„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz” – podkreślał Gandhi Mahatma. W III RP walka z dziennikarzami trwa od lat. Jednak obecnie wchodzi na kolejny poziom. Dziennikarz Mirosław Brzezowski zostanie zamknięty w szpitalu psychiatrycznym? Wszystko wskazuje na to, że układ zamknięty chce skutecznie zamknąć usta niezależnemu dziennikarzowi, który postanowił wrócić z gazetą Region. Czego boją się ludzie władzy? Kto za tym stoi? O tym wszystkim przeczytacie w rozmowie z bezkompromisowym dziennikarzem, który nie ma zamiaru się poddawać i zapowiada walkę o wolność słowa i medialną niezależność!

Krzysztof Sitko: Po co Pan wraca?
Mirosław Brzezowski: Panie redaktorze. Najpierw może zacznę od tego dlaczego wraca dawny tytuł. Wiele nad tym myślałem, czy dawny Region nie będzie się źle kojarzył. Jedyne zagrożenie jakie widziałem to powrót przed jakimikolwiek wyborami, po prostu nie chciałem wyjść na pieniacza, który chce tylko namieszać przed wyborami. Wiadomo, że każdy z nas ma jakieś poglądy polityczne, ale mnie ostatnia dekada życia nauczyła czegoś innego. Może powiem to w ten sposób, nauczyła inaczej patrzeć na ludzi. Przez ten czas udało mi się poznać wielu ludzi z różnych opcji politycznych, ludzi biznesu i kultury. Wielu z nich to naprawdę mądrzy i wartościowi ludzie i nie można przekreślać ich tylko dlatego, że mają inne poglądy niż ja, ja tak nie potrafię… Tytuł Region zachował się ludziom w pamięci jako rzetelna gazeta, więc nie ma potrzeby zmiany. Kilkuletnia nieobecność na rynku spowodowana była trudami życia, ale jak widać jestem i powiem troszkę więcej… wróciłem mocniejszy przez te właśnie pokonane trudy życia…

Co jest najważniejsze w robieniu gazety lokalnej?
– Najważniejsza jest rzetelność i szacunek dla każdej ze stron, zarówno jak do osób opisywanych w artykule tak i dla czytelników. Kiedyś ta droga się sprawdziła, zobaczymy czy uda się na nią ponownie wskoczyć. Lecz patrząc na to co dzieje się aktualnie w kraju, ten ogromny chaos, ciężko będzie pogodzić skłóconych Polaków…

Jaki był najistotniejszy materiał jaki Pan zamieścił w Regionie?
– Szczerze, to nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Moje motto na gazetę to przede wszystkim nie szkodzić. Zawsze starałem się to robić bardzo rzetelnie, na co dowodem jest fakt, że nigdy nie miałem nawet prośby o sprostowanie, a przez tyle lat trochę tych materiałów zostało opublikowanych. Nie, no jeden przypadek był. Kilka lat spędziłem na ławie oskarżonych, bo pan który otrzymał wyrok za haniebne czyny, poczuł się urażony wpisami na forum Regionu. Podkreślam. Nie sądzono mnie za publikację, ale za komentarze. Ten pan za wszelką cenę szukał sprawiedliwości w sądzie i znalazł ją i po raz kolejny, oczywiście sprawę przegrał. Zasądzonych kosztów sądowych do dziś nie zobaczyłem, a poniesione koszty z mojej strony, to prawie 30 tys. zł. Niestety praca dziennikarza wiąże się z takim ryzykiem, bo my dziennikarze jak sam pan wie nie mamy tak naprawdę żadnej ochrony prawnej.

A prawo prasowe?
– Ma pan rację, ale sam pan wie że obrona, jeśli nie ma się adwokata, zabiera mnóstwo czasu. Kiedy my musimy przygotowywać obronę ktoś inny może normalnie pracować i zarabiać pieniądze. W mojej ocenie dziennikarze powinni mieć więcej swobody w zbieraniu materiałów i taki mini immunitet. Wtedy wiele by się zmieniło, wielu dziennikarzy miałoby więcej odwagi. Ostatnia sprawa nad którą pracowałem dogłębnie to pokazała. Sam pan wie jak było panie redaktorze. Na początku różni dziennikarze ochoczo proponowali współpracę, a jak się zorientowali jakie to trudne i skomplikowane pisać do takiej niepokornej gazety to przestali odbierać telefony i odpowiadać na maile. Tak nie powinno być, no ale cóż jest jeszcze coś takiego jak Honor i Odwaga, lecz koleżanki i koledzy zdaje się o tym zapomnieli.

Patrzy pan władzy na ręce, nie boi się pan że władza tę rękę panu odrąbie?
– Ha, ha, ha! Mocne pytanie, ale ja odpowiem najładniej jak tylko potrafię. Panie redaktorze władza była już pewne że odrąbali mi nie tylko rękę, ale i głowę, a co najwyżej poobgryzali mi paznokcie…

Tak naprawdę wyszedłem z tej potyczki mocniejszy, a nikt zdaje się nie rozumieć mojej układanki. Władza myśli że wie o mnie wszystko, a tak naprawdę wiedzą tylko to, co ja chce żeby wiedzieli. Czekam na kogoś kto odważy się te klocki poukładać w jedną całość. Jedna z moich kilkunastu spraw sądowych czeka w kolejce do ministra sprawiedliwości Adam Bodnara, może takiej klasy prawnik jakim jest pan Adam Bodnar pochyli się nad tym zagadnieniem.

No jak to? Mówił Pan, że nie było żadnych spraw sądowych.
– To nie tak. Chodzi o sprawy jakie mnie dziennikarzowi i obywatelowi wytoczył układ regionalny. Nie mogli znaleźć nierzetelności w pisanych przeze mnie tekstach, to wzięli na cel mnie jako obywatela i wydawcę gazety. Chciano podkopać byt mój i mojej rodziny, a ze mnie zrobić wariata. W moją ostatnią sprawę zamieszany jest cały układ sądowo samorządowy. Jednak uważam, że po tym jak starosta bielski Andrzej Płonka ośmieszył siebie i cały urząd łamiąc przy tym nie tylko standardy, ale i prawo oraz narażając budżet starostwa na ogromną karę finansową to on sam otrzyma wyrok karny.

Co on takiego zrobił?
– Złamał kilka ustaw w tym RODO. W urzędzie każdy mógł się dowiedzieć gdzie się leczę i na co? Nie może być tak, że upublicznia się ważne i bardzo chronione dane wrażliwe zasłaniając się prawem kaduka. Cała sprawa jest tak uszyta grubymi nićmi, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Nawet wybitni i doświadczeni ludzie samorządu jak i przedstawiciele prawa nie potrafią w to uwierzyć. Jako pierwsza osoba w Polsce odważyłem się rozwikłać podstępnie stosowane prawo.

Na czym polegał ich podstęp?
– Chciano na siłę odebrać mi uprawnienia do prowadzenia pojazdów. W urzędach nie ogarniają tematu i robią wszystko żeby zrobić ze mnie wariata, bo inaczej nie potrafią się wybronić ze swoich błędów. W jedną sprawę uwikłane zostały dwa urzędy. Starostwo powiatowe w Bielsku- Białej oraz Urząd Miasta w Bielsku-Białej. Proszę mi wierzyć mam na wszystko dokumentację urzędową, opisałem całe postępowanie, które nie powinno być prowadzone. Jednak za postępowanie urzędnika oczywiście niezgodne z prawem, to ja otrzymałem wyrok nakazowy.

Proszę sobie wyobrazić że toczy się postępowanie karne gdzie jestem oskarżony za prowadzenie samochodu bez uprawnień, a ja nadal posiadam prawo jazdy, bo nigdy mi go nie odebrano. Sędzia na rozprawie mówi mi że ma to w dokumentacji, i wie że posiadam uprawnienia, a sądzi mnie za prowadzenie bez uprawnień. Zawalili policjanci, urzędnicy i teraz nie wiedzą jak z tego wyjść to chcą mnie zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. No tak, najlepiej pozbyć się niewygodnego dziennikarza. Panie redaktorze prawda jest taka, że urzędnicy nie mają, a przynajmniej, jeszcze dwa miesiące temu nie mieli nawet wyznaczonych procedur jak postępować w takiej sytuacji. Uświadomiłem im, jakie w takim przypadku procedury zgodne są z przepisami prawa, to teraz robi się ze mnie idiotę i chcą zamknąć w zakładzie psychiatrycznym, bo nie mają odwagi honorowo przyznać mi racji.

Czy to nie jest kolejna teoria spiskowa?
– Ależ panie redaktorze. Tutaj nie chodzi tylko o mnie, a o miliony Polaków wobec których podstępnie używa się prawa, aby poniżyć i zniszczyć ludzi chorych. Przypomnę tylko, że Starosta Bielski Andrzej Płonka jest szefem starostów w Polsce, a te urzędy w większości trzymają w administracji szpitale psychiatryczne. Można powiedzieć, że ma on pod sobą administracyjnie psychiatrię w Polsce. No jak taki człowiek może w ogóle pełnić taką funkcję? To przechodzi wszelkie pojęcie. Już dawno powinien posypać głowę popiołem i zająć się sprawą dla dobra wszystkich Polaków. W urzędach w całej Polsce osoba chora jest wyśmiewana i poniżana, a jak ktoś tak jak ja pokaże że to oni (urzędnicy) maja kompletnie ograniczone myślenie, lub nie myślą wcale, to wszyscy jak jeden połączyli siły aby mnie unieszkodliwić.

Ktoś może pomóc w tej sprawie?
– Nie wiem, może pan Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar pochyli się nad problemem. Ja teraz muszę uniknąć celowego skierowania do zakładu psychiatrycznego, z którego zapewne nikt nie zgodzi się żeby mnie wypuścić, tylko dlatego żeby pozbyć się problemu z wyjaśnieniem sprawy. Pozbyć się dziennikarza i zamknąć temat, a jak ktoś się upomni to odpowiedź będzie prosta. Znajduje się w zakładzie zamkniętym i jak wyjdzie to udzieli informacji i że robią to dla mojego dobra, a tak naprawdę blady strach ich ogarnął i zapewne nie wypuściliby mnie z tego szpital już nigdy. Panie redaktorze sam pan wie, bo również na tym portalu ukazał się wcześniej artykuł o działalności sądu w Bielsku-Białej. TUTAJ LINK DO WCZESNIEJSZEGO ART. Nie udało się mnie posadzić do więzienia, bo tę sprawę wygrałem to ostatnia deska ratunku dla systemu i starosty Andrzeja Płonki to zamknąć mnie w szpitalu psychiatrycznym. Proszę sobie pomyśleć że na rozprawie w temacie prowadzenia pojazdu bez uprawnień, które cały czas posiadam zgłosiłem zawiadomienie o przestępstwie popełnionym przez starostę to pani sędzia oznajmiła że nie przyjmie zawiadomienia i mam sobie iść do prokuratury. Cóż powiedzieć, dramat. Tak jest Polsce i niech osoby leczące się na jakiekolwiek schorzenia nie liczą na przychylność urzędników czy polityków. W tej układance wszyscy się znają, wiem bo byłem członkiem jednej z ogólnopolskich partii politycznych i nawet z jej ramienia kandydowałem na wójta. Doskonale znam ich metody działania i dlatego zamiast przyznać się do błędu, to chcą się mnie pozbyć. Ciekawe do czego jeszcze się posuną, ale patrząc na historię Polski to są oni zdolni do wszystkiego w obronie własnych interesów.

Obserwując jednak to co dzieje się w kraju i to ile ma pracy minister sprawiedliwość pan Adam Bodnar, moja sprawa może jeszcze długo w tej kolejce poczekać.

Komu przeszkadza niezależna prasa?
– Temu komu powinna „wznieść serce nad zło” to chyba odpowiednia odpowiedz na to pytanie.

Czy taka w zasadzie jednoosobowa redakcja może być niezależna?
– Oczywiście… nie wiem skąd to pytanie? No chyba, że z doświadczenia pan pyta panie redaktorze?

Czy według pana informacja powinna być za darmo?
– Ja zarabiać na wydawaniu Regionu nie mam zamiaru, bo uważam, że cenniejsze niż pieniądze jest patrzenie władzy na ręce i nigdy w pracy dziennikarza nie kierowałem się chęcią zysku. Wręcz przeciwnie i nie dość że robiłem materiał interwencyjny na prośbę czytelnika za darmo, to niejednokrotnie władza to do mnie miała pretensje.

O co miała pretensję?
– O to, że miałem odwagę napisać prawdę… zawsze o to jest złość ze strony władzy.

Zaczynasz od portalu, ale w planach jest również wersja drukowana gazety? Czy to ma sens w dzisiejszych czasach?
– Czas pokaże. Nie chciałbym teraz aż tak daleko wybiegać w przyszłość. Na razie trzeba się skupić na ciężkiej pracy. Po takiej długiej nieobecności wielu informatorów przeszło do innych redakcji, albo przestali się tym zajmować. Teraz czas odświeżyć stare kontakty.

No ale przecież ja doskonale wiem, że działał pan cały czas. Tylko pod pseudonimem?
– Panie redaktorze to prawda, że po zawieszeniu tytułu prasowego współpracowałem z wieloma mediami, lecz jak wspominałem wcześniej ostatnia sprawa nad którą pracowałem przestraszyła wielu ludzi.

Tak bardzo, że mówiąc wprost najpoczytniejszy tytuł w regionie zaorano. Skoro wówczas Gazeta Region komuś przeszkadzała, jakiemuś układowi zamkniętemu to nie obawia się Pan, że sytuacja się powtórzy?
– Panie redaktorze gdybym się obawiał władzy i stworzonego przez nich systemu, to dawno uciekł bym z kraju. Ja jednak tutaj się urodziłem i jestem dzieckiem Polski, i nie mam zamiaru się poddawać pod naciskiem władzy, która za publiczne pieniądze niszczy niezależne media.

Co pan chciałby przekazać wszystkim pana oponentom i anonimowym hejterom?
– Co ja mogę powiedzieć… Każdy panie redaktorze ma w domu lustro i patrząc w nie, powinien sobie sam odpowiedzieć czy ma odwagę spojrzeć w to lustro. Ja te odwagę mam i nie mam się czego wstydzić. Nie ma na świecie ludzi idealnych, ja też jak każdy popełniam błędy, lecz ja potrafię się do nich przyznać i przeprosić. Nie mam przerośniętego EGO. Jestem przygotowany na taką okoliczność. Przez dekadę system, aby ukryć swoje nieudolne postępowania robił ze mnie idiotę i człowieka, który nie ogarnia tego co robi. Jak widać karma wróciła.

Rozmawiał Krzysztof Sitko.