1) Dlaczego to właśnie Macron lub Scholz mogą sobie jeździć po świecie i rozmawiać z kim chcą stale powołując się na interes Unii Europejskiej, podczas gdy Orban nie może? Zaznaczam, że nie przypominam sobie, żeby np. przed rozmowami z Putinem czy Xi odbywali oni „szerokie konsultacje” z rządami państw Unii, aby wypracować wspólne stanowisko. Nie przypominam sobie też, żeby premier Hiszpanii Pedro Sanchez uzganiał z kimś cokolwiek podczas swojej wizyty w Kijowie rozmawiając z prezydentem Zelenskim o „formule pokojowej”.
2) Bardzo podoba mi się oportunizm i asertywność rządu węgierskiego. Konsekwentnie rozgrywają sytuację międzynarodową jak to się mówi „grając na wielu fortepianach” – wykorzystując do imentu zarówno aspiracje Niemiec, jak Rosji i Chin. Wyjdzie na to, że będą ważnym elementem każdej układanki.
3) I nie mają oporów przed podkreślaniem swojej suwerenności:
Zostaw komentarz