Obowiązująca obecnie wśród zwolenników Opozycji narracja dotycząca „resetu z Rosją” sprowadza się do dwóch linii:
1) „Reset” był faktem politycznym na całym Zachodzie, jeśli Polska nie miała pozostawać w izolacji – musiała się w jakimś stopniu dostosować do tego trendu, czego wyrazem była polityka wschodnia Tuska/Sikorskiego.
2) Wiedząc, że Rosja jest zagrożeniem, rząd Polski pod kierownictem Platformy Obywatelskiej zdecydował się „kupić czas” konieczny na kluczowe reformy w zakresie obronności prowadząc politykę „udawanej uległości”.
Argumentacja po linii (2) jest nie do utrzymania. Ministerstwo Obrony Narodowej pod kierownictwem ministra Klicha żadnego wzmocnienia polskiego wojska nie przeprowadziło, a wręcz przeciwnie – dostosowało je do niezgodnej z naszą racją stanu koncepcji „małej armii ekspedycyjnej”, odpowiedniej do prowadzenia działań w Afganistanie czy Iraku, ale nie obrony terytorialnej Polski. Była to koncepcja polegająca, w przypadku konfliktu,- na oddaniu połowy terytorium kraju siłom wroga, obronie Berlina na linii Odry i całkowitym zawierzeniu dalszych losów Polski decyzji politycznej obcych ośrodków siły. Załączam tutaj pierwszą ekspertyzę (czytaj więcej).
Zaś co do punktu (1) to warto sięgnąć do starego tekstu prof. Andrzeja Nowaka, który będzie tu najbardziej miarodajny. Andrzej Nowak rzetelnie tłumaczy, na czym polegał kluczowy problem z ówczesną polityką PO, co do której Radek Sikorski powiedział niedawno, że była samodzielną kreacją rządu Donalda Tuska, a nie czymś narzuconym przez Amerykanów. Radosław Sikorski podkreślił z dumą, że rząd PO rozpoczął „reset” z Rosją jeszcze zanim za ocieplanie stosunków amerykańsko-rosyjskich zabrał się prezydent Obama.
Otóż – podkreśla Andrzej Nowak – polityka Rosji realizowana przez Władymira Putina i Siergieja Ławrowa nie pozostawiała złudzeń: Polska w żadnej konfiguracji nie była w jej ramach podmiotowa a jej celem, chętnie i wielokrotnie podkreślanym przez elity rosyjskie, było odtworzenie XIX-wiecznego europejskiego „koncertu mocarstw” w którym Rosja miałaby dominującą pozycję prowadząc do zerwania więzi transatlantyckich na rzecz „ładu policentrycznego” z trzema niezależnymi biegunami siły: Chinami, zdominowaną przez Rosję Eurazją oraz Ameryką. Jak zauważa Andrzej Nowak – wizja ta sprowadzała się do propozycji podziału Europy Środkowo-Wschodniej między Niemcy a Rosję a ówczesną politykę rządu Donalda Tuska można rozumieć jedynie jeśli nie jako zdradę, to wyraz całkowitego podporządkowania się temu planowi z nadzieją, że Polska znajdzie się bardziej pod niemiecką niż pod rosyjską dominacją.
Polityka zagraniczna PO zawsze sprowadzała się do wasalizacji Polski, do całkowitego podporządkowania naszej racji stanu Berlinowi z przekonaniem, że takie podporządkowanie zapewni Polakom bezpieczeństwo i stabilny rozwój gospodarczy. Skoro w interesie Niemiec było wówczas zbliżenie z Rosją, to takoż na zbliżenie z Rosją postawiła ówczesna Platforma Obywatelska – jeszcze zanim o zbliżeniu z Rosją zaczęli mówić Amerykanie. Być może nawet Amerykanie zaczęli mówić o zbliżeniu z Rosją widząc, że niemiecka prorosyjska Ostpolitik podoba się nawet tradycyjnie uprzedzonym wobec Rosji Polakom?
Tak samo dzisiaj – kiedy Niemcy mówią o konieczności zbudowania „jednego centrum politycznego w Europie” (powtarzając tu jotka w jotkę odwieczny postulat rosyjski – proszę zapoznać się tekstem prof. Nowaka!), to popiera to cała nasza „totalna opozycja” skoncentrowana wokół Donalda Tuska.
Zostaw komentarz