Reakcja Polski na razie prawidłowa: zestrzelenie dronów i podniesienie gotowości obrony powietrznej. Bo ta obrona jest najbardziej istotna.
Rosja od kilku – kilkunastu miesięcy zmieniła taktykę prowadzenia wojny z Ukrainą.
Po zmasowanym ataku broni pancernej, zgodnie z ideą wojny błyskawicznej, co jednak nie przyniosło efektu, poza wizualno-propagandowym. Wywołało też niepotrzebną euforię, głównie środowisk lewicowych, nieznających historii Rosji albo na nią niezważających, że wojna skończy się jej klęską w ciągu kilku tygodni, a co najwyżej miesięcy. Ta euforia osłabiła także potencjał obronny takich krajów jak np. Polska. Zachód – czyli UE jest daleko od Rosji.
Ale Rosja nie zmieniła zasadniczego celu – tym jest zniszczenie Polski. Dla Rosji jest ona symbolem nieugiętości i tych wartości, których przywódcy Rosji/Sowietów/Rosji nigdy nie akceptowali, wręcz nienawidzili. Po drodze oczywiście trzeba wygrać albo zawrzeć pokój korzystny dla Rosji.
Putin – sam pewnie nie – ale z doradcami uznali, że trzeba zmienić taktykę wojny z Ukrainą. Szkoda drogiej broni pancernej. Postawili na najtańszą broń – prymitywne drony niosące śmiercionośne ładunki, których zniszczenie jest kosztowne – trzeba uderzyć w nie precyzyjnie i to na terenie bez ludzi i infrastruktury strategicznej np. elektrowni czy zakładów przemysłowych. Drugi rodzaj borni to ludzie – na razie tych u Rosji „mnogo”, zwłaszcza nie- etnicznych Rosjan. I Putin łata nimi front.
No i teraz – co będzie z Polską, która pod rządami miłośników propagandy sukcesu (i PiS i PO) i wazeliniarstwa (PO), nie była do konfrontacji z Rosją przygotowana. Na szczęście jest Trump i Nawrocki oraz amerykańscy żołnierze, którzy są gwarancją bezpieczeństwa Polski, bo Amerykanie nigdy swoich nie zostawili. Najwyżej ich wycofali.
Ale, by nie zastosowali tego w Polsce nie wystarczy wiara w znaczenie Polonii w USA dla tamtejszej polityki. Polska musi, sama podjąć działania w kierunku własnego bezpieczeństwa. Przede wszystkim stworzenie tarczy powietrznej, takiej jaką ma np. Izrael. Na jakiś czas to wystarczy. Przypominam, że Rosjanie wysyłają codziennie na Ukrainę ok. 1000 dronów, co świadczy o ich w tym zakresie nieograniczonych możliwościach.
Oczywiście potrzebne są też wojska lądowe przed stopniowym zajmowaniem terytorium Polski przez Rosję, a najpewniej i najszybciej przez usłużną jej Białoruś.
No i jeszcze jest jeden element, którego nie można bezwzględnie pominąć – zabezpieczenie kontrwywiadowcze. Przy dzisiejszej technologii taki dron może być „przesterowywany” w dowolnym momencie i miejscu. Także z polskiego terytorium. A w Polsce znajduje się tyle ludzi nieznanego pochodzenia, że ochrona przed nimi z tego powodu jest pierwszoplanowa. Trzeba też pamiętać o tzw. śpiochach – pozostawionych w Polsce od sowieckich czasów. I to także polskiego pochodzenia, ale reprezentujących rosyjsko/sowieckie interesy.
No, ale dlaczego uważam, że naruszenie przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony to atak Rosji? Przesłanek jest wiele. Choćby systematycznie „błąkające” się po polskim niebie i spadające w różnych miejscach Polski rosyjskie drony. Po drugie ilość tych, które w tę noc znalazły się w polskiej przestrzeni powietrznej. I po trzecie – uważam, że wszystkie one były tak wysterowane, by w polskiej przestrzeni się znaleźć.
Autor: dr hab. Józef Brynkus, prof. UP Kraków
Pracownik Katedry Edukacji Historycznej Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pochodzi z rodu górali podhalańskich i orawskich. Polski historyk i nauczyciel akademicki, profesor UP Kraków, poseł na Sejm VIII kadencji.
Zostaw komentarz