Krajowy Plan Odbudowy miał być naszą nadzieją – inwestycją w przyszłość, w szpitale, szkoły, drogi, odnawialne źródła energii i innowacje. Mieliśmy skok cywilizacyjny, a dostaliśmy… plan odbudowy… czyichś prywatnych kont.Jeszcze niedawno strona, na której można było sprawdzić, na co idą pieniądze z KPO, działała. Dziś – zniknęła. Oficjalnie „awaria”. Nieoficjalnie – ktoś wpadł na pomysł, że lepiej nie pokazywać społeczeństwu, na co naprawdę idą miliardy, które będziemy spłacać do 2058 roku.I wtedy zaczyna się nasz narodowy kabaret:
261 tys. zł na solarium w pizzerii w Łodzi, choć właścicielka ostatecznie się wycofała.
400–500 tys. zł dla klubu swingersów w Lublińcu na „dywersyfikację działalności gastronomicznej”.
Ponad pół miliona złotych dla właściciela sieci pubów („Ministerstwo Śledzia i Wódki” w Łodzi).
489 tys. zł dla Muzeum Ziemniaka w Warszawie – bo polski kartofel też musi mieć swoje miejsce w historii.
466 tys. zł na platformę e-learningową do brydża sportowego – bo karta w Polsce to też innowacja.
Mobilne ekspresy do kawy dla solarium i „odżywcze piwo bezalkoholowe” – kolejne dziesiątki tysięcy złotych publicznych pieniędzy.
Dofinansowanie na jachty elektryczne i łodzie motorowe – w przedziale 520–540 tys. zł na sztukę.
Hotel przy kebabie w Łodzi – prawie pół miliona złotych dotacji na „hotelarską” działalność.
Domki na wodzie, glamping z alpakami, wypożyczalnia dronów, kursy brydża, lody rzemieślnicze, burgerownie – wszystko za setki tysięcy złotych.
Tymczasem siedem szpitali onkologicznych dostało odmowę finansowania. Bo rak może poczekać, a solarium w pizzerii nie.
Moralność w polityce stała się dziś luksusem, na który nie stać nikogo przy korycie. Politycy wygłaszają patetyczne mowy o patriotyzmie, a fakty są takie, że publiczne pieniądze służą prywatnym interesom znajomych, rodziny i partyjnych kolegów. To nie jest prawo natury – to efekt naszej zgody na cynizm i bylejakość.
Gdzie są ci, którzy mieli pilnować porządku? Gdzie audyty i kontrola? Często ci sami ludzie siedzą przy stole, gdy decyduje się o funduszach. A kiedy przychodzi czas rozliczeń, słyszymy: „błędy proceduralne”, „tajemnica handlowa”, czyli wygodna zasłona milczenia, żeby obywatel nigdy nie poznał prawdy.
Internauci kipią:
„Pół miliona dla klubu swingersów!” – to tylko jedna z wielu ironicznych etykiet.
Marcelina Zawisza (Razem) mówi o jawnej kradzieży pieniędzy publicznych.
Sławomir Mentzen nazywa to „Programem Jacht+ im. Donalda Tuska”.
Leszek Miller zauważa, że Komisja Europejska może się upomnieć.
Prokuratura regionalna w Warszawie wszczęła czynności sprawdzające 8 sierpnia 2025 r. PARP zapowiada kontrole. Minister funduszy grozi zwrotami. Tylko pytanie, czy to coś zmieni?
Patrząc na ten dramat, warto porównać go z wielkimi aferami III RP. Afera Rywina, taśmy prawdy — to były skandale z podsłuchami i nagraniami. Tu mamy coś znacznie bardziej cynicznego i jaskrawego – publiczne pieniądze rozlane na solaria, jachty, bary i kluby erotyczne, z podpisami urzędników i polityków. Nie ma tu tajemnic — jest jawna, brutalna rozrzutność.
Władza mówi „inwestujemy w przyszłość”. Trzeba jednak zapytać: czyją? Bo jachty i solaria to nie inwestycja w Polskę, to inwestycja w prywatne wygody.
My — zwykli obywatele — spłacimy ten dług do 2058 roku, podczas gdy politycy będą pływać po mazurskich jeziorach na elektrycznych jachtach i otwierać kolejne kluby swingersów za naszą kasę.
Moralność?
W polityce to dziś słowo wymarłe, a KPO stało się symbolem nie odbudowy, lecz rozkradania. Czy na to naprawdę możemy pozwolić?
Zostaw komentarz