Premier Donald Tusk zapowiadając wideokonferencję przywódców państw Unii Europejskiej wspomniał coś o europejskiej inicjatywie zaprowadzenia pokoju na Ukrainie. Byłoby źle gdyby to była inicjatywa konkurencyjna wobec starań USA o doprowadzenie do rozejmu a w konsekwencji do zakończenia wojny ukraińsko-rosyjskiej.

Ta dość enigmatyczna europejska wizja doprowadzenia do pokoju na Ukrainie odbiega od tej, która jest w zamyśle prezydenta USA.

Jeśli przywódcy europejscy będą forsować swoje mało realne postulaty, którym jak dość wyraźnie widać sprzyja prezydent Ukrainy, to nie ma się co spodziewać szybkiego porozumienia pokojowego pomiędzy Ukrainą i Rosją.

Amerykanie słusznie uważają, że Ukraina nie może stracić tyle ile zyskać chce Rosja i stać się państwem w czymkolwiek zależnym od Rosji. Nie zamierzają wyłączać walczących stron ani państw europejskich z procesu zmierzającego do zawarcia układu pokojowego.

To oczywiste, że europejscy przywódcy dobrze wiedzą, że to maksimum tego czego żądać może Ukraina i Europejczycy.

Dlaczego zatem racji temu nie przyznają mówiąc o jakiejś europejskiej inicjatywie pokojowej, w której Amerykanom przypada drugorzędna rola? Trudno racjonalnie odpowiedzieć na to pytanie.

Autor: Jerzy Lesław Gwiżdż  Polski polityk, adwokat, radca prawny i samorządowiec, poseł na Sejm II i III kadencji, w latach 1990–1994 prezydent Nowego Sącza.