Kiedy go poznałam był już dość stary i nieco zapomniany. Mógł Bryll brylować w nieskończoność, gdyż nie utracił ani dowcipu ani mocy mistrzowskiego władania słowem. Ale w pewnym momencie pochłonęły go sprawy inne.
W rozmowie z Dorotą Giebułtowicz mówił:
” … gdyby były jakieś anioły public relations, to przecież wyrywałyby sobie pióra z powodu planu Boga zesłania Jezusa na ziemię. To wszystko było bezsensownie zorganizowane: zesłanie do narodu, który był pogardzany, do jakiejś Galilei, która była pogardzana przez tych ważnych z Judei, do języka aramejskiego, który był znany, ale prowincjonalny. W dodatku Jezus pewnie mówił z akcentem galilejskim, który wyniósł z miejsca swego urodzenia, bo przecież po akcencie poznawano jego uczniów. Musiał wkurzać tych wszystkich faryzeuszy. Wyobraźmy sobie, że ktoś teraz mówi ważne rzeczy z akcentem śląskim albo lwowskim. To wszystko nie miało sensu! To trzeba było zrobić w innej rodzinie, w innym kraju, w innym wykształceniu, żeby to poszło w świat. Przecież to wszystko było zamierzone co najwyżej na jakieś beznadziejnie prowincjonalne!” ….
” Przypomniałem sobie moją dyskusję z rabinem (…) jak Bóg mógł stworzyć taki świat: wszechdoskonały Bóg, wszechsprawiedliwy, wszech-, wszech — stworzył coś, co jest niedoskonałe, niespójne, czasowe… Jak doskonałość mogła stworzyć niedoskonałość? Jak wieczność mogła stworzyć czasowość? Odpowiedź jest w jednej haggadzie, czyli przypowieści, że On chciał znaleźć coś, co mógłby kochać. A może kochać coś, co jest odrębne od niego i co może jego miłość przyjąć albo odrzucić, bo wtedy jest ta relacja kochania. Istnieje to ciągłe napięcie między niedoskonałością świata a doskonałością Boga i ciągła szarpanina świata i Boga, żeby się zbliżyć do siebie, bo my chrześcijanie szczególnie wierzymy, że Bóg jest zakochany w nas jakąś obłąkaną miłością i z powodu tej niesłychanej miłości stał się człowiekiem. To przyjmuje tylko chrześcijański monoteizm, inni tego nie przyjmują, i z punktu widzenia prostej logiki mają rację! Bo to jest jakiś zupełny bezsens. Tak jak niemożliwe jest miłosierdzie wobec sprawiedliwości…”
„Historia Faustyny zmieniła moje intelektualne i uczuciowe nastawienie do świata i do tego, jak to będzie z nami i na co my zasługujemy. Bo po sprawiedliwości, to nie zasługujemy na nic, i właściwie powinniśmy sami zagryźć się na śmierć….
Powiedzmy sobie uczciwie, że nie jest ten kult zbyt kochany przez ludzi, którzy próbują zrozumieć naszą relację z Bogiem intelektualnie. Bo to okropnie przeszkadza, jak przeszkadzał ten smród pieluszek w narodzeniu w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – nie mogli przyjąć Boga, który sikał w pieluchy, nawet krzyczano, że trzeba wywalić tą część Ewangelii Łukaszowej. Podobnie z miłosierdziem jest coś nie w porządku logicznie, i właśnie w tym nieporządku kryje się niebywała szansa, bo to odpowiada naszym skrytym marzeniom, że jednak jakoś zostaniemy zrozumiani. ”
„Właściwie jest niemożliwe to, w co wierzymy. Chrześcijaństwo jest jedyną religią monoteistyczną z wielkich religii, która zakłada oksymoron, niemożliwość. Bo myślę, że gdyby to było tylko wymyślone, to by było o wiele bardziej logiczne.”
Ernest Bryll był poetą i ambasadorem, ale też wziętym tekściarzem. Piosenki z jego tekstami śpiewali m.in. Enigmatic, Pakt, Myslovitz, Skaldowie, Stan Borys, Halina Frąckowiak, Marek Grechuta, Jerzy Grunwald, Teresa Haremza, Halina Kunicka, Bernard Ładysz, Czesław Niemen, Jerzy Połomski, Krystyna Prońko, Łucja Prus, Danuta Rinn, Maryla Rodowicz, Andrzej Rybiński, Warren Schatz, Urszula Sipińska, , Teresa Tutinas i Adam Wojdak .
fot. Mariusz Kubik; rok 2018
za Wiki.
Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, publikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.
Zostaw komentarz