Świat polityki drży w posadach. Elity, które przez dekady narzucały swoje wizje, straciły kontakt ze społeczeństwami, a ich miejsce zaczynają zajmować ruchy populistyczne i antysystemowe. W Polsce symbolem tej zmiany jest Konfederacja – ugrupowanie, które nie tylko rośnie w siłę, ale robi to wbrew regułom starego porządku. Czy to początek populistycznej kontrrewolucji? Wszystko na to wskazuje.

Elity w pułapce własnych iluzji
Elita polityczna – czy to w Warszawie, Brukseli, czy Waszyngtonie – zamknęła się w bańce, gdzie liczą się sondaże, a nie realne problemy ludzi. Rosnące ceny, niepewność zatrudnienia, erozja tożsamości – te kwestie są dla establishmentu drugorzędne. W Polsce partie takie jak Platforma Obywatelska czy jej sojusznicy, ale także PiS, wydają się niezdolne do reform. Ich przywódcy funkcjonują w nierealnej rzeczywistości, w której medialne narracje i polityczne gierki mają priorytet nad potrzebami wyborców. Próby zmiany wizerunku – nowe hasła, świeże twarze – pozostają fasadowe, bo brak im autentyczności.

Populizm wypełnia próżnię
Na tym tle ruchy populistyczne i antysystemowe zyskują na znaczeniu, przechwytując społeczny gniew. W Europie widzimy to w sukcesach Alternatywy dla Niemiec (AfD), która dominuje we wschodnich landach, czy francuskiego Zgromadzenia Narodowego Marine Le Pen, które stało się realną alternatywą dla elit. W USA ruch MAGA Donalda Trumpa pokazuje, że nawet w sercu demokracji wyborcy odwracają się od establishmentu. Te ugrupowania, choć różne, łączy jedno: mówią językiem ludzi, których elity ignorują.
W Polsce tę rolę odgrywa Konfederacja. Jeszcze kilka lat temu postrzegana jako niszowy krzyk protestu, dziś przeobraża się w profesjonalną siłę polityczną. Pod wodzą Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena stawia na hasła, które trafiają do serc Polaków: wolny rynek, niskie podatki, obrona tradycyjnych wartości. Co kluczowe, Konfederacja buduje swój sukces organicznie, omijając media głównego nurtu, a często wręcz działając przeciwko nim. Jej liderzy komunikują się bezpośrednio z wyborcami – przez media społecznościowe, spotkania, livestreamy. To pozwala im zachować autentyczność i budować zaufanie, którego establishment od dawna nie ma.

Polska na fali zmiany
Konfederacja nie jest już tylko „partią młodych gniewnych”. Jej społeczny odbiór staje się coraz bardziej pozytywny, a elektorat poszerza się o prawicowych tradycjonalistów, centrowych liberałów gospodarczych, a nawet rozczarowanych sympatyków PiS czy PO. Tama między ich wyborcami a innymi grupami pęka – przepływy elektoratu są coraz wyraźniejsze. Wzrost Konfederacji ma charakter oddolny, napędzany przez ludzi, którzy czują, że nikt inny ich nie słucha. Scenariusz, w którym ugrupowanie staje się niezbędnym elementem do stworzenia rządu, jest coraz bardziej realny. W perspektywie dwóch cykli wyborczych – do 2031 roku – Konfederacja może nawet zdominować polską scenę polityczną.

Kordon sanitarny – strategia bez przyszłości
Establishment próbuje izolować Konfederację. To jednak strategia skazana na porażkę. Wykluczanie antysystemowych graczy tylko wzmacnia ich pozycję jako „głosu ludu”. W Europie widzieliśmy, jak takie podejście zawiodło: w Holandii Geert Wilders przebił się mimo ostracyzmu, a we Włoszech Giorgia Meloni przeszła od marginesu do fotela premiera. W Polsce kordon sanitarny również trzeszczy – im bardziej elity ignorują Konfederację, tym bardziej zyskuje ona na wiarygodności wśród tych, którzy czują się zdradzeni przez system.

Kontrrewolucja na horyzoncie
Populistyczna kontrrewolucja jest kwestią czasu – nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Elity, zamknięte w swoich wieżach z kości słoniowej, nie potrafią odpowiedzieć na wyzwania epoki. Przywódcy establishmentu – od Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego czy innych – wydają się nie rozumieć, że świat się zmienił. Konfederacja, podobnie jak inne ruchy antysystemowe, nie jest przejściowym fenomenem. To symptom głębszego przełomu – społeczeństwa chcą polityki, która je reprezentuje.
Bosak i Mentzen pokazują, że mają strategię i konsekwencję, by wykorzystać ten moment. Ich bezpośredni kontakt z wyborcami, niezależność od mediów głównego nurtu i organiczny wzrost dają im przewagę, której elity nie są w stanie skopiować. Polska polityka wchodzi w nową erę – i niezależnie od sympatii, jedno jest pewne: zmiana nadchodzi, a Konfederacja jest jej zwiastunem.