Nie od razu dopuściłam hipotezę zabójstwa, ale gdy nawarstwiały się poszlaki wskazujące na to, że bezpieka maczała paluchy w tej sprawie – wybór na cel Pyjasa jawił się, jako optymalny. Bezpieka miała tu setki funkcjonariuszy i agentów wśród studentów. Idzie im świetnie: Kraków drzemie… A tu taki pasztet: buntowniczą petycję w sprawie represji wobec robotników Radomia i Ursusa podpisało 517 studentów. W MSW to musiało wywołać efekt elektrowstrząsu. Szefowie krakowskiej bezpieki mogli się poczuć niepewnie.

Staszek zebrał najwięcej podpisów pod „antysocjalistyczną” petycją. Był zatem popularny, miał zdolności perswazyjne i potencjał lidera. W logice zastraszenia rodzącego się nowego środowiska opozycyjnego, był dla SB celem idealnym.

Sportretowany w książce Cezarego Łazarewicza Lesław Maleszka budzi zainteresowanie i współczucie. We mnie też budzi współczucie. Nam, perfidnie zdradzanym, daleko do nienawiści. To dlatego, mniej więcej raz w roku, kontaktujemy się z nim, by zapytać, czy i jak żyje.

Jednak ani chrześcijańskie wybaczenie, ani empatia, nie pomagają w ocenie, a tym bardziej w zrozumieniu. Skoro Ketmana nie stać na rachunek sumienia, mógłby pokusić się o terapię, by sam rozpoznał, co uczynił. Nic z tego nie nastąpiło.

Trudno prostować wszystkie androny, jakie nam wciska, bo jest ich zbyt dużo. Najzabawniejszą jest opowieść o wykładzie Michnika w jego mieszkaniu (które było wielkości i charakteru chustki do nosa) i o tym, jak został pobity broniąc przed milicjantami swego gościa.
Cezary Łazarewicz okazał się w tej konfrontacji zbyt ufnym człowiekiem. Najwyraźniej uwierzył w banialuki serwowane przez Ketmana w rozmowach, czy w zakłamanym wyznaniu „Byłem Ketmanem”, którego obszerne fragmenty znalazły się w książce.

Kłopot z Malechą jest taki, że jeśli wyczuje słabość, to z niej skorzysta!
Lesław Maleszka, który wcale się nie jąkał, dopóki nie poznał Adama Michnika, jest trudnym orzechem do zgryzienia. I Łazarewicz połamał sobie na nim zęby. Wytrawny reportażysta opuścił gardę i zatrzymał na powierzchni zjawisk. Ale książka „na Szewskiej” powstała, kiedy już wiemy, że dobro i zło oraz prawda i fałsz są pojęciami znanymi Maleszce doskonale, lecz tylko z definicji przeczytanych w Słowniku Języka Polskiego.

Jego donosy nie są prostymi sprawozdaniami z tego, co kto robi czy mówi. Nie można wierzyć wszystkiemu, co notatkuje dla SB, bo nieustannie manipuluje rzeczywistością. Tworzy dla SB scenariusze rozprawienia się z nami. Kilka dni po pogrzebie Pyjasa w wielkim elaboracie dla SB, proponuje by nas skompromitować poprzez alkohol i narkotyki, a „JEŚLI NIE MA po temu przesłanek, należy je stworzyć”.
Gdyby SB propozycję Ketmana wcieliła w życie, wolę sobie nie wyobrażać reakcji mojej mamy. Przez lata, wraz z ciotkami, składały się żeby biednemu Leszkowi wręczać pieniądze. W tajemnicy przed wszystkimi, „żeby go nie upokarzać”. Przyznała się dopiero, gdy jego agenturalność poznała opinia publiczna. Nie była jedyną organizującą składki „na Maleszkę”. Musiał nieźle się bawić biorąc kasę od SB i od patriotycznych starszych pań bez grosza.

Trudno powiedzieć, czy Pyjas mógł się zorientować w podwójnej grze Malechy, ale z pewnością Malecha mógł się tego właśnie obawiać. Zwłaszcza od momentu, gdy wniosek o ukaranie autora anonimów zawierających groźby karalne, został skierowany do prokuratury. I wbrew temu, co czytamy, skargi nie pisał Maleszka. Pisał ją mecenas Edward Kaleta, po wojnie więziony działacz PSL i wuj B. Sonika. Hipotezy, że skarga do prokuratury mogła wywołać panikę w SB snuł mec. Rozmarynowicz, choć teoretyzował, bo o podwójnej roli przyjaciela Pyjasa nie miał pojęcia.
W książce Maleszka opowiada, że po śmierci Pyjasa bardzo obawiał się zabójstwa. A w następnym zdaniu twierdzi, że nie wierzył, iż Pyjas został zabity. No i tak kręci nami, jak chce…

Bo trzeba wiedzieć, że nie kto inny jak on, jako pierwszy, już w dniu śmierci Pyjasa 7 maja bez cienia wątpliwości twierdził, że „ Bezpieka zabiła Staszka”. Mówił to wszystkim – czy kto chciał, czy nie chciał słuchać. A przecież był w tym czasie zadaniowany przez SB… Przecież to oficer prowadzący nakazał mu udać się do Żaczka z wiadomością o śmierci Pyjasa. Dlaczego Ketman podgrzewał atmosferę? Dlaczego?

Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, publikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.