Donald Tusk się myli rugając Vance’a. Słowa JP2 nie miały nic wspólnego z narodem polskim ani z rosyjską dominacją. Nic. W zasadzie każdy powinien to wiedzieć.
Nie było mnie kilka dni. Teraz przeglądam komentarze do aktualności. Są tak głupie, stronnicze, lizusowskie i zdradzające mentalność skolonizowaną, że słabo się robi.
Rozmowę Trumpa z Putinem podsumowano jako hańbę, zdradę, Jałtę i Monachium. Nie oglądałam TV nie sprawdzałam w internecie. Przypadkowo wysłuchałam krytyki ostrej jak wyżej z ust eksperta nad ekspertami – posła Szczerby.
Słowa, że Ukraina teraz nie wejdzie do NATO i nie odzyska całego utraconego terytorium uznano za kapitulację. I dowód, że Ameryka sprzedała Putinowi Ukrainę i Europę. Nastąpiło homeryczne wzmożenie/oburzenie artykułowane z pozycji kanapy przed TV! Jakże łatwo się mądrzyć nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za słowa i czyny. Popijając drinka dawać wyraz nieugiętej moralnej wyższości.
A że żadnej propozycji alternatywnej nie ma? Tym nie trzeba sobie zaprzątać główki. Wojna trwa i trwać ma. Do ostatniego żołnierza. Ukraińskiego żołnierza, ma się rozumieć. Jakie to odważne! I nie transakcyjne! My nie jesteśmy cyniczni, my nie oddamy ani guzika.
Zmagania państw i narodów o własne istnienie często bywa tragiczne w najgłębszym tego słowa znaczeniu. Bywa, że nie ma dobrych rozwiązań. Tak jest teraz na ukraińskim froncie. Pisał o tym Szczepan Twardoch, któremu wierzę, bo w odróżnieniu od złotoustych komentatorów on na wschodni front jeździ regularnie. Jeździ z pomocą, która trafia do potrzebujących żołnierzy, a nie w anonimowy kosmos.
Ukraińcy wypierani przez ruskich są u kresu sił. I nie będzie inaczej, bo brakuje im sprzętu, a przede wszystkim ludzi. Zginęło ich setki tysięcy, jeszcze więcej zostało trwale okaleczonych. Wielu oszalało (i nie jest to metafora). Jeśli wracają do domów, bywa że rodziny boją się ich napadów szału i wybuchów agresji. Inni dezerterują na potęgę. Jeszcze inni za sute łapówki uciekają za granicę przed mobilizacją. Po prostu przegrywają.
Jak mówi Ołeksandr Hładun – dyr. ds. Naukowych Instytutu Demografii z Akademii Nauk Ukrainy – dziś Ukraina liczy 34 miliony osób. Ale bez terytoriów okupowanych, liczba ta wynosi ok. 28 milionów. Populacja kraju zmniejszyła się o 10 milionów. Na 100 urodzeń przypada 286 zgonów. (!)
Rosja w 2024 roku ma 143 miliony ludzi. Różnica potencjałów jest gigantyczna. Wojska rosyjskie zaangażowane na Ukrainie to 600 tysięcy ludzi. Ukraińcy stawiają opór, więc agresorzy posuwają się powoli, ale się posuwają.
Dlatego Putinowi wcale nie zależy na szybkim końcu wojny.
To są ponure fakty. I lepiej o nich pamiętać, zanim zacznie się krzyczeć o zdradzie i hańbie. Też wolałabym nie gadać z wojennym zbrodniarzem. Mogę sobie na obrzydzenie pozwolić, bo nie jestem politykiem. Ale przynajmniej staram się zrozumieć dlaczego rozmawiać trzeba. Znajoma Ukrainka, z pewną zapewne przesadą, mówi mi ze łzami w oczach, że za rok Ukrainy nie będzie.
Czy Amerykanie skapitulowali przed Putinem, bo zapowiedzieli, że Ukraina nie wróci do granic sprzed 2014 roku? Że nie będzie zwrotu Krymu? Czy sprzedali Ukrainę?
Doskonale pamiętam, że po 2014 Unia Europejska z aneksją Krymu łatwo się pogodziła. Czyż nie? Czy nie kwitły interesy z Rosją, której wojsko stacjonowało na Krymie? Czy gaz nie płynął? Czy w Holandii nie handlowano rosyjskimi diamentami? Czy Francja, Niemcy i Włochy wstrzymały eksport swoich luksusowych produktów do Rosji twardo broniąc prawa międzynarodowego? Nic takiego się nie wydarzyło. Po kilku fochach Europa się z aneksją Krymu pogodziła.
Potrafiłabym to nawet zrozumieć, gdyby równocześnie po 2014 roku Unia rozbudowała swój potencjał obronny. Tak się nie stało. Tylko Polska inwestowała w zakupy broni, co nie budziło zachwytu, tylko krytykę. W kraju i za granicą.
Przez 8 lat Europa drzemała, pochrapując do melodii nuconej przez Merkel i Timmermansa. Tylko Macron w 2017 wspominał o potrzebie europejskiej armii ale gdy boska Angela trzepnęła go łapką, szybko zamilkł. Nie dostał wsparcia innych stolic bo albo były zależne od Berlina, albo nie ufano samej idei powołania armii, którą nie wiadomo kto i w którą stronę miał rządzić. Niesłuszna nieufność? Być może. Tylko że Niemcy wysyłali walczącej o życie Ukrainie…. stare hełmy.
Zresztą po pełnoskalowym ataku w 2022 kanclerz Scholtz nigdy nie powiedział, że celem Zachodu, czy Niemiec ma być sukces państwa ukraińskiego. Nigdy. Tylko się gimnastykował powtarzając [jak odnotował Piotr Buras] – że „Rosja nie może tej wojny wygrać, a Ukraina nie może jej przegrać”. Taki kanclerz – Salomon.
Jego Zeitenwende okazało się tylko sloganem. Po jakimś czasie presja Zielonych, FDP i opinii publicznej wymusiła lekką korektę kursu. Jednak trudno zapomnieć, jak Niemcy nałożyły embargo na Leopardy, które inne państwa chciały wysłać na Ukrainę. Dopiero Amerykanie wymusili na kanclerzu zgodę na pomoc wojskową.
Zresztą Bundeswehra też była w proszku. W latach 2014–2016 (po zajęciu Krymu) nieprzyzwoicie bogate Niemcy wydawały na własne wojsko 1,1 procent PKB. (!)
Trudno się dziwić, że w 2022 roku tylko 77 % uzbrojenia Bundeswehry nadawało się do użycia. Spośród 350 nowych (!) transporterów opancerzonych Puma, jedynie 150 było sprawnych. Na 51 helikopterów bojowych Tiger – działało ledwie dziewięć. Bundeswehrze brakowało 20 miliardów euro na uzupełnienie zapasów amunicji żeby spełnić standardy NATO. Pamiętamy chyba blamaż, kiedy podczas ćwiczeń okazało się, że wszystkie z 18 wozów Puma przewidzianych dla tzw. szpicy NATO są niezdatne do użytku ze względu na usterki. Potężna produkcja zbrojeniowa Niemiec szła na eksport, a Bundeswehra pozostawała wojskiem z kartonu, gdzie brakowało nawet odzieży, nie mówiąc o digitalizacji.
Obawiam się, że oferta starych hełmów jako pomocy dla Ukrainy nie była złośliwością, tylko fotografią sytuacji.
A zatem: czy to Ameryka skapitulowała przez Putinem, czy raczej skapitulowała Europa?
Ci którzy dziś wrzeszczą o zdradzie wartości kręcili z Rosją interesy nie przejmując się wartościami! I nie wiedzieć czemu uważają że obrona Europy ma być obowiązkiem Amerykanów, a nie Europejczyków. Może czas żebyśmy się obudzili?
Może zamiast się oburzać na słowa Vance’a, zamiast żądać amerykańskiego parasola po wieczne czasy, Unia powinna się ogarnąć?
PKB Rosji jest mniej więcej trzykrotnie niższy, niż PKB Unii, a poziomu i komfortu życia przeciętnego Rosjanina nie da się porównać z jakością życia przeciętnego Europejczyka.
W Unii mieszka 450 milionów ludzi, Rosja ma 143 miliony obywateli.
Rosja trzyma straszaka w postaci broni atomowej, ale Francja i Wlk. Brytania też mają głowice nuklearne. Co prawda mają ich 10 razy mniej, niż Kreml, lecz jeśli chodzi o ten rodzaj broni…. to jakby wystarczy.
Jednak cały ten rachunek funta kłaków nie jest wart, bo Europa cały czas uważa, że obronę ma nam zapewnić art.5. Czyli kasa, sprawność i gotowość bojowa ludzi Wujka Sama!
Poza wrzaskiem o niemoralnym Waszyngtonie Unia nie proponuje żadnego scenariusza rozwiązania sytuacji w Ukrainie. To jest groteska.
I proszę mnie nie pouczać sugestią, że bronię Trumpa. Wspieram przede wszystkim Polskę. I Europę, bo to Europa jest moją ojczyzną.
Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, opublikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.
Zostaw komentarz