Im bliżej do czerwcowych – wyborów tym bardziej widoczny staje się prawdziwy cel utworzenia parlamentarnych komisji śledczych. Obsadzone prawie wyłącznie przez członków koalicji 13 grudnia są nie tylko miejscem, w którym można bezkarnie poniżać polityków Zjednoczonej Prawicy, ale przede wszystkim czymś w rodzaju patolewicowej agory, na której rozlegają się praktycznie wyłącznie głosy „słusznych” – kandydatów.

Prym wiedzie Dariusz Joński, obecnie człowiek-który-już-nie-wynosi-pizzy rzekomo potrzebującym inżynierom, lekarzom architektom czającym się przy naszej granicy. Przede wszystkim jednak przekonany o swojej omnipotencji przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. wyborów kopertowych.

Zadufania „pana przewodniczącego” nie zmieniło ani o jotę fiasko poniesione w konfrontacji z Jarosławem Kaczyńskim czy też Mariuszem Kamińskim.

Bo tak naprawdę nie chodzi wcale o ustalenie jakiejkolwiek prawdy. Joński nawet nie ukrywa, że „raport” komisji jest już gotowy.

Co najwyżej redakcji będą poddane pewne jego fragmenty.

Tak naprawdę chodzi wyłącznie o to, by wikłać ludzi PiS w niekończące się postępowania neoprokuratury Bodnara.

A przy okazji Joński liczy, że dla najbardziej fanatycznych ośmiogwiazdkowców stanie się nowym „szeryfem”, bezkompromisowo walczącym z „pisowską zarazą”, co da mu miejsce przy unijnym żłobie. ;)

Środowe „przesłuchanie” b. premiera Mateusza Morawieckiego nie zawiodło. Joński kolejny raz pokazał swoje prawdziwe oblicze.

On już wie, że efektem końcowym pracy tej „komisji” będą wnioski do prokuratury. Ten fragment rozmowy obu panów zacytował nawet Onet.

— Czy pan przygotowuje się do „Jeden z dziesięciu”? — dopytywał Morawiecki.

— Przygotowuję się do raportu końcowego i do wniosków do prokuratury. Nie wiem, czy będzie pan wtedy uśmiechnięty — odpowiedział Joński.

Joński na czele tej komisji to jawne nieporozumienie. Przecież prawo, uchwalone jeszcze za poprzednich władz, stwierdza wyraźnie:

Poseł nie może wchodzić w skład komisji, jeżeli:

1) sprawa dotyczy go bezpośrednio;

2) brał albo bierze udział, występując w jakiejkolwiek roli procesowej, w sprawie przed organem władzy publicznej w sytuacji, o której mowa w art. 8 ust. 1;

3) istnieje, inna niż wymienione w pkt 1 i 2, okoliczność, która mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie.

(Ustawa z dnia 21 stycznia 1999 r. o sejmowej komisji śledczej art. 4 )

Tymczasem Joński już od dłuższego czasu zapowiada, jaki będzie końcowy raport kierowanej przez siebie komisji!

Jaki więc jest cel przesłuchiwania kogokolwiek, skoro on e tutti franti już POsiedli stosowną wiedzę?

Sytuacja niczym w stalinowskim sądzie. Obojętnie, co powiedziałby oskarżony, wyrok był i tak wcześniej ustalony.

Tzw. sąd był więc jedynie czymś w rodzaju obrzędu mającego uzasadnić terror.

Co prawda mamy na szczęście różnicę. Dzisiaj trudno już mówić o terrorze państwowym „uśmiechniętej POlski”.

To, co się dzieje, coraz bardziej oscyluje w kierunku farsy.

Ale nie tylko. Swoimi wypowiedziami Joński łamie obowiązujące od dekad prawo.

Europejskie.

Warto zapoznać się z bogatym orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu dotyczącymi szeroko pojętego art. 6 Konwencji Praw Człowieka.

Trybunał podkreślił znaczenie doboru słów przez funkcjonariuszy publicznych w ich oświadczeniach, zanim dana osoba zostanie osądzona i uznana za winną popełnienia przestępstwa (Daktaras przeciwko Litwie, § 41; Arrigo i Vella przeciwko Malcie (dec.); Khuzhin i Inni przeciwko Rosji,§ 94).

Na przykład, w sprawie Gutsanovi przeciwko Bułgarii (§§ 195-201) Trybunał stwierdził, że oświadczenia Ministra Spraw Wewnętrznych złożone po aresztowaniu skarżącego, lecz przed jego stawieniem się przed sędzią, opublikowane w czasopiśmie, w którym podkreślał, że to, co zrobił skarżący, stanowiło rozbudowany system machinacyjny na przestrzeni kilku lat, naruszyło zasadę domniemania niewinności w rozumieniu art. 6 ust. 2. (…)

Stronnicze uwagi wygłaszane przez samego prokuratora poruszają kwestię na podstawie art. 6 ust. 2, niezależnie od innych względów na podstawie art. 6 ust. 1, takich jak te związane z niekorzystnym rozgłosem przed rozprawą (Turyev przeciwko Rosji, § 21).

( EUROPEJSKI TRYBUNAŁ PRAW CZŁOWIEKA, Przewodnik w zakresie stosowania Artykułu 6 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności)

Joński bawi się w sąd, jednak nie ma na tyle wiedzy, by choć dla pozoru trzymać język na wodzy.

To właśnie jest głównym powodem dla którego nawet najbardziej rzetelne ustalenia „komisji” będą o przysłowiowy kant potłuc.

Nie wiem, czym kierował się Tusk wyznaczając b. kierownika basenu w Łodzi do tak odpowiedzialnej funkcji.

Jeśli tak po prostu wyszło powinien niezwłocznie usunąć Jońskiego w cień, bowiem jego wystąpienia powodują wyraźną erozję władzy.

Obawiam się jednak, że Joński został postawiony na czele komisji celowo.

Ten nie błyszczący wiedzą (Powstanie Warszawskie w 1988 r.!) ani też specjalnie bystry człowiek jest za to odpowiednio przekonany o własnej wartości co przekłada się na wyjątkową drażliwość.

W cytowanym „przesłuchaniu” Morawieckiego iskrzyło co chwilę. Momentami można było odnieść wrażenie, że wypowiedzi świadka nb. przerywane co chwilę były jedynie tłem obszernych monologów pana przewodniczącego.

Apogeum śmieszności Joński osiągnął w momencie, kiedy nazwał Morawieckiego… klaunem.

Pan przyszedł tutaj i robi za takiego klauna. Proszę, żeby pan tego nie robił. Byli różni politycy, różni ministrowie. Pan Szumowski potrafił odpowiadać na pytania, nawet dużo powiedział, dużo pamiętał. Niech pan zachowa powagę parlamentu.

Myślę, że wielu oglądających teatr (p)osła Jońskiego pomyślało wówczas, że lepiej robić za klauna niż być aż tak jawnym idiotą.

I to jest chyba największa „zdobycz” speckomisji Tuska.

Wygląda na to, że jedyna.

23.05 2024

fot. facebook