Pożyteczni idioci Putina

Powódź pokazała, że nie tylko musimy zwalczać dezinformację płynącą z Kremla, ale i fałszywą narrację polskich trolli oskarżających policją i…. oczywiście Tuska, o zaniżanie liczby ofiar powodzi. Do dziś, oficjalnie, jest ich 7, ale opozycja i niektórzy zagończycy medialni PiS mówią, że jest ich znacznie więcej jednak ( dla ochrony własnych tyłków) nie podają źródeł tych „informacji”.

Każdy kataklizm „przyciąga” niejako jak magnes różnej maści „dobrze poinformowanych”, którzy wszystko lepiej wiedzą. Teraz mają okazję by ktoś wreszcie zwrócił na nich uwagę. Może zacytował, zaprosił do TV lub radia by mogli dać upust intelektualnej próżności i pustce. To ich pięć minut. W mediach społecznościowych jest ich od zatrzęsienia. Tak było w czasie epidemii koronawirusa, tak jest i teraz, w czasie liczenia powodziowych strat i ofiar.

Nigdy nie podają źródeł swoich „newsów”, a jeśli już to robią to są to fejki, których w internecie masa. Jak choćby filmik z falą powodziową niszczącą domy i porywającą ludzi na południu Polski. Jednak inni, czujni internauci wyłapali, że faktycznie z powodzi, ale nie w Polsce i nie w tym roku.
Inna metoda na wprowadzanie w błąd opinii publicznej to „na strażaka” lub „na policjanta”.

Jest prosta stosunkowo. Podaje taki troll np., że „według informacji uzyskanych anonimowo od strażaka/policjanta z miejscowości X w powodzi, na tym terenie zginęło piętnaście osób”. W puste pole dotyczące liczby ofiar taki trollcina wpisuje sobie od czasu do czasu, liczby wyssane z palca.

Nic to, że policja takie fejki od razu dementuje. Zwolennicy spiskowych teorii, że rząd coś ukrywa i tak nie uwierzą w oficjalne dane. Zwłaszcza przeciwnicy obecnego rządu. Bo oni mają „swoją prawdę” i jest ona „lepsiejsza” od tej oficjalnej. I nie jest to wyłącznie polska specjalność. Tak się dzieje na całym świecie. A często za tą dezinformacją stoją służby specjalne Moskwy, którym zależy na tym by „Polaczki” , Amerykanie, Francuzi itd. się naparzali. Kiedy zaś ich działania odnoszą skutek, Putin zaciera ręce z zadowolenia.

Niektórzy z trolli piszą takie pierdoły bez świadomości, że stają się aktorami w narracji Kremla. „Pożytecznymi idiotami”, którzy dla odrobiny uznania zrobią wszystko.

Inni, politycy, głoszą te szkodliwe brednie osłabiające zaufanie do instytucji państwa, świadomie i z premedytacją. Jak panowie Bosak. czy Bochenek.

Czy odebrało im rozum?

Też, ale „parcie na szkło” jest u nich tak silne, że dla „setki” w programie informacyjnym TV gotowi są nawet zdjąć gacie. Byle przyciągnąć uwagę dziennikarzy. Nie o ich gacie jednak chodzi, ale o kolportowanie fejk newsów co jest już działaniem na szkodę interesu publicznego. I państwa polskiego.

Co można i trzeba robić z takimi fejk newsami i całą dezinformacją?

Przede wszystkim wykrywać i karać. Stosunkowo łatwo jest namierzyć IP takiego gnojka, który robi to w internecie.

Po drugie, instytucje publiczne muszą prowadzić otwartą, szczerą komunikację ze społeczeństwem. Nie ukrywać pokazywania błędów, zaniechań z czasów powodzi. Reagować na wszelkie przykłady dezinformacji. Konkretnie. Bez owijania w biurokratyczną „bawełną”.
Wyjaśniać, informować do skutku i w przystępny sposób. Bo tego nigdy nie za wiele jak widać.

Antoni StyrczulaAutor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl