Właśnie wybrzmiało pukanie od spodu! Ministra edukacji Barbara Nowacka podzieliła się w TVN24 swymi przemyśleniami. Cytuję:
„Lista lektur była gigantyczna i niestety nieczytana. Były pewne pomysły indoktrynacyjne, na przykład powkładano POEZJĘ NIEJAKIEGO Rymkiewicza. Eksperci bardzo rekomendowali usunięcie. Podpisałam dokument, gdzie pan Rymkiewicz czy pan Dukaj się nie pojawiają”.
Czy ja śnię? Czy osoba kierująca edukacją najwyraźniej nie ma pojęcia o kim mówi? Bowiem publicznie dezawuuje pisarzy nie byle jakich. Rymkiewicz ujawniał swe poglądy polityczne, co nie musi się podobać.
Co nie zmienia faktu, że „niejaki Rymkiewicz” jest jednym z najwybitniejszych polskich poetów; został zresztą doceniony nagrodą Nike, a tomik „Zachód słońca w Milanówku” to po prostu pisane dystychem arcydzieło.
Nikt tak nie oswajał śmierci; nikt nie potrafił tak śmierci urągać. „Niejaki Rymkiewicz” brał sztukę, filozofię, przyrodę i wiejski ludowy sceptycyzm i snuł z nich osnowę na której tkał poezję czystą, niezwykłą, transową.
Kiedy urzędniczka, szczebla (niestety) rządowego, mówi o „niejakim Rymkiewiczu” liche daje świadectwo. Mnie jest wstyd.
Wstyd mi też, kiedy się chwali, że skreśla „pan Dukaj się nie pojawi”.
Zapewne nie podejrzewa, że Dukaj jest nie tylko dobrym pisarzem, nie tylko świetnym eseistą, ale po prostu jednym z najciekawszych dzisiaj umysłów. Dawno temu, omawiając jego książkę „Po piśmie” pisałam, że jest ciekawszy i bardziej odkrywczy od przereklamowanego Yuvala Harariego. Podtrzymuję tę opinię.
Nie oceniam listy lektur. Oceniam niesłychaną urzędniczą pogardę.
Przykłady poezji „niejakiego Rymkiewicza”.
OSIP MANDESZTAM WCHODZI DO OGRODU
Osip Mandelsztam wchodzi do mego ogrodu
Nie ma teraz ojczyzny losu ni narodu
Nie ma nawet imienia idzie z Woroneża
Coraz mniej ma z człowieka coraz więcej z jeża
Koszulę ma podartą pod nią trochę ciała
Z głębi bytu wychodzi jabłoń półzdziczała
Znają go moje koty zna go bluszcz i rosa
Wędruje wśród sikorek jego stopa bosa
Znają go jeże krety samotne stworzenia
Objęte tajemnicą wielkiego milczenia
Nie ma nawet Nadieżdy na próżno jej szuka
I poezji już nie ma – jeszcze kostur stuka
Osipie! Witam ciebie w mojej okolicy
Te jeże to są nasi tu presokratycy
Osip Mandelsztam nieżywy jak wszystko nieżywe
Pochyla się i zrywa ostatnią pokrzywę
ZIMOWY POGRZEB NA CMENTARZU W BOLIMOWIE
Za jej trumną szły koty – ale niewidzialne
Koty ułomne oraz koty parafialne
Śnieżek kładł się na grobach bez większej ochoty
Szedł niewidzialny orszak – same zmarłe koty
Zapchlony Żółtek oraz szalony kot Bończa
Z jego ramion zwisała dziurawa opończa
Kot księżej gospodyni za nim kot poety
Niewidzialnie pachniały mielone kotlety
Kot w ostrogach kot Frajszyc w żółtym kapeluszu
Kot Połowa Ogona oraz kot Bez Uszu
Niesiono garnek z kaszą i wilgotne pranie
Kto umiera ten nie wie – co po nim zostanie
Półżywy kot Nazista oraz kot garncarza
Kto umiera ten nie wie – co mu się przydarza
I nie wie kto umiera – czy się przyda Bogu
Szedł kot Skurwiel ten który sika mi na progu
Kot Utopiony w Worku kot Idź do Cholery
Niesiono niewidzialne papieskie ordery
Kot podmiejskiej kolejki stary kot Eliota
Na końcu jeśli chcecie – szła połowa kota
Koleżka naszej Psotki biały kot Półgłówek
Tu u nas każdy chciałby mieć taki pochówek
Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, publikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.
Zostaw komentarz