2.

Dlatego wracam do opowieści.

Pani Katarzyna umiera. Jest w wieku, który w naszych czasach jest traktowany jako nadal młody, z perspektywami na zmiany, odkrywanie ukrytych potencjałów i talentów, wyjazdy za ocean i na inne kontynenty. Tymczasem jej świat skurczył się do małej przestrzeni mieszkania, średniego łóżka, koca w kratkę, którym okrywa się wczesnym wieczorem, gdy włącza telewizor lub otwiera książkę. Czasami zapala sobie pachnące świeczki śmiejąc w duchu, że to takie banalne i trochę głupie. Kiedyś by tego nie zrobiła, ale teraz uznaje to całkiem przyjemne. Najbardziej bawi ją myśl, że świeczka to przecież rodzaj znicza, tylko w innej oprawie i nie cmentarzu. Potem zdarza się jej pomyśleć, że może to rzeczywiście znicz, który stawia obok siebie, bo przecież jest już trochę w domu, a trochę tam, czego do końca nie chce nazwać, choć wie.

PISEMNIE
Cz. 3.
Pani Katarzyna ma teraz za dużo czasu, dlatego wspomina i bilansuje. Zrobiła mnóstwo podsumowań. W punktach spisała „listy rankingowe” tego, co było najlepsze albo najgorsze, tego co się udało i tego czego już nie zdąży skończyć. Zagląda do nich i zmienia, bo co i raz coś sobie przypomni, ale niewiele już tych kolejnych poprawek. Tak jak czasu, który jej pozostał.

Co można robić, gdy się jest na drodze zbliżając do mety?

Kiedyś opowiedziała mi :

„Wie pani o mnie dużo, bo znamy się od kilku lat. Ile? Pięć- sześć? Nawet jeśli tych rozmów nie było wiele, to i tak mam poczucie, że wie pani więcej niż mi się wydaje. To tak jest, że można wychwycić drobiazgi, niuanse, pojedyncze słowa, które jak układanka stworzą obraz drugiego człowieka, prawda? To na tym polega?
Gdy spotkałyśmy się po raz pierwszy czułam smutek, ale dominowały złość i wściekłość. Byłam wk.wiona, proszę wybaczyć to słowo, ale o lepsze trudno mi teraz. Poznała pani wtedy skrót mojego życia, wyciąg z lat, który zalegał mi żółcią i trawił od środka. Radziłam sobie z tym raz lepiej, potem gorzej. Miałam różne terapie, lata na kozetce, które pomogły zrozumieć siebie choć trochę. Nauczyłam się, że powinnam skupić się na tym, co ważne dla mnie, że w moim życiu to JA jestem najważniejsza. Zresztą do dziś uczę się, co to ten zdrowy egoizm, gdzie przebiega ta niedookreśloną granica, która oddziela moje własne dobro od piekła stworzonego przez moją matkę. Do dziś z tym walczę, ale na szczęście większość dylematów mam poza sobą”.