Krytykowałem w swoich tekstach reset polsko – rosyjski i politykę wschodnią PO, kiedy jeszcze rządziła PO i krytykowanie tej polityki nie było w modzie, nie przynosiło fruktów, a nawet przeciwnie – powodowało niechęć, ostracyzm towarzyski i wyśmiewanie jako (rzekomo) prawicowego oszołoma.

Skądinąd wielu architektów tej polityki (że wspomnę tylko obecnego szefa PISM i b. szefa OSW) równie ochoczo, po dojściu PiS do władzy, wspierało politykę wprost przeciwną. Ja tak giętki nie jestem, nie umiem być i co gorsza nie mam ochoty być i poglądów nt. resetu nie zmienię, ale równocześnie chciałbym zaznaczyć, że to, co usłyszałem nt. resetu wczoraj w TVP jest tak prymitywną, prostacką i nachalną propagandą, że na tym tle, nawet najgłupsze pomysły reseciarzy tracą głębią intelektualną.

Reset był błędem, ale tylko skończony gamoń nie dostrzeże, że wpisywał się w politykę również, a może przede wszystkim amerykańską. Sprawiać wrażenie przygłupów na tle J. Bratkiewicza to jest doprawdy osiągnięcie.

P.S. jak napisał, udostępniając mój post, Witold Sokała „z wyrazami pogardy dla giętkich i dla propagandzistów”. I dokładnie tymi słowami oddał moje myśli (choć moja lista byłaby nieco dłuższa).

Autor: Witold Jurasz
(tekst pochodzi z konta Witolda Jurasza na Facebook’u).