział w ostrym współzawodnictwie, a osiągnąwszy je, czuwać nad ich utrzymaniem.” Może warto w związku z tym zastanowić się nad redukcją naszego stada złożonego z licznej gromadki strachów gromadzonych każdego dnia? Wypuścić na wolność nadmiar egzemplarzy, przestać nadymać się na przesadną ilość dóbr i pozycji zdobywanych w pocie czoła i za wszelką cenę?
*A. Kępiński „Psychopatologia nerwic”, „Melancholia” (depresja, historia, rodzaje i leczenie), Podstawowe zagadanienia współczesnej psychiatrii”
** prace malarskie – Willem de Kooning
Zostaw komentarz