Paweł Kukiz polaryzuje od lat w polskiej polityce i przez to wystawia się niejako dobrowolnie na obstrzał – praktycznie ze wszystkich możliwych stron.
Ten polityk chce radykalnych zmian w ramach polskiej semidemokracji, opowiadając się za rozwojem społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, a więc takiego społeczeństwa, które mogłoby skutecznie współdecydować na szczeblu lokalnym i państwowym. Jego wielkim marzeniem i wyzwaniem jest zmiana ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na jednomandatową, chce wprowadzić instytucję sędziów pokoju. Poza tym walczy z korupcją i – mówiąc delikatnie – problematycznymi powiązaniami polityków z biznesem państwowym i prywatnym itp. itd.
Krótko mówiąc, Paweł Kukiz wychyla się poza ustalony w Polsce polityczny schemat i tym samym staje się antysystemowy. Można śmiało pokusić się stwierdzenie, że Kukiz walczy z polskim systemem semidemokratycznym, ukonstytuowanym w ramach obrad Okrągłego Stołu w 1989 roku i pielęgnowanym przez ostatnie 30 lat przez wielkie partie polityczne. Zachowuje się, jakby chciał ruszyć w posadach ten ustabilizowany i sprawdzony system polityczny, ogłaszając wszem i wobec, że podstawą demokracji powinna być oddolność i bezpośredniość procesu decyzyjnego, a nie politycy i ich układy.
Kukiz i demokracja
Paweł Kukiz jawi się z jednej strony jako polityk z krwi i kości, a z drugiej strony absolutnie nie pasuje do polskiej classe politique. Zachowuje się, jakby w ogóle nie zrozumiał, o co w polskiej polityce chodzi. Myślę tu o jej dwóch nadrzędnych celach: zysku wymiernym, a więc tzw. kasie i zysku niewymiernym czyli maksymalizacji władzy.
Tymczasem Kukiz zrezygnował przed laty z dobrych zarobków jako muzyk i wszedł do polityki. Zamiast się cieszyć, że ma spokojną pracę w polskim parlamencie, wychodzi ciągle z nowymi pomysłami reorganizacji polskiej semidemokracji. Aż do znudzenia powtarza, że polska ordynacja wyborcza jest wadliwa, posłowie wybierani są niedemokratycznie i ogłasza otwarcie, że on sam jest również tego przykładem. Jak mu nie wstyd? Upiera się przy rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce i odzyskaniu przez Polki i Polaków prawdziwej wolności, a więc wolności do samostanowienia, objawiającej się udziałem obywateli w procesie decyzyjnym. Krytykuje przy tym polską oligarchię partyjną, zbudowaną jakby nie było mozolnie na stabilnych i sprawdzonych układach. Skądinąd wiemy, że demokracji w Polsce się nie definiuje i nie modernizuje.
O demokrację się walczy (szczególnie przed wyborami), demokracji się broni, etykietkę demokracji przykleja się do każdego działania w ramach wielkich partii politycznych, ale na miłość Boską, demokracji nie powinno się ani definiować ani modernizować. I tu Kukiz popełnia kolejny błąd, głosząc powszechnie, że najlepszą formą tego systemu politycznego jest jego bezpośredni a wersja. Najgorsze jest to, że on nie tylko głosi tego typu hasła, ale sam w nie wierzy i próbuje uskutecznić w praktyce.
Instytut Demokracji Bezpośredniej
Koronnym przykładem demokratyzacji Polski w wersji Kukiza było zainicjowanie przez niego powołania do życia Instytutu Demokracji Bezpośredniej w zeszłym roku– swoistego novum nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Kukiz uparł się, aby założyć ten instytut, uzyskał na ten cel potrzebne środki, natomiast fundacja Potrafisz Polsko wykonała olbrzymią pracę organizacyjną, aby ten projekt mógł zostać w ogóle zrealizowany.
Tym razem Paweł Kukiz przeholował. Zakładając wspomnianą instytucję , dokonał oczywistego zamachu stanu na ustabilizowaną polską demokrację połowiczną, nazywaną przez niego również demokracją partyjną.
Skądinąd wiadomo, że Kukiza należy zwalczać i niszczyć, niemniej jednak fakt powołania do życia Instytutu Demokracji Bezpośredniej doprowadził do sytuacji, w której miarka się po prostu przebrała.
Zaczęły się pomówienia, oskarżenia, wyzwiska i oskarżanie Kukiza. Nie chodzi wcale o to, że on sam, ani jego ludzie z fundacji Potrafisz Polsko nie wzięli z przeznaczonych na instytut środków przysłowiowej złotówki, ba – nie wzięli nawet przysłowiowego grosza. Chodziło i chodzi o to, aby zniszczyć tego polityka za jego nieprzewidywalne i niebezpieczne działania.. Tu powstaje jednak dylemat, sprowadzający się do pytania: czy jest sposób na Kukiza?
Zdrajca, sprzedawczyk i złodziej
Nagonki, obrazy, pomówienia, oszczercze obelgi live i online w kierunku Pawła Kukiza– ta machina ruszyła, ale jak dotąd, proces oczerniania tego polityka nie funkcjonuje skutecznie. Najczęściej mówi się o Kukizie, że jest zdrajcą, sprzedawczykiem i złodziejem.
Teoretycznie rzecz biorąc, jeśli jest to prawda, nie powinno być problemu, aby go zdołować i zniszczyć. Ciągle jednak okazuje się to dość trudne. Czy jest więc sposób na Kukiza?
Rozbierzmy jednak te stereotypowe oskarżenia na czynniki pierwsze.
Czy Paweł Kukiz jest zdrajcą? Odpowiedź na to pytanie jest negatywna. Początkowo sam myślałem, że ten polityk jest zdrajcą. Oczywiście, nie jakimś tam narodowym, wojennym czy lokalnym zdrajcą, lecz zdrajcą systemowym, bo zdradza polski semidemokratyczny system na rzecz prawdziwej demokracji. Pomyliłem się jednak, bo ktoś nie może zdradzić czegoś, w co nigdy nie wierzył i czego nie popierał. Kukiz krytykował i krytykuje polski upartyjniony system polityczny … od zawsze. Tak więc nikogo nie zdradził – pozostał wierny swoim ideałom.
Czy jest sprzedawczykiem? Z tego, co wiem, nigdy nikomu się nie sprzedał. Zrezygnował z kariery na estradzie, aby walczyć o demokratyzację Polskiego Państwa. Trudno mi to pogodzić z pojęciem „sprzedawczyk”.
Więc może Kukiz jest złodziejem? Wiele osób oskarża go o złodziejstwo. Poczekajmy na konkrety. Jak na razie nie zgłosiła się żadna ofiara, której ten polityk coś by ukradł.
Więc jak w tej sytuacji znaleźć sposób na Kukiza?
Charyzma
Znalezienie takiego sposobu nie jest bynajmniej łatwym zadaniem, bo Paweł Kukiz nie jest ani bierny, ani mierny, ani wierny – a takie postacie są bardzo niebezpieczne. Najgorsze jest to, że staje się coraz bardziej charyzmatyczny, a im bardziej walczy przeciw charyźmie, tym bardziej ta charyzma go dogania.
Zastanówmy się przez moment obiektywnie, co jest złego w tym , co robi Paweł Kukiz?
Otóż, propaguje zmiany, które zagrażają aktualnemu status quo w polskiej polityce. Ryzyko modyfikacji systemu jest zbyt duże, aby Kukizowi pozwolić na takie bezkarne działanie. Stąd pojawiają się nagonki na niego, przyjmujące charakter reakcji łańcuchowej. Z czasem niektóre osoby lub kręgi osób przestały się zastanawiać nad tym, co Kukiz robi, a czego nie robi. Stał się przysłowiowym chłopcem do bicia w ramach tego, co nazywamy polską konstelacją społeczno-polityczną.
Nie bez winy jest tu ogromna aktywność Kukiza, która czyni go charyzmatycznym: jeśli ktoś coś robi, stwarza tym samym powody do krytyki. Posłowie, którzy przesypiają posiedzenia w Sejmie i nie zgłaszają żadnych inicjatyw i postulatów, nie będą krytykowani. Następnym problemem jest szpagat polityczny Pawła Kukiza. W przeciwieństwie do innych posłów/polityków jest on zwolennikiem prowadzenia polityki realnej, według zasady: cel uświęca środki. Natomiast w przypadku większości polskich polityków ważne są środki i tyko środki, a cel jest albo nieważny albo go po prostu brak.
Czy jest więc sposób na Kukiza?
Zastanówmy się również, kto i dlaczego krytykuje i próbuje zniszczyć Pawła Kukiza. Robią to ci, którzy obawiają się jego radykalnych idei demokratyzacji polskiego systemu społeczno-politycznego. Można by stwierdzić lapidarnie, że krytyka osoby Kukiza funkcjonuje na zasadzie: uderz w stół, a nożyce się odezwą.
Istnieją na przykład pseudo-zwolennicy i głosiciele demokracji bezpośredniej, którzy upadlają Kukiza za założenie Instytutu Demokracji Bezpośredniej. Paradoks, prawda? Ci pseudo-demokraci nie dostrzegają, bo nie chcą dostrzegać osiągnięć tego instytutu, szerzącego idee zastosowania bezpośrednio-demokratycznych instrumentów w polskim procesie polityczno-decyzyjnym. Dla nich jest nieważne, że w ramach tego projektu opublikowano dwa znaczące podręczniki na temat demokracji bezpośredniej w Polsce i rozprowadzono je po wszystkich bibliotekach i szkołach ponadpodstawowych w kraju. Nie ma znaczenia, że instytut uzyskał 12 milionów wyświetleń w ciągu ostatniego pól roku, dotarł z informacjami do 2 mln bezpośrednich i 6 mln pośrednich odbiorców, a ponad 100 mediów lokalnych informowało o działalności tego wielkiego projektu.
Problemem jest to, że inicjatorem tego pomysłu był poniekąd wyklęty Paweł Kukiz, który uzyskał na ten cel tzw. pieniądze rządowe. W tym celu Kukiz znowu wykonał polityczny szpagat w kierunku demokratyzacji i rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, czego inni nie potrafią. I za to trzeba go opluć.
A może Kukiz niszczony jest z zazdrości? Ależ skąd, to na pewno nie jest zazdrość. Jakże można by zazdrościć komuś wariackich pomysłów albo charyzmy? Poza tym w Polsce poprawność i wysoka kultura polityczna nie pozwalają nawet na cień zazdrości. Podobnie jak nie pozwalają na korupcję i kumoterstwo oraz lekceważenie Konstytucji.
Miłość bliźniego
Wiemy, że w katolickiej Polsce charakterystyczne jest to, że miłość i szacunek do bliźniego funkcjonuje z reguły w kościele. Poza kościelnymi murami mamy do czynienia z innymi regułami gry. Właśnie tym „innym regułom gry” podlega nagonka na Kukiza, który nie zasłużył ani na miłość ani na szacunek. A już na pewno nie zasłużył na miano „bliźniego”. Właściwie nikt się nie zastanawia nad tym, jak sam Kukiz i jego rodzina znoszą te wszystkie oszczerstwa i szykany. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Zasłużył na obelgi i opluwanie, więc należy mu się – cała reszta nie ma znaczenia.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że ten polityk się nie poddaje, a to graniczy już z nienormalnością. Czyżby kolejne ciosy uodparniały go? Ale przecież, do licha, musi być na niego jakiś sposób. Nie można mu pozwolić na bezkarne torpedowanie ustabilizowanej semidemokracji w Polsce i niszczenie dorobku i dziedzictwa doniosłej idei Okrągłego Stołu. Zamiast zająć się, jak inni politycy, wierzchołkiem góry lodowej, Paweł Kukiz próbuje ruszyć podstawy tej góry, a to już zakrawa na paranoję.
Ale co z tym sposobem na Kukiza?
Owszem, jest taki sposób, ale jest on w polskiej konstelacji politycznej tak utopijny i tak abstrakcyjny, że nie mam odwagi sformułować go tutaj.
Niemniej jednak, uchylę rąbka tajemnicy i wszystkim tym, którzy za wszelką cenę chcą zniszczyć Pawła Kukiza, polecam lekturę książki Edmunda Niziurskiego pt. „Sposób na Alcybiadesa”.
A w trakcie tej lektury proponuję włączyć myślenie…
Autor: prof. Mirosław Matyja
Polski politolog, ekonomista i historyk, jest badaczem systemów demokratycznych na świecie i zagorzałym zwolennikiem bezpośrednio-demokratycznego modelu funkcjonowania ponowoczesnych państw. Profesor akademicki uczelni z Włoch, USA, Indii i Indonezji. Autor ponad 20 publikacji książkowych i ponad 400 artykułów naukowych i popularno-naukowych. Jest żonaty, ma dwóch dorosłych synów bliźniaków, mieszka i pracuje w Szwajcarii.
Autor jest jednym z głównych twórców założeń Instytutu Demokracji Bezpośredniej tworzonego przez Fundację Potrafisz Polsko!
Zostaw komentarz