Co jakiś czas pojawiają się analizy dotyczące pyrrusowego zwycięstwa wyborczego PiS. Również pan Zygfryd Czaban w swoim ciekawym tekście pisze o błędach które się do tego przyczyniły. (26.12.2023)

Uważam, że w wielu punktach wyciąga niewłaściwe wnioski, lub niektóre znaczące błędy pomija.

W swoim artykule pisze, że „otrzymanie środków z KPO było zawsze najwyższym priorytetem PiS z dwóch powodów: to konkretna kasa na rozwój Polski oraz dlatego, że brak tych pieniędzy narażał PiS na zarzuty, że szkodzi Polsce, poprzez doprowadzenie do ich utraty”.

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem bowiem gdybyśmy je otrzumali to i tak nie moglibyśmy ich użyć do przedsięwzięć gospodarczych zapewniających rozwój Polski, które w przyszłości przynosiły by nam zyski (budowy CPK, elektrowni atomowych, terminala kontenerowego w Świnoujściu). Unijny plan zakłada, że pieniądze muszą być przeznaczone przede wszystkim na cele klimatyczne oraz na transformację cyfrową.

Skoro premier Morawiecki publiczne chełpił się niczym „Stefek Burczymucha” gigantycznym zwycięstwem jakim było otrzymanie pieniędzy, których nie dostał, równocześnie alarmował, że bez nich sytuacja polskiej gospodarki jest drama­tycznie zła, więc gdy one nie napływały sam się wystawił na zarzuty, że szkodzi Polsce poprzez doprowadzenie do ich utraty.

Pisząc o TVP i roli mediów informacyjnych autor twierdzi, że „była ona dla wielu ludzi praktycznie jedynym źródłem informacji zatajanych przez pozostałe media” (…) „na różne istotne informacje brakło w „Wiadomościach” czasu”. Takie twierdzenie uważam, że nie jest zgodne z prawdą bowiem to nie brak czasu był przyczyną braku istotnych informacji, a świadoma sofistyka kierownictwa TVP i cenzura.

Ono doskonale wiedziało jakich tematów nie podnosić bo nie życzą ich sobie decydenci PiS. Dlatego nie tylko nie było dyskusji na ważne dla społeczeństwa tematy, ale o wielu z nich nie informowano m.in. o:

  • reformie oświaty europejskiej tzw. edukacji włączającej, którą wspiera polski rząd. Skutek jej wprowadzenia to upadek polskiej szkoły,

  • promowaniu przez kolejnych ambasadorów Stanów Zjednoczonych w Polsce rewolucji LGBT,

  • negatywnych skutków Zielonego Ładu i Fit for 55 na które zgodził się premier Morawiecki,

  • masowym odsyłaniu nam przez Zachód nielegalnych imigrantów, którzy przekroczyli granicę w Polsce,

  • kry­tyce, pogardzie i drwinach wobec Polski, która nieustannie istnieje w przestrzeni publicznej na Zachodzie,

  • przegłosowanej przez Parlament Europejski dyrektywie EPBD, która od 2028 r zmusza właścicieli nieruchomości oraz deweloperów, do robienia wyniszczających finansowo charakterystyk energetycznych budynków. Już istniejące a nie spełniające unijnych standardów, będą musiały ulec przebudowie,

  • umowie z 02.12.2016 r, którą Polska zawarła z Ukrainą na podstawie, której Polska zobowiązała się do nieodpłatnego udostępniania stronie ukraińskiej wszystkich zasobów państwa – środków bojowych i nie bojowych,

  • sys­temie ETS II będącego częścią pakietu „Fit for 55”, na który zgodził się Morawiecki. W jego ramach pozwoleniami na emisję CO2 mają zostać objęte transport drogowy, morski, lotniczy czy budownictwo. Jego wejście spowoduje drastyczny wzrost cen praktycznie wszystkiego – energii, mieszkań, żywności, wywozu śmieci,

  • zagrożeniu branży tzw. „łososiowej”, która może stracić 15 tys. miejsc pracy i 3 mld zł,

  • Itd.

TVP zamiast rzetelnych informacji stała się niestrawną tubą propagandową PiS. Często program był przerywany informacją „Pilne”, tak jakby wydarzyło się coś super ważnego i należy natychmiast poinformować o tym telewidzów. Okazywało się, że oddawano kolejnych kilka kilometrów autostrady, podpisano jakąś umowę zbrojeniową, lub było nic nie znaczącym przemówieniem okolicznościowym premiera lub ministra.

Oprócz tego od lat praktykowana była cenzura miękka i twarda. Pierwsza przejawiała się tym, że nie byli zapraszani do niej dziennikarze patrzący rządowi na ręce (Ziemkiewicz, Warzecha, Lisicki, Michalkiewicz,Gadowski,Karwelis), a druga na brutalnym wyrzuceniu z TVP programu J. Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”. Doszło do tego, że kto chciał dowiedzieć się, co się dzieje w Polsce i za granicą musiał korzystać z internetu. Zastąpił on radio „Wolna Europa” Jeziorańskiego z czasów komuny.

Skupił się pan na COVD, a nie wspomniał o Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i jej roli w ogłaszaniu pandemii. Jak pisał Jerzy Karwelis, w artykule „Globalny rząd w pandemii”, („Do Rzeczy”, 06.03.2023, nr 10) O ogłoszeniu pandemii w danym kraju nie decyduje jego ministerstwo zdrowia ale WHO, które to gremium jest prywatną instytucją. I jeżeli ono uzna, że jest pandemia, to zaczyna działać cały pakiet ustaleń, wedle, których praktyczna władza w zakresie zdro­wotnym, przechodzi w ręce WHO. Komisja Nadzwyczajna WHO może uchylić każdą decyzję państwa dotyczącą zdrowia, a uchylenie takie jest ostateczne. Rząd PiS-u nie zrobił nic, aby powstrzymać Traktat Pandemiczny, który ogranicza naszą suwerenność i zagraża fundamentalnym prawom każdego z nas. A była taka możliwość gdyby w odpowiednim momencie Polska złożyła protest.

Odnosząc się do udzielanej pomoc dla Ukrainy nie zgadzam się z panem, że „w pierwszych dniach wojny oczekiwanie od rządu ukraińskiego jakichś ustępstw w ważnych dla nas sprawach byłoby bez sensu i zaszkodziłoby nam samym”. Właśnie w tamtym okresie trzeba było uzależnić naszą pomoc od zgody na ekshumację pomordowanych Polaków przez UPA. Kijów mimo wojny pozwala na ekshumacje żołnierzy Wehrmachtu, blokując jednocześnie ekshumacje Polaków zamordowanych przez UPA.

Zgadzam się z pana stwierdzeniem, że „przegrane wybory powinny zawsze uruchamiać refleksję i próby ustalenia, co poszło nie tak”, tylko, że ja ich nie widzę.

Prezes Kaczyński potwierdza, że PiS popełnił błędy ale nie mówi jakie. Na przestrzeni tych ośmiu lat sprawowania władzy w prawicowej prasie ukazywały się artykuły ostrzegające ich, że odrywają się od swojej bazy i tracą słuch społeczny. Ja również w swoich o tym pisałam. Niestety, było to wołanie na puszczy.

Byłam na spotkaniach z prawicowymi posłami. Nigdy nie tłumaczyli niezrozumiałych dla swojego elektoratu decyzji Kaczyńskiego i Morawieckiego. Nie interesowało ich jak władzę oceniają wyborcy, co ich w niej irytuje, jakie mają propozycje. Tego typu pytania wywoływały u nich irytację. Pomijali je lub mówili nie na temat starając się w ten sposób zagadać pytających. Skutek był taki, że na własne życzenie powoli a sukcesywnie tracili z nami kontakt.

Jakoś nie mam przekonania by władze partii wyszły z marazmu w jakim się znajdują. Widać, że nie rozważali sytuacji, iż mogą stracić władzę i nie przygotowali planu „B”. Gdy słucham w „Republice” wywiadów z J. Kaczyńskim to widzę bezradnego, zagubionego człowieka bez wizji na przyszłość.

Pozwoliłam sobie na tych kilka uwag, bo uważam, że mój tekst jest uzupełnieniem artykułu pana Zygfryda Czabana.

Foto: internet