Słuchając w Polsce analiz różnych ekspertów odnośnie wojny na Ukrainie, często można usłyszeć opinie, że Ukraina nie ma szans w tej wojnie, ponieważ pod wieloma względami mocno ustępuje Rosji. Mówi się również, że pod względem gospodarczym na Ukrainie mamy sytuację katastrofalną, ponieważ Ukraina jest bankrutem i wydatki wojskowe ją przytłaczają. Z tego powodu jej klęska jest nieunikniona.
Na ile jest to prawda, jeśli oprzeć się o twarde dane? Jak w rzeczywistości wygląda sytuacja gospodarcza na Ukrainie w trzecim roku wojny? Czy jest kompletnie zrujnowana, a Ukrainę czeka zapaść pod tym względem? Zróbmy krótki przegląd tej ważnej dla wojny kwestii.
Najpierw postawię krótką tezę, która moim zdaniem określa stan rzeczy na Ukrainie, a później opiszę sytuację nieco głębiej.
1. Ukraina bez wątpienia jest bankrutem. Bez wsparcia z zewnątrz ten kraj nie będzie w stanie pociągnąć tak ogromnych wydatków wojennych i utrzymać tak dużej armii.
2. Pomimo to, ukraińska gospodarka nadal funkcjonuje i w tej chwili już nie spada w dół, lecz odbija straty. Ukraińcom udało się ustabilizować sytuację finansową, opanować inflację, ustabilizować kurs hrywni i generalnie zapewnić stabilność gospodarczą.
Zacznijmy od punktu 1.
Ukraina w tej chwili ma deficyt budżetu wynoszący ok. 40%. I to jest dokładnie ta część, która jest finansowana z zewnątrz. W wyrażeniu pieniężnym jest to kwota rzędu 37-40 mld dolarów. I takiej kwoty mniej więcej ten kraj potrzebuje, by zbilansować swój budżet. To są pieniądze wydawane na utrzymanie państwa. Warto podkreślić, że ta pomoc nie dotyczy wydatków wojennych, lecz jest przeznaczona na utrzymanie infrastruktury, niezbędne wydatki socjalne i utrzymanie struktur państwowych, czyli na wszystko, co jest poza wojną. Natomiast bezpośrednie wydatki wojenne Ukraina musi finansować z podatków, które jest w stanie uzbierać z tego, co pozostało z własnej gospodarki. Ta zasada jest utrzymywana już trzeci rok. Wojnę Ukraina finansuje sama, a jej sojusznicy pomagają w utrzymaniu państwa i dostarczają sprzęt. Oprócz tego, co jest dostarczane Ukrainie, ona sama kupuje ogromną liczbę amunicji, broni i podzespołów dla zbrojeniówki za pieniądze własnego budżetu, uzbierane z podatków. Wydatki wojenne Ukrainy wynoszą obecnie prawie 50% budżetu państwa.
Trzeba podkreślić, że wsparcie finansowe Ukrainy, pokrywające umownie „wydatki cywilne”, jest o wiele bardziej stabilne i bezproblemowe niż wsparcie militarne. W 2023 roku Ukraina otrzymała więcej wsparcia z zewnątrz niż zakładała w swoim budżecie, i to znacząco więcej. Tak się dzieje dlatego, że istnieje szereg państw, które albo nie mogą pomóc Ukrainie militarnie, albo nie mogą tego zrobić ze względów politycznych. Natomiast wsparcie finansowe nie stanowi dla nich większego problemu. Dotyczy to na przykład Norwegii, Kanady i Japonii. Japonia jest dobrym przykładem, bo nie może bezpośrednio dostarczać broni na Ukrainę ze względu na ograniczenia swojej konstytucji, jednak jej wsparcie finansowe dla Ukrainy jest bardzo znaczące. Te dodatkowe dochody nie mogą być skradzione czy przeznaczone na inne cele, one natomiast idą do rezerw walutowych tego kraju, co dobrze widać z dynamiki wzrostu tych rezerw. Wydawałoby się, że skoro potrzeby Ukrainy są tak duże, to pierwsze, co zrobi, to wyda zapasy waluty, które posiada. Dzieje się natomiast na odwrót. Ukraina posiada obecnie największe rezerwy walutowe w swojej historii, wynoszące ok. 44 mld dolarów na wiosnę 2024 roku.
Pod pewnym względem sytuacja finansowa Ukrainy jest paradoksalna. Jest dobra. Wsparcie z zewnątrz nie tylko pozwala na przetrwanie, ale i zabezpiecza jej wewnętrzną stabilność finansową oraz buduje pewien zapas wytrzymałości na wypadek, jeśli sprawy pójdą źle w przyszłości. Jednocześnie to wsparcie jest oderwane od wsparcia wojennego. Pieniądze, które są przekazywane Ukrainie na jeden cel, nie mogą być wydane na inny. W rzeczywistości często te pieniądze nawet nie trafiają na Ukrainę. Są one wpisywane jako jej rezerwy walutowe i służą zabezpieczeniu jej waluty oraz utrzymaniu stabilności makroekonomicznej wewnątrz Ukrainy. To są pieniądze, które pozwalają ustabilizować ukraińską gospodarkę i państwo, ale nie mogą być użyte na amunicję czy zakup dodatkowej broni.
W razie pilnej potrzeby, jeśli wsparcie nagle zniknie, znacząca część tych rezerw prawdopodobnie będzie mogła być wykorzystana na cele cywilne, co pozwala sądzić, że Ukraina ma rezerwy, które pozwolą jej przetrwać w wojnie ok. roku bez nowego wsparcia. Ale to nie przekłada się na wydatki wojenne tego kraju. Ukraina więc, jak widzimy, jest stale uzależniona od pomocy z zewnątrz. Jednak nie jest prawdą, że bez tego wsparcia od razu upadnie. Przez jakiś czas jeszcze będzie funkcjonować w tym samym trybie. Mało prawdopodobne jest absolutne przerwanie tego wsparcia ze strony sojuszników. Jak widzimy, sprawia ono zachodnim partnerom Ukrainy o wiele mniej problemów niż dostarczanie czołgów i rakiet. 40 mld dolarów brzmi jak potężna kwota, lecz trzeba pamiętać, że jest to kwota rozłożona na całą listę najbogatszych krajów globu. Jeśli policzymy gospodarki krajów koalicji pro-ukraińskiej, to 40 mld rocznego wsparcia to ok. 0,01% ich łącznego PKB.
Punkt 2.
Czy Rosji udało się zrujnować ukraińską gospodarkę? Rosjanie dołożyli ogromnych starań, by kompletnie zrujnować ukraińską gospodarkę poprzez regularne uderzenia rakietowe w kluczowe sektory tej gospodarki: infrastrukturę kolejową, porty, centra przemysłowe i oczywiście energetykę. W wyniku tych działań Ukraina utraciła ok. 30% własnego PKB w pierwszym roku wojny i dalej, w 2023 i 2024 roku, powoli zaczyna odbijać straty. Pomimo wszelkich starań i ogromnych strat w energetyce, Rosjanie są w stanie jedynie ograniczyć odbicie ukraińskiej gospodarki. Trzeba przyznać obiektywnie, że gospodarka tego kraju wykazuje fenomenalną zdolność do adaptacji i przetrwania w ciężkich warunkach. Rosjanie zniszczyli głównie te obszary gospodarki, które są skoncentrowane i są łatwym celem dla uderzeń rakietowych: wielkie obiekty ciężkiego i chemicznego przemysłu, porty oraz duże obiekty sektora energetycznego. Z drugiej strony Ukraińcy odpowiadają zdolnością do szybkiej odbudowy, jak w przypadku portów, oraz decentralizacji procesów, jak w przypadku części przemysłu i energetyki.
Co ciekawe, wielki przemysł i energetyka to obszary, które tradycyjnie kontrolowane były przez ukraińskich oligarchów, o czym wielokrotnie pisałem. Ukraińscy oligarchowie mają ten sam model sukcesu w swojej głowie, co oligarchowie rosyjscy oraz byli funkcjonariusze KGB. Myślą w kategoriach wielkiego przemysłu, energetyki i wydobycia, dążąc do stworzenia monopoli w tych sektorach i wyciągania z nich dużych, a zarazem stosunkowo łatwych pieniędzy. Korzystają z pozostałości przemysłu radzieckiego, a nie z firm zbudowanych od podstaw przez siebie. Nic dziwnego, że w celu osłabienia wrogiej gospodarki, rosyjscy oligarchowie niszczą to, co sami uważają za fundament gospodarki – czyli głownie wielki kontrolowany przez państwo pośrednio lub bezpośrednio przemysł.
Przykładem jest najbogatszy Ukrainiec, Rinat Achmetow, który stracił około 70% swojego przemysłu metalurgicznego. Jego korporacja energetyczna DTEK jest na skraju bankructwa i nie ma środków na odbudowę elektrowni zniszczonych przez Rosjan. Co więc pozostaje Ukraińcom? Na czym opierają swoje wpływy podatkowe? Sektor usług, który, mimo wszystko, wciąż dobrze funkcjonuje. W Polsce ten stan rzeczy rodzi frustrację, ponieważ nie kojarzy się z wojenną rzeczywistością. Jednak ukraińskie władze koncentrują się na utrzymaniu w miarę „normalnego życia” na terenach, które nie są bezpośrednio zagrożone przez rosyjską armię. Wsparcie Zachodu, które stabilizuje sytuację makroekonomiczną i finansową, na to pozwala. Dzięki temu sektor usług się utrzymuje, zapewniając miejsca pracy i możliwość utrzymania dla ukraińskich miast.
Dobrze radzą sobie także sektory o rozproszonej strukturze, takie jak branża IT, rolnictwo, przemysł spożywczy oraz zbrojeniówka. Na Ukrainie rozwija się przemysł zbrojeniowy. Pomimo rosyjskich starań, produkcja w tym sektorze znacznie wzrosła. Choć skala produkcji nie dorówna rosyjskiej, Ukraina nie jest w stanie samodzielnie produkować czołgów, systemów obrony przeciwlotniczej czy samolotów, warto zauważyć, że zachodzi tu proces podobny do tego w energetyce i metalurgii. Rosjanie zniszczyli znaczącą część starej, państwowej ukraińskiej zbrojeniówki, która pozostała po ZSRR. Część przemysłu została ewakuowana do bezpiecznych miejsc, a niektóre fabryki zostały zniszczone. Obecnie większość produkcji odbywa się w prywatnych firmach, które wykazują większą elastyczność i odporność niż sektor państwowy. Chodzi tu o produkcję systemów walki radioelektronicznej, lekkich pojazdów pancernych, moździerzy, artylerii oraz dronów. Ukraina kładzie duży nacisk na drony jako asymetryczną odpowiedź na rosyjską przewagę w tradycyjnych środkach. Wzrost produkcji dronów jest imponujący – w tym roku ponad sto ukraińskich firm wyprodukuje kilka milionów dronów różnego typu i klasy dla własnych sił zbrojnych. Państwowa zbrojeniówka zajmuje się natomiast remontem i częściową produkcją cięższych pojazdów pancernych, amunicji artyleryjskiej oraz kontynuowaniem ukraińskiego programu rakietowego.
Korupcja pozostaje poważnym problemem dla Ukrainy i będzie nim jeszcze przez wiele lat, co szczegółowo opisałem w moim dużym tekście „Anatomia ukraińskiej korupcji”. Pomimo tych problemów i starań Rosjan, ukraińska gospodarka przystosowała się do warunków wojennych już w 2023 roku. Wciąż stoi przed nią wiele wyzwań, takich jak perspektywa niedoboru energii elektrycznej czy brak rąk do pracy, ale nie są to już problemy, które mogą ją zniszczyć. Stabilizujące czynniki, takie jak wsparcie z zewnątrz, które umożliwia utrzymanie stabilności makroekonomicznej, stabilny system bankowy skutecznie zreformowany za prezydentury Poroszenki, odpowiednia polityka monetarna i fiskalna, która ogranicza inflację i stabilizuje walutę, przeciwdziałają tym trudnościom. Najważniejszym czynnikiem jest jednak sukces Ukrainy w walce z rosyjską marynarką wojenną na Morzu Czarnym. Ukraińskie służby specjalne, lotnictwo i marynarka wspólnie zmusiły rosyjską flotę do wycofania się od ukraińskich wybrzeży i schronienia się w portach. Stabilność taniego morskiego eksportu zapewnia pewność rolnictwu i innym branżom, że będą mogły nie tylko produkować, ale i sprzedawać swoje towary.
Tak wygląda obecna sytuacja gospodarcza Ukrainy. Jest źle, ale nie tragicznie. Ukraina pod względem gospodarczym to jak człowiek, który jest ranny, może co najwyżej pełzać i potrzebuje protezy. Ale to człowiek żywy i aktywny, który chce chodzić. Jeśli udzielimy mu wsparcia, nie mam wątpliwości, że będzie stał, chodził, a może nawet biegał. Ukraina już to udowodniła. Wojna trwa na tyle długo, że można wyciągać takie wnioski.
P.S. Moja analiza opiera się na danych dostarczonych przez kilka ukraińskich prywatnych ośrodków, takich jak Ukraine Economic Outlook, które żyją ze sprzedaży swoich analiz rynku i stanu gospodarki ukraińskim i zagranicznym podmiotom. Ośrodków niezależnych od struktur państwowych i raczej krytycznie nastawionych do polityki obecnej ekipy rządzącej. Nie mam więc wątpliwości co do obiektywności tych danych.
______________________________________________________________
Zachęcam do wspierania mojej niezależnej publicystyki:
Patronite.pl: https://patronite.pl/Frontiersman
buycoffee: https://buycoffee.to/frontiersman
Patreon: https://www.patreon.com/frontiersmannews
Zostaw komentarz