Tak się składa że w Polsce bardzo wiele osób wierzy w słowa, a jeśli te słowa są napisane, to wierzą jeszcze bardziej.
Mieliśmy w czasie wyborów deklaracje wielu polityków, którzy mówili niestworzone rzeczy, o których było WIADOMO, że to albo kłamstwa, albo obietnice bez pokrycia. Mimo to wiele osób w te obietnice wierzyło. Taka wiara jest nieprzyjemna i boli, o czym przekonuje się już dziś część wyborców, którzy jakoś nie dostali 60 tys kwoty wolnej od podatku, ani nie mają benzyny po 5,19.
Natomiast wiara w słowa w stosunkach międzynarodowych, nawet jeśli są napisane na papierze i nazywają się „umową” czy „paktem” jest NAIWNOŚCIĄ. Przekonali się o tym Ukraińcy podpisując „Memorandum Budapesztańskie” gdzie było zapisane że strony tego memorandum, gwarantują ich granice. Przekonali się o tym Polacy w 1939 roku, gdzie mieliśmy mieć wsparcie z zachodu, którego nie było.
Dziś ta sama naiwność dotyczy NATO i art 5, który rzekomo gwarantuje nam wsparcie w przypadku ataku. Więc żeby było jasne, w traktacie o NATO w art. 5 nie jest napisane, ani jak to wsparcie ma wyglądać, ani kiedy ma być udzielone. Tak więc może się okazać że przysłanie nam w razie wojny 100 par onuc wypełnia zobowiązania NATO.
Teraz mamy zachwyt wypowiedzią Sikorskiego, który grozi Rosji zestrzeliwaniem samolotów które naruszą naszą przestrzeń powietrzną. Super! Tylko ta wypowiedź rodzi kilka pytań.
Pierwsze czy zostały wydane rozkazy wojsku o tym, że przechodzimy w tryb „bojowy” czyli wyszukujemy i strzelamy do czegoś co wlatuje na teren Polski. Nic o tym nie słychać. Żeby było jasne, UPUBLICZNIENIE takiego rozkazu zmniejsza ryzyko, bo Rosja WIE że będą do nich strzelać, więc jest mniejsze ryzyko podjęcia przez Rosję prób naruszenia naszej przestrzeni. Jeśli nie ma o tym informacji, co szkodzi spróbować?
Po drugie, KTO będzie strzelał? Czy nasza obrona przeciwlotnicza? Czy nasze samoloty? Czy samoloty sojuszników?
Czy jesteśmy pewni że sojusznicy zdecydują się na strzelanie do rosyjskich samolotów? Ja nie jestem pewnie czy, i ilu z nich jest gotowych na taką sytuację.
Trzecie pytanie to co dalej. Czy jesteśmy gotowi na ew skutki takiego zestrzelenia? Jakie one mogą być? Jakie Rosja może podjąć działania odwetowe? Jak do tej pory nic o tym nie słychać.
Żeby było jasne, ja nie jestem przeciwny strzelania do samolotów wojskowych, które naruszą naszą przestrzeń powietrzną, co więcej uważam że gdyby taki samolot wleciał i został zestrzelony, to jego wrak i pilota, moglibyśmy wymienić na Tupolewa spod Smoleńska. Pytanie czy ten rząd jest PRZYGOTOWANY na to, co może stać się później.
A co jeśli taki samolot wleci, ale nie będziemy do niego strzelać? To będzie znaczyło że jesteśmy śmiesznym, żałosnym państwem, które opowiada bajki, a nie realnie działa.
Fot. Facebook/Radosław Sikorski
Zostaw komentarz