Ministerstwo Finansów, jak co roku, opublikowało strategię zarządzania długiem. Niestety przedstawiony w niej obraz to nic innego jak odłożona na później faktura za brak odpowiedzialności w zarządzaniu państwem. Udawało się nam się zachować zdrowy rozsądek fiskalny i trzymać się z daleka od granicy konstytucyjnej. A co mamy dziś?
„Strategię”, która z premedytacją zakłada przekroczenie unijnego progu ostrożnościowego 60% PKB już w 2026 roku.
Przewidywany w niej wzrost długu publicznego z 58,9% do ponad 75% PKB według unijnej metodologii to po prostu igranie z wiarygodnością Polski dla międzynarodowych rynków finansowych.
Osiem lat naszych rządów łączyło ambitne projekty i godnościową politykę społeczną z równowagą budżetową. Fundamentem tych zmian była bezprecedensowa skala uszczelnienia systemu podatkowego, która uwolniła miliardy złotych bez obciążania obywateli dodatkowymi daninami. Kiedy rządziliśmy, myślenie skoncentrowane było na przyszłości i inwestycjach. Dziś priorytetem stało się doraźne łatanie budżetowej dziury kosztem realizacji wyborczych obietnic i dotkliwych cięć.
Warto przypomnieć, że tak szaleńczego tempa zadłużania się Polska w swojej najnowszej historii jeszcze nie widziała. Przypominam, że jeszcze w 2023 r. dług wynosił poniżej 50% PKB. Obecna ekipa w zaledwie kilka lat planuje podnieść to obciążenie o połowę, do 75%.
Jeśli Polska chce być liderem, a nie maruderem Europy, musi natychmiast wrócić do twardej polityki wobec tych, którzy nie chcą płacić tu podatków. Tylko to pozwoli na utrzymanie zrównoważonego rozwoju i inwestowanie w nowoczesną przyszłość.
To jest moment, w którym bierność trzeba zamienić na pełną odpowiedzialność – bo zaufania rynków finansowych nie da się kupić na kredyt.
Grafika: Facebook / Mateusz Morawiecki
Autor: Mateusz Morawiecki
Polski menedżer, bankowiec i polityk. Prezes Rady Ministrów w latach 2017-2023. Poseł na Sejm RP, wiceprezes PiS.
Zostaw komentarz