Będzie z nimi spokój. Wdowców, którzy pod wpływem traumy z powodu śmierci współmałżonka robią różne, dziwne rzeczy, których nie są świadomi. Starszą kobietę z warszawskiej Woli, która oblała kawą pomnik ofiar Rzezi na Woli w zeszły poniedziałek. 80 latka, który opuszczony przez żonę wył w nocy przez okno zakłócając nocną ciszę. Niedowidzącą starszą panią, która weszła na przejście dla pieszych na czerwonym świetle. Po co się z nimi męczyć. Dla reszty są tylko zawadą i problemem. Gorzkie, ale prawdziwe.
W zeszły poniedziałek ktoś zbeszcześcił pomnik Ofiar Rzezi na warszawskiej Woli. Oblał go kawą. Okazało się potem, że była to siedemdziesięciosześcioletnia kobieta, która przyznała się do czynu, ale nie potrafiła wyjaśnić policji swych motywów. Po tygodniu okazało się, wg. doniesień Faktu, że jak powiedzieli dziennikarzowi sąsiedzi, zmieniła się po niedawnej śmierci męża. Redaktor tak opisuje spotkanie z nią – ” jakby mnie nie widziała i nie słyszała”.
To klasyczny objaw depresji wywołanej głęboką traumą po śmierci bliskiej osoby. W takim stanie robią wiele rzeczy bezwiednie, bez zastanowienia się. Mogą to być akty agresji wobec najbliższych lub sąsiadów, przedmiotów. Utrata kontaktów z rzeczywistym światem. Zaniedbanie w higienie i odżywianiu. Mówiąc obrazowo, świat w takich sytuacjach wali się na głowę i przez długi czas takie osoby „nie są sobą”.
Obecnie ta kobieta jest pod dozorem policji i grozi jej grzywna lub kara więzienia.
Media i politycy już wydali wyrok
Zaraz po podaniu wydarzenia do publicznej wiadomości. Nie patyczkowali się „hańbiący” „bestialski” „niegodny” tak określili czyn staruszki. Najdalej poszedł burmistrz Woli, który nazwał go „zezwierzęceniem i hańbą”. Tak teraz „moda”, nie sądy a media ferują wyroki na podstawie garści informacji. Zaraz, natychmiast bo jutro nikogo sprawa interesować nie będzie. A że, po podaniu przez policję danych o sprawcy, warto było zrobić wywiad środowiskowy, zapytać go o motywy, wyjaśnić okoliczności. No nie, dziś dla urzędników medialnych to niepotrzebna fatyga. Siedzi taki przed komputerem i wali w klawiaturę nie zdając sobie sprawy, że może wyrządzić komuś krzywdę lub, najzwyczajniej w świecie, wciska czytelnikom kit. Kto go tam sprawdzi. Zero profesjonalizmu i empatii.
Odejście bliskiego
Prawie każdy z mego pokolenia utracił jednego z rodziców i mógł zaobserwować jak ten drugi radzi sobie bądź nie, z odejściem osoby, z którą spędził pół wieku. W takich sytuacjach każdy reaguje inaczej. Jedni izolują się od świata i zamykają się w sobie. Najchętniej by dołączyli do współmałżonka, którego stracili. Inni, dramatycznie wołają „czemu mnie to spotkało”. Są agresywni, przynajmniej przez jakiś czas i okazują tę agresję całemu światu. Jeszcze inni, popadają w całkowitą abnegację. Nie myją się, nie jedzą. Nie śpią. Mają stany lękowe.
„Lekarstwem” na ich ból i rozpacz są obecność bliskiego, dobre słowo, a niekiedy pomoc specjalistyczna. Wymagają od nas empatii i zrozumienia. Troski i opieki. Nie potępienia. Przynajmniej tyle możemy im dać.
Oczywiście Temida musi być ślepa i sprawiedliwa. Ale nie może być nieczuła. Zwłaszcza w takich sytuacjach i wobec osób, które mają ograniczoną zdolność postrzegania, zrozumienia i oceny. Mam głęboką nadzieję, że w przypadku tej mieszkanki Woli tak się zachowa.
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz