Jeśli jest prawdą to, co piszą autorzy Onetu trwa zadyma wokół neoMinisterstwa Sprawiedliwości.

Twórca prywatnego biura śledczego alias prywatnej komisji śledczej poseł Roman Giertych pała żądzą.

Nie dość, ze w mediach społecznościowych pełno jest filmików przedstawiających Wielkiego Omdlałego to jeszcze jakiś antydemokrata i najwidoczniej pisowski czarnoseciniec obwieścił, że Mecenas na widok policji u drzwi jego domu zwyczajnie narobił w gacie.

Swoją drogą poseł Giertych powinien oświadczyć się publicznie co do tej sprawy by rozwiać niemiłą woń, jaka się za nim ciągnie od dłuższego czasu.

Albo też potwierdzić. W końcu medycyna zna przypadki, że wraz z utratą przytomności znika kontrola nad zwieraczem.

Na razie jednak Wielki Omdlały wybrał inną drogę. Co prawda taka „inna” to ona za bardzo nie jest; pamiętamy wszak, że ongiś za założenie spółki z o.o. żądał w imieniu swojego mandanta, Austriaka z pochodzenia, kwotę większą niż zarabia kanclerz Austrii w ciągu kadencji (tzw. afera Srebrnej), przy okazji pomawiając PiS i Kaczyńskiego o wszystko, co najgorsze. Jeśli ktoś nie wie – założenie spółki z o.o. kosztuje przeciętnie od 1.500,- do 2.000,- zł w dowolnej kancelarii.

Tym razem Qń przywlókł na konferencję prasową niejakiego Mraza, który ponoć trudnił się nielegalnym nagrywaniem urzędujących ministra i wiceministrów MS. Cóż, takie nagrywanie można by od biedy poczytywać za usiłowanie czynu z art. 130 Kodeksu karnego czyli szpiegostwa.

Interpretacja taka sama jak ta, którą niedawno przedstawił Giertych. Wg niego bowiem domniemany podsłuch jego telefonu miał właśnie tak być kwalifikowany. ;)

Pomińmy to jednak, w szczególności zaś ujawnienie materiałów ze śledztwa bez zgody prowadzącego je prokuratora, jak należy domniemywać, choć to stanowi to czyn zagrożony karą (art. 241 Kk).

Okazuje się, przynajmniej wg żurnalistów Onetu, że powyższe stanowi krecią robotę Giertycha. Konkretnie zaś – Qń ryje pod Bodnarem!

Na pierwszy rzut oka zeznania Mraza to operacja uderzająca w PiS i ziobrystów. I tak rzeczywiście jest — tyle, że to niejedyny cel Giertycha. Pokazując patologie rządów PiS, Giertych chce postawić pod ścianą ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Giertych jest zniecierpliwiony opieszałością prokuratury dowodzonej przez Bodnara. Mecenas ma wieloletnie, bardzo osobiste porachunki z PiS — za swych rządów Kaczyński, Ziobro i Kamiński na serio próbowali go zapakować za kraty. Niby Bodnar porachunki z PiS też ma, tyle, że nieporównanie mniej dotkliwe — jako RPO przepychał się z ówczesną jedynie werbalnie.

Giertych uważa, że skoro dostarczył Bodnarowi świadka koronnego, jego nagrania i dokumenty, to ziobryści już dawno powinni mieć zarzuty. Giertych zakłada, że po zademonstrowaniu opinii publicznej opowieści Mraza, prokuratura znajdzie się pod presją.

Dla jasności — Bodnar zrobił wiele, żeby zaopiekować się Funduszem Sprawiedliwości w sposób szczególny. Utworzył nawet speczespół w prokuraturze, stawiając na jego czele prokurator Marzenę Kowalską, byłą zastępczynię Prokuratora Generalnego od spraw mafijnych, wychowankę Lecha Kaczyńskiego, zdegradowaną przez Ziobrę po dojściu PiS do władzy.

Ale dla Giertycha to za mało — chce, aby prokuratura żwawiej wzięła się za wsadzanie do więzień prominentów poprzedniej władzy. A jeśli dla Giertycha za mało, to należy zakładać, że dla Tuska także. Dokładnie takiego rozliczeniowego przesłania premier potrzebuje dla swych zwolenników przed kolejnym marszem 4 czerwca w Warszawie, w finale kampanii wyborczej, w której Tusk po raz pierwszy od dekady chce pobić Kaczyńskiego w bezpośrednim pojedynku. (…)

Ale nie tylko o presję tu chodzi — tak naprawdę Giertych prowadzi kampanię obliczoną na wysadzenie Bodnara z siodła i zastąpienie go na stanowisko ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego. W tym sensie występ Mraza to nie jest jednostkowa operacja ambitnego mecenasa — takich akcji kwestionujących żar Bodnara do rozliczania PiS będzie więcej.

https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/stan-wyjatkowy-jaroslaw-kaczynski-jest-przerazony-afera/3lmhm6b,79cfc278

Czy Bodnar jest za miękki zdaniem Tuska? wydaje się pytaniem retorycznym.

Jego zahamowania, próby znalezienia jakiejkolwiek, choćby najbardziej naciąganej podstawy prawnej dla swoich działań muszą budzić gniew rudej kamaryli.

W końcu pijanica podpułkownik pokazał, jak nie licząc się z nikim i z niczym można doprowadzić w ciągu kilku godzin do upadku państwowych mediów, mający okresowe problemy z pogłosem Kierwiński potrafił pacyfikować protestujących rolników w sposób przypominający lata stanu wojennego. I nic.

Nadal Polska jest uśmiechnięta, zaś w Brukseli klepią Tuska po plecach. Bo przywraca „praworządność”.

Co prawda ta „praworządność” oznacza zaniechanie inwestycji typu CPK czy też udrożnienia Odry, przez prawie dwa wieki pełniącej rolę kanału żeglownego, ale co tam.

Za moment może się okazać, że jakaś speckomisja z ludźmi a la Lasek zamknie tunel pod Świną. Wszak zbyt wiele samochodów przejeżdża tamtędy ze szkodą dla niemieckich interesów.

Patrząc na byłą po części ekipę Tuska widać wyraźnie, że najbardziej pożądaną cechą jest uległość ministrów wobec płemieła.

Sienkiewicz pokazał, co potrafi. Dla niego prikaz Tuska znaczy o wiele więcej, niż jakiekolwiek prawo z Konstytucją na czele.

Zabawny jest natomiast Kierwiński.

Wg niepotwierdzonych aczkolwiek bardzo prawdopodobnych plotek miał skarżyć się Tuskowi na żonę, że go zdradza. Na pytanie, skąd takie podejrzenia miał odpowiedzieć bez chwili wahania:

– Bo dzieci mamy inteligentne!

Natomiast nad Giertychem wisi ciągle sprawa wyprowadzenia 92 mln zł z giełdowej spółki POLNORD.

Będzie więc starał się podwójnie. Zdaje bowiem sobie sprawę, że gdyby tylko znarowił się Tuskowi sprawa szybciutko wróci.

A choćby nie wiem jak bardzo próbował usunąć dowody jako hipotetyczny minister sprawiedliwości i prokurator generalny wie, że dowody nigdy nie płoną, jak pewnie dzisiaj powiedziałby Bułhakow.

Słynna szafa Kiszczaka nie jest bowiem jedynym takim meblem w tenkraju.

27.05 2024

screen: youtube