Na zdjęciu chaczkar z Mastary. Pierwsze chaczkary pojawiły się w granicach historycznej Armenii w IV wieku. Rzeźbione w kamieniu przedstawiały krzyże z ornamentem roślinnym, czasem z napisami i postaciami ludzkimi.
Nie ma tu jednak umierającego Chrystusa.
Dla Ormian krzyż jest bowiem symbolem życia, zwycięstwa na śmiercią, nowym drzewem wiadomości dobrego i złego.
W Turcji chaczkarów już nie ma. Kamienne stele zburzono, ludzi okrutnie wymordowano. Masakry zaczęły się w kwietniu 110 lat temu. 24 kwietnia 1915 r. w bestialski sposób likwidowano ormiańską inteligencją w Konstantynopolu. Potem już było tylko gorzej: zrzucanie w przepaść, palenie żywcem, przybijanie podków do stóp ormiańskich duchownych i „marsze śmierci”, podczas których wypędzeni marli z głodu i pragnienia.
Turcja do dziś zaprzecza ludobójstwu, choć odnaleziono pisemny rozkaz szefa MSW Talata Paszy: „Rząd zdecydował o likwidacji wszystkich Ormian. (…) Należy zakończyć egzystencję wszystkich, również kobiet, dzieci i niedołężnych, bez zwracania uwagi na tragizm metod i bez słuchania sumienia. Ci, którzy się temu sprzeciwią, nie mogą być urzędnikami państwowymi.”
Według Ankary tekst ten jest fałszywką. Od potwierdzenia autentyczności rozkazu wiele zależało, gdyż jest on dowodem na organizowanie masakr przez państwo. Bez tego tureckie władze mogły w nieskończoność twierdzić, że Ormianie ginęli w przypadkowych pogromach i zamieszkach.
Dowody znalazł dopiero 7 lat temu historyk Taner Akçam. Mimo ginących dokumentów i zastraszania, w wyniku wieloletniego, trudnego śledztwa. Notabene Akçam – nazywany Sherlockiem Holmesem ormiańskiego ludobójstwa – jest Turkiem.
45 lat temu, gdy zbrodnią na Ormianach rzadko kto się zajmował, Akçam musiał uciekać z Turcji. Osiedlił się w Niemczech, gdzie szybko przekonał się, że znów jest sam. W latach 80. Niemcy obawiali się, że przywiązywanie wagi do ludobójstwa Ormian zostanie zinterpretowane, jako kwestionowanie wyjątkowości Shoah.
Załamanemu brakiem wsparcia środowiska naukowego historykowi, podporą stał się ojciec i jego rada, że dla prawdy warto się bić z całym światem. Ale w kolejnych bibliotekach szukane przezeń dokumenty kiedyś były, ale w dziwny sposób się zbyły… To był pat. Przełom przyniosła dopiero informacja o mnichu Krikorze, który jako dziecko stracił w masakrach 10 rodzeństwa, uciekł do Kairu i poświęcił życie tropieniu morderców. Krikor już nie żył, lecz Akcam odnalazł w Nowym Jorku jego kuzyna, a w piwnicy pokryte kurzem archiwum mnicha. Pół roku analizował zaszyfrowane pisma. A potem napisał książkę „Rozkaz zabijania. Armenia 1915”.
Metodyczna eksterminacja Ormian przypomina Holokaust. Podobna skala oraz etniczno-religijne kryterium wyboru ofiar. Także to, że organizatorem ludobójstwa było państwo.
Rzadko kto wie, że w tuszowaniu tej zbrodni, a też w samej zagładzie Ormian, pomagały Niemcy. Podczas I wojny niemieccy oficerowie w zasadzie kierowali turecką armią. Vice-szef sztabu tej armii generał Fritz Bronsart von Schellendorf wydawał rozkazy deportacji i domagał się, by stosowano wobec Ormian „surowe środki”. Na niskim szczeblu służył w Turcji Rudolf Höss – pierwszy komendant KL Auschwitz. Dlatego pojawiają się głosy, że „ostateczne rozwiązanie kwestii Ormian” było poligonem doświadczalnym dla Holokaustu.
Na zdjęciu chaczkar z Mastary, postawiony w roku 1210.
Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, opublikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.
Zostaw komentarz