Pomysł ten, wyśmiewany przez media (oto po ośmiu latach rządów partia proponuje … poprawę jedzenia w szpitalach?) jest oczywiście adresowany do ludzi starszych – tacy bowiem stanowią sporą część elektoratu PiS.

Nie zamierzam się natrząsać z samego pomysłu. Jest on żenujący i media słusznie się z niego natrząsają.

Jednak, nie wiem, czy zwrócili Państwo uwagę, sam ten pomysł mówi o tym jak fatalnie zarządzana jest dzisiaj Polska: okazuje się, że o tym, co chory dostaje do jedzenia w szpitalu, decyduje się na szczeblu rządowym. To jest dopiero absurd!

Przecież to są rzeczy, które co najwyżej powinny być przedmiotem decyzji na poziomie kierownictwa szpitala – każdego szpitala z osobna. Jestem oczywiście w stanie przyjąć, że jest potrzebny jakiś dokument określający ilość kalorii, które ma otrzymywać chory, ale kompetencja do wydania takiego dokumentu nie musi przecież spoczywać w rękach ministra! Mamy w Polsce trójstopniową administrację – czy naprawdę Minister Zdrowia (a może jeszcze cały rząd?) na się zajmować wkładem do michy chorego?

Chora sytuacja.

Czytaj więcej.

Fot. Facebook /PiS