„I tam są ludzie – i tam maja dusze!„– daleki, nieznany Apostol Wschodu , duszpasterz – domokrążca, błogosławiony ksiądz Władysław Bukowiński
„Podnieście głos rycerze!
Niech grzmią wolności śpiewy,
Wstrzęsną się Moskwy wieże:
Wolności pieniem wzruszę
Zimne granity Newy;
I tam są ludzie !
I tam mają duszę…” (Juliusz Slowacki „ Hymn Bogarodzico Dziewico ! „)
Za spokój duszy śp. Zmarłego – mszę swietą w Kolegiacie św. Floriana w Krakowie odprawił 18 stycznia 1975 Ksiądz Kardynał Karol Wojtyła.
Ksiądz Władysław Bukowiński – pisowina nazwiska po ukr. Βладислав Буковинський, po rosyjsku: Βладислав Буковинский.
Urodził się 22grudnia 1904 /4 stycznia 1905/ w Berdyczowie, (w obwodzie żytomierskim, ok. 400 km na wschód od Lwowa ) w rodzinie inteligenckiej. Jego ojciec pochodził z rodu szlacheckiego, który miał swój majątek pod Sandomierzem, a matka Jadwiga z domu Scipio del Campo – ze spolszczonej rodziny włoskiej. Pra-pradziadek Władysława Piotr Scipio del Campo przybył do Polski z królową Boną Sforca, był marszałkiem jej królewskiego dworu. W 1920-tym rodzina uciekając przed inwazją bolszewicką przeniosła się do Krakowa, gdzie Władysław rozpoczął studia na wydziale prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, z wyróżnieniem ukończył również Polską Szkołę Nauk Politycznych. Był wybitnym humanistą, który marzył o rozmowach o tomizmie i wcieleniu w życie idei jagiellońskiej. Swięcenia kapłańskie otrzymał w katedrze na Wawelu w roku 1931 z rąk metropolity krakowskiego abp. Adama Stefana Sapiehy. Zmarł w grudniu 1974 roku na obczyźnie, w Karagandzie.
Jego pragnieniem była praca misyjna na Kresach, ale zaraz po święceniach podjął posługę duszpasterską, charytatywną i wychowawczą w Rabce i Suchej Beskidzkiej. Dopiero potem został skierowany na Kresy, do Łucka, gdzie był wykładowcą katechetyki i socjologii na Łuckim Seminarium Duchownym oraz dyrektorem Wyższego Instytutu Wiedzy Religijnej.
Gdy wbuchła II wojna i na Wołyń wkroczyli Sowieci – biskup łucki Adolf Szelążek mianował ks. Władysława Bukowińskiego proboszczem katedry w Łucku. Walory duchowe, inteligencja, spokój i opanowanie, a także dobra znajomość języka rosyjskiego stwarzały szansę, że może tam potrafi on obronić resztki wolności religii. Ale już w sierpniu1940 został przez NKWD aresztowany i osadzony w więzieniu w Lucku.
Gdy Niemcy wkroczyli na te tereny – NKWD rozpoczęło masowe rozstrzeliwanie więźniów. Razem z innymi miał i ten Duchowny zostać rozstrzelany (23 czerwca 1941), lecz w czasie egzekucji kula nie dosięgła go – cudem uniknął śmierci (to było pierwszy raz) – nie został nawet draśnięty. Leżąc na dziedzińcu więziennym pod kulami udzielał rozgrzeszenia swoim sąsiadom. Gdy wkroczyli Niemcy, wrócił do swych obowiązków proboszcza katedralnego i roztoczył opiekę nad Polakami, którym cudem udało się uniknąć zorganizowanego przez Ukraińców ludobójstwa. Kiedy czerwonoarmiści ponownie zajęli Wołyń, i zaprowadzili czasy tzw. „drugich Sowietow” – ksiądz Bukowiński jakiś czas wykonywał obowiązki duszpasterskie, katechizował dzieci, prowadził stałą opiekę nad rodzinami więźniów, ratował dzieci żydowskie i ukrywał je w rodzinach katolickich, dokarmiał i opiekował się masowo przybywającymi do Łucka ofiarami z ukraińskich czystek etnicznych, dożywiał jeńców sowieckich masowo umierających z głodu w niemieckim obozie jenieckim.
W styczniu 1945 został aresztowany i skazany na dziesięć lat obozu pracy. Pracował m.in. w czelabińskich obozach na Uralu przy wyrębie lasów. Niedożywiony i skrajnie wyczerpany przeszedł zapalenie płuc. Trafił do szpitala i tam – po raz drugi w życiu – uniknął śmierci. Jakoś przeżył i dalej dzielil los łagiernika. Pracował pod ziemią – w kopalni miedzi „Pokro” na obszarach pustynnych Dżezkazganu na głębokości 300 metrów. Po kilkunastu godzinach pracy znajdywał jeszcze siłę, aby odwiedzać chorych. Codziennie wczesnym rankiem sprawował Eucharystię na swojej pryczy, która była jednocześnie ołtarzem.
10 sierpnia 1954 został zwolniony z obozu i zesłany do Kazachstanu, do Karagandy, gdzie żyly tysiące polskich zesłańców – „wrogów” ustroju komunistycznego (Karaganda – siedziba istniejacego tam od 27 lat Związku Polaków w Kazachstanie.) Według spisu powszechnego z roku 2021żyje w tym kraju 35. 319 Polakow , z czego tylko 7.737 osób mówi po polsku (21.9%). Ksiądz Bukowiński musiał się w tej Karagandzie co miesiąc zgłaszac przed NKWD, nie wolno było mu bez pozwolenia opuścić miasta, musiał też znaleźć jakieś zatrudnienie: został nocnym stróżem w kombinacie węglowym: „Wziąłem taką pracę, która dawała mi stosunkowo dużo wolnego czasu na pracę duszpasterską”- napisał we wspomnieniach („Wspomnienia z Kazachstanu”, s. 47). Jego życie i ofiarna służba ludziom, bez względu na narodowość, język, pochodzenie i jego rozumienie roli duszpasterza – najlepiej ilustruje on sam w poniższej wypowiedzi (ze „Wspomnień”): „ Jestem ustawicznie domokrążcą. Nie urządzam żadnych większych nabożeństw u siebie w domu, bo bardzo łatwo władze mogłyby mnie oskarżyć o nielegalny kościół. (…) Całe moje duszpasterstwo odbywa się w cudzych domach. (…) Najlepiej nadaje się domek jednorodzinny, położony na uboczu. W takim domu można spokojnie się modlić, a nawet głośno śpiewać, byleby tylko były pozamykane drzwi i okna.(..) Przede wszystkim urządzam ołtarz. Jest nim zwyczajny stół, byleby tylko mocno stał i nie chwiał się. Stół przykrywa się białym obrusem. Na stół kładzie się duże pudełko lub dwie grube książki, przykrywa się białą chustką i stawia krucyfiks. Świece stawia się w lichtarzach, lub jak ich nie ma w szklance z solą. Powyżej zawiesza się jeden lub dwa obrazy i ołtarz gotów. Następnie spowiadam. Mszę odprawiam o godzinie 9 wieczorem. Po Mszy św. zwykle jeszcze spowiedź. Wreszcie krótki spoczynek nocny. Krótki, bo kładę się zwykle po północy, a już o 5 lub 6 rano jest poranna Msza św., a potem dalej spowiedź, czasami chrzty i namaszczenia olejami świętymi, czasami śluby. Ponieważ to powtarza się wciąż na nowo w różnych domach i rodzinach, więc sypiam częściej w cudzych łóżkach niż w swoim własnym. (…) W niedzielę przychodzi na Mszę św. nie mniej niż sto osób (…) Jeżeli jest ciasne mieszkanie to bywa ciasno i gorąco. Pomalutku wprowadzamy do Mszy św. język polski i niemiecki. Bywają wypadki, że na Mszę św. przychodzą i Polacy i Niemcy razem – to kazanie mówię po rosyjsku.
Kiedy w 1955 (za rządów Chruszczowa) pojawiła się możliwość powrotu do Ojczyzny w ramach repatriacji, ks. Bukowiński zdecydował się przyjąć obywatelstwo sowieckie, aby pozostać w Kazachstanie. Nie chciał opuścić Polaków – zesłańców, ich potrzeb duchowych i tych – ich polskich dzieci. Bo realizował posłanie Wieszcza Juliusza: „I tam są ludzie – i tam mają dusze !”Nie zostawił znajdujących się w Kazachstanie polskich katolików bez opieki duchowej. Od roku 1956 mógł już podróżować po całym kraju z sowieckim paszportem. Zrezygnował z pracy stróża i zajął się tylko posługą duszpasterską, zamieszkał na peryferiach Karagandy u Polaków Stanisława i Zuzanny Maderów, potem u niemieckiej rodziny Katarzyny i Kaspera Haag. Odbył jeszcze kilka wypraw misyjnych, m.in. w okolice Ałma-Aty, do polskich przesiedleńców. W jednej z tamtejszych polskich wiosek, jak wspomina, zgotowano mu najbardziej wzruszające przywitanie. Tak skarżyli się tamci polscy przesiedleńcy: „ Wywieźli nas pod te góry, zostawili tutaj i wszyscy zapomnieli o nas. Nikt o nas nie pamiętał. My takie sieroty, my takie sieroty». Płakał cały zebrany lud, płakał i ksiądz razem z nimi. Ale to były dobre łzy.
Ks. Władysław Bukowiński miał jednak w swoim życiu i momenty radości i powody do dumy. Na swojej drodze spotkał On wielu świętych i kandydatów na ołtarze: Karola Wojtyłę, Stefana Wyszyńskiego, Sługę Bożego ks. Michała Rapacza, Sługę Bożego o. Serafina Kaszubę, Sługę Bożego dr Stanisława Kownackiego, bł. ks. Aleksego Żareckiego czy Służebnicę Bożą Gertrudę Detzel. Ze spisanych przez Bukowińskiego „Wspomnień z Kazachstanu” wyłania się nie tylko obraz niezłomnego kapłana, człowieka pełnego pokory, ale prawdziwego przedstawiciela cywilizacji łacińskiej, który nawet za kolczastymi drutami sowieckich łagrów starał się zawsze dążyć do poszukiwania Prawdy, przekazywać innym Wiarę, Nadzieję i w nieludzkich warunkach wcielać w życie miłość bliźniego. Miał do siebie duży dystans i poczucie humoru, z ironią opisywał starzenie sie. Tak powiedział: „ Starzenie sie – to sztuka umiejętnego likwidowania remanentów doczesnych i wkraczania w wieczność z wiarą”. Doskonały obraz tego Apostoła Wschodu zapisał ksiądz greckokatolicki – Eliasz Głowacki, współwięzień, który tak wspominał swoją znajomość z ks. Władysławem z czasów obozu pracy:
„W tym piekle zła, niesprawiedliwości, krzywdy, bólu i cierpienia szukałem człowieka – wzoru dla siebie. Tym wzorem człowieka był dla mnie przez 9 lat w łagrach i pozostanie na zawsze obecny ks. Władysław Bukowiński. Wysoki, wychudły, w lichej odzieży, lecz zawsze pogodny i uśmiechnięty. Widziałem go powracającego z pracy z klocem drzewa na ramieniu chociaż nie wszyscy nieśli drzewo. (…) Dla nas kapłanów urządzał rekolekcje, dla świeckich grup mówił nauki w języku rosyjskim, ukraińskim i niemieckim. Ile światła, pociechy i siły wlewały w nasze serce jego słowa, dzięki którym przetrwaliśmy. Kontakty z nim podtrzymywały mię na duchu, zrozumiałem wartość cierpienia, dzięki czemu nie załamałem się – owszem wzrosła we mnie wiara i nadzieja lepszego jutra”
3 grudnia 1974 z różańcem w ręku odszedł do Pana Ksiądz Władysław w karagandzkim szpitalu. 8 września 2016 jego doczesne szczątki spoczęły w katedrze Matki Bożej Fatimskiej Matki Wszystkich Narodów w Karagandzie. Trzy dni później został beatyfikowany przez papieża Franciszka. Na beatyfikacji w Karagandzie był obecny Ks. Adam Boniecki, który tak się zwrócił do obecnych tam Polaków, potomków polskich zesłańcow: „ Widzę, że jesteście katolikami. Nie bójcie się, jestem księdzem i chciałbym u kogoś z was odprawić mszę. Zachowamy wszystkie środki ostrożności”
Dzieje życia Księdza Bukowińskiego – to historia dziejów naszej Ojczyzny – pisana w łagrach w systemie Gułagu, i w więzieniach sowieckich, przy wyrębie lasów na tej „nieludzkiej ziemi” i w kopalniach tego imperium zła. Ten Kapłan – domokrążca. dlugoletni misyjny duszpasterz w Kazachstanie i całej sowieckiej Azji Środkowej, kaznodzieja, nazywany „apostołem Wschodu ” jest błogosławionym Kościoła katolickiego. Uczy nas wiary Bogu w obliczu burz życiowych, w obliczu nienawiści i niszczącej człowieka ideologii
Wzbogacił nasz narodowy panteon pod nazwą: „ Szli święci przez Polskę” !
Jego wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 20 czerwca
Postulator w procesie beatyfikacyjnym ks. Władysława Bukowińskiego ksiądz Jan Nowak wprowadził uroczyście jego relikwie do bazyliki mniejszej św. Marii Magdaleny i św. Stanisława BM w Szczepanowie w niedzielę 20 czerwca 2021 roku.
Ps. W zasobie Archiwum IPN znajdują się emigracyjne wydania Wspomnień z Kazachstanu, Publikacja z serii „Biblioteka Spotkań”, ks. Władysław Bukowiński, Wspomnienia z Kazachstanu, Londyn 1979, Zbiór Wandy Fuchs: ks. Władysław Bukowiński, Wspomnienia z Kazachstanu, Editions Spotkania, Paryż.
Istnieje również wspomnienie napisane przez prof. Karola Górskiego, wybitnego historyka i naukowca, przyjaciela ks. Bukowińskiego z czasów studenckich, pochodzące z kolekcji rodziny Mireckich : prof. Karol Górski, ks. Władysław Bukowiński (1904-1974).
W roku 1989 powstala Fundacja na rzecz powrotu Polaków z ZSRR im. ks. Władysława Bukowińskiego (w aktach IPN pod sygn. IPN BU 1594/598
Zaś we wrześniu 2026 roku Poczta Polska wydała znaczek z okazji Jego beatyfikacji.
Natomiast w zasobach archiwalnych Instytutu znajdują się teczki pracy krakowskiego księdza Konstantego Krzywanka ps. „Parys/Topaz”, który donosił na Bukowińskiego w czasie jego pobytów w Polsce (IPN Kr 009/5975 t. 1–2 Teczka pracy TW SB w Krakowie o pseudonimach: „Parys/Topaz”). Byli i tacy księża…..
Zostaw komentarz