Jak zwykle trzeba odwołać się do starożytnych Rzymian. Gaius Cilnius Maecenas może i nie był wielkim poetą, ale za to miał pieniądze. Co prawda pieniądze miało wówczas wielu Rzymian, ale to, co wyróżnia Gaiusa to stosunek do nich. Otóż stał się protektorem sławnych do dzisiaj wielkich poetów starożytnych – Horacego, Wergiliusza i Propercjusza. Nic dziwnego, ze jego nazwisko stało się symbolem.

Kandydat na urząd prezydenta Rafał Trzaskowski, aktualnie zatrudniony jako prezydent Warszawy, również chce zaistnieć w historii jako mecenas sztuki.

Zasłynął już jako jeden z większych sponsorów antypolskiego paszkwilu Agnieszki Holland „zielona granica”.

To najwyraźniej za mało. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski udzielił wsparcia warszawskiemu Teatrowi Studio, konkretnie zaś przedstawieniu 2049: Witaj, Abdo.

Lewica , co raczej nie powinno dziwić, odebrała „dzieło” białoruskiego trzydziestolatka (od kilku lat mieszkającego w Polsce) Mikity Iłonczyka prawie za objawienie.

Prawie na kolanach recenzowała je Aneta Kyzioł (b. organ KC PZPR „polityka”).

Na stronie „Teatru Studio” czytamy:

2049: Witaj, Abdo” to dystopijna opowieść o przyszłości – która wydaje się coraz bardziej prawdopodobna i o przeszłości – którą wciąż próbujemy wyprzeć. Autor czerpie z dokumentów odnalezionych na pograniczu polsko-białoruskim, lecz nie odtwarza wydarzeń – raczej stawia pytania o to, co z wynika z tych „dowodów”. Buduje literacką fikcję, która pokazuje, dokąd może nas zaprowadzić dalsze ignorowanie odpowiedzialności za przemoc systemową, granice i wykluczenie.

Fabuła spektaklu jest wyobrażeniem tego, jak może potoczyć się narracja, luźno oparta na śladach obecności migrantów, które autor tekstu Mikita Iłinczyk znalazł przy granicy polsko-białoruskiej. Narracja, która nie będzie dokumentem, ale nabierze rozpędu językiem polityki i prawa.

Zdarzenia w spektaklu są dystopijnym przypuszczeniem, w jakim spełnia się wiele lęków współczesnego społeczeństwa. Działają jednak nie jako oskarżenie, lecz jako refleksja nad tym, jak łatwo w momentach kryzysu zastąpić empatię procedurą, a odpowiedzialność – milczeniem.

W tej wizji przyszłości Europa nie upada nagle – upada powoli, przez ciąg decyzji, uproszczeń i rezygnacji z tego, co jeszcze niedawno było nienaruszalne.

W roku 2049 na zgliszczach dawnych struktur organizacji międzynarodowej buduje się nowy porządek. Euro-Islamski Trybunał prowadzi procesy wobec tych, którzy zarówno biernie, jak i aktywnie przyczynili, lub możliwe, że przyczynią się do przemocy wobec ludzi na granicach Unii w latach 2021–2031. To nie tylko sąd nad jednostkami, ale także nad językiem, pamięcią i mechanizmami wyparcia, które pozwalają nie dostrzegać tragedii tuż za rogiem.

Spektakl jest opowieścią o mechanizmach bezradności – jednostkowej i zbiorowej – oraz o tym, jak społeczne lęki bywają instrumentalnie wykorzystywane przez elity rządzące do umacniania władzy i legitymizowania wykluczeń. Pokazuje, jak łatwo system wypiera winę, jak szybko społeczna wyobraźnia przyzwyczaja się do nieludzkich obrazów i jak trudno wskazać moment, w którym „nic się nie dało zrobić” staje się wygodnym alibi.

Trzy przesłuchiwane postacie – aktywistka, pracowniczka biura podróży i strażnik graniczny – reprezentują różne poziomy uwikłania w sądzony w dramacie proceder. Ich głosy nie tyle rekonstruują przeszłość, co krążą wokół niej, próbując uzasadnić, przeformułować, zapomnieć. Nad nimi unosi się widmo Abdalrahmana Harema – tytułowego bohatera, uchodźcy, którego ślad urwał się na granicy.

Dramat Mikity Iłinczyka został uhonorowany Międzynarodową Nagrodą Dramaturgiczną Aurora 2024. Przewodniczący jury Mark Ravenhill podkreślił jego „bezlitosną precyzję moralną i brutalną empatię, której nie sposób wymazać z pamięci”.

W spektaklu użyte zostały fragmenty „Kordiana” Juliusza Słowackiego, tradycyjnej „Pieśni Konfederatów Barskich” w redakcji Juliusza Słowackiego oraz wariant tekstu ludowej wyliczanki „Przyłapali w lesie”.

https://teatrstudio.pl/pl/teatr/wydarzenia/2049_witaj_abdo/

Na szczęście są ludzie, którzy widzieli to „dzieło”.

Dzisiaj powszechnie uważana (nawet już przez Tuska) za przejaw „wojny hybrydowej” bijąca o naszą wschodnią granicę fala „uciekinierów”, naprawdę zaś nachodźców zasiłkowych, w „utworze” Iłinczyka staje się oskarżeniem „pisowskiej” Polski.

Ta  bezlitosna precyzja moralna i brutalna empatia, której nie sposób wymazać z pamięci naprawdę idzie dalej drogą nakreśloną przez antypolski paszkwil Holland. I to tak daleko, że zostawia „zieloną granicę” za horyzontem.

Tak naprawdę (rzecz jasna chodzi o „prawdę spektaklu”) na granicy doszło do morderstw na niespotykaną skalę. Tu już nie chodzi jedynie o potłuczony termos, czy też o jakiegoś Ibrahima, który godzinami przebywał w lodowatej wodzie. Tak naprawdę katopolacy zakatowali na granicy tysiące osób. I tylko za to, że czcili Allaha.

„PiSowski” rząd natomiast zrobił wszystko, by zamazać prawdę.

Polacy, z „Pieśnią Konfederatów Barskich” na ustach mordowali setki i tysiące islamskich uciekinierów.

Innych natomiast zamęczyli w obozach koncentracyjnych, przy których niemieckie z okresu II wojny światowej okazywały się czymś w rodzaju sanatorium.

Prawda jednak wyszła na jaw dzięki pracy sprawiedliwych prokuratorów (tych od Bodnara?) oraz aktywistów (Klementyna Suchanek???).

Co prawda autor jakoś dziwnie przemilcza, skąd nagle w sercu Puszczy Białostockiej odnaleźli się synowie pustyni, ale kto tam będzie się wgłębiać w szczegóły.

Przecież chodzi o MORD. Wstrętny, antyludzki, PiSowski MORD! Możliwy tylko dzięki temu, że Polacy w swojej większości są katolikami.

Prezydent Warszawy znalazł pieniądze na to „przedstawienie”. Wszak nie dość, że atakuje największą „przywarę” polskiego społeczeństwa, jakim jest wiara chrześcijańska, to jeszcze wali ostrego kopa w PiS.

Warto też zwrócić uwagę na Międzynarodową Nagrodą Dramaturgiczną Aurora 2024. Otóż nagroda ta przyznawana jest w… Bydgoszczu, jak mawiał tuskowy wicepremier Rostowski. ;)

Z kolei szef jury przyznającego nagrodę młodemu Białorusinowi Mark Ravenhill od lat zmaga się z ciężką chorobą – AIDS. Jako zaprzysięgły gej, określany zresztą w anglojęzycznych źródłach czołowym przedstawicielem tzw. nowej gejowskiej dramaturgii spory sukces osiągnął przedstawieniem „Mother Clap’s Molly House.

Ta „sztuka” opowiada historię londyńskiego burdelu, w którym swoje wdzięki sprzedawali… transwestyci.

Arse will always triumph over cunt!” – (d.pa zawsze zatriumfuje nad p..) krzyczeli aktorzy ze sceny przy aplauzie publiczności. „Mamy gdzieś tych, którzy nazywają to sodomią. Dla nas – to jest wspaniałe!”

Wg Ravenhilla ww. jest… komedią muzyczną.

Czy wybór Trzaskowskiego na Prezydenta RP będzie oznaczać honorowanie i dotowanie tego typu przedstawień przez Głowę Państwa???

Na razie w 2025 r. „Studio” otrzymało dotacje od Ministra Kultury i Sztuki w sumie około 0,5 mln zł.

Nie licząc dotacji miasta.

Po 1 czerwca mogą zagnieździć się w… Teatrze Narodowym.

To na szczęście zależy od nas.

22.05 2025

fot. facebook