Sytuacja na granicy indyjsko-pakistańskiej, zwłaszcza wzdłuż Linii Kontroli (LoC) w spornym regionie Dżammu i Kaszmiru, osiągnęła w ostatnich dniach poziom niebezpiecznej eskalacji. Po tragicznym zamachu terrorystycznym w Pahalgam (22 kwietnia 2025 r.), w którym zginęło 26 indyjskich turystów, Indie oskarżyły o atak bojowników związanych z pakistańską organizacją Lashkar-e-Taiba, co Islamabad stanowczo odrzucił. Jednak wymiana ognia na LoC – szczególnie w rejonach Poonch, Rajouri i Kupwara – stała się niemal codziennością.

Obecnie po stronie indyjskiej stacjonuje ok. milion żołnierzy – to największe skoncentrowane siły zbrojne w jednym regionie od czasu konfliktów w latach 1999 i 2001. Trwa mobilizacja rezerw i intensywne ruchy logistyczne. W mediach państwowych Indii pojawiają się głosy o „konieczności stanowczej odpowiedzi”, a niektórzy komentatorzy sugerują możliwość ograniczonej operacji militarnej, która mogłaby obejść Lahore i stworzyć bezpośrednie zagrożenie dla Islamabadu. W takim scenariuszu Pakistan, którego doktryna wojskowa opiera się na koncepcji „pierwszego użycia” broni nuklearnej w razie zagrożenia integralności państwa, mógłby sięgnąć po ostateczne środki.

To nie są żarty. Ewentualne działania ofensywne Indii wymierzone w terytorium rdzennego Pakistanu (a nie jedynie spornego Kaszmiru) natychmiast postawiłyby w stan gotowości pakistański arsenał nuklearny. Islamabad dysponuje około 170 głowicami jądrowymi, w tym taktycznymi ładunkami krótkiego zasięgu, przeznaczonymi właśnie do odstraszania indyjskiej konwencjonalnej przewagi