Woźny nie mając satysfakcji z posiadania zwierzęcia, o którym marzył, czyli zebry, kangura lub żyrafy, siedząc przed Uniwersytetem dostrzegł szczura Rektora pana. A było to zwierze potężne, ponad 200 kilogramowe, odżywione na stołówce akademickiej. Niby na resztkach jedzenia ale kucharki specjalnie schabowe dla niego smażyły.

Jak tylko przechodził koło ławki na której siedział skacowany albo prawie pijany, to nagle zerwał się i kopnął szczura Rektora pana w brzuch. Szczur zakwilił a studentki o blond włosach, które akurat były w okolicy rozpłakały się rzewnie na całą okolicę.

Palacz, który właśnie wyszedł z kotłowni i widział tę niczym nieuzasadnioną agresję Woźnego, zadzwonił do Rektoratu i powiedział jak było.

Po godzinie samochodem marki BMW przyjechało dwóch mężczyzn w czarnych skórzanych kurtkach i zameldowało Woźnego do lokalnego szpitala.

Trzeba uważać nad czyim zwierzęciem się znęca.