Czas leci, a właściwie zlatuje z mocą wodospadu. Wczoraj dzieci, dziś prawie dorośli. Wczoraj ubierałem je w co chciałem, a dziś każde z nich ma już swój gust, a Ola namawia mnie na strefie wolnocłowej do zakupu jakiejś mgiełki zapachowej za 19 euro.

Marcel Cyryl rozkminia telefony i inne urządzenia elektroniczne w sekundę, co mi zabrałoby kilka godzin. Proces starzenia postępuje wraz z procesem ogarniania się przez naszą młodzież. Młodzi są bardziej cyfrowi co ma swoje zalety, ale też i wielkie wady.

Gdy jadłem ostatni obiad w hotelu, zajrzałem do oczu Oli. Zobaczyłem w nich odchodzącą dziewczynkę i przychodzącą kobietę. To była chwila wyjątkowa. Gdyby nie ten wspólny wyjazd do Turcji, bym jej nie spostrzegł. Święty Józefie, dziękuję.

Marcel Cyryl jest jak kot. Chodzi swoimi drogami. Nigdy nie wiadomo czego zachce. Potrafi utkwić swój wzrok w opadających mu na czoło kręconych gęstych włosach. Takich, jakie ja kiedyś miałem zanim wyłysiałem. Myśli o czymś, o czym ja nie zdołam pomyśleć. Jest o wiele rozsądniejszy ode mnie.

Ola / Aleksandra jest inna. Po pierwsze bardzo kocha swojego brata i jest do niego przywiązana. Wyraźnie go potrzebuje. Po drugie, to już nie jest dziewczynka, ale młoda kobieta. Rozważnie dobiera kolory i zapachy. Gdy zapytałem ją czy lubi Turków – zawahała się. Odpowiedziała, że trochę tak i trochę nie. Jeszcze nie przyzwyczaiła się do sytuacji, gdzie Turek jak pająk wciąga do swojego sklepu i dopiero wówczas zaczyna się bitwa na ceny.

Ola piękniała z dnia na dzień w czasie tego wyjazdu. Jakby stawała się dojrzała z dnia na dzień. Warto było wydać wszystkie pieniądze. Ola. Żeby zobaczyć jak z dziewczynki staje się kobieta. Cudowny to był moment.

Bycie kobietą to teraz wyzwanie. Musi się ona odnaleźć w świecie mężczyzn, którzy nie bardzo wiedzą gdzie mają tył a gdzie przód. Bo zatopieni są w swoich smarfonach. Są na swój sposób bezdomni. Mają co najwyżej swoje IP.

Bycie mężczyzną. Można latami ukrywać się przed kobietami na siłowni. Budować swoje ciało. Ale dla kogo ostatecznie? Marcel- Cyryl jest chyba na tym etapie. Buduje się, ale dla kogo? Mówi mi, że dziewczyny są do niczego, że słabe są, nieatrakcyjne takie. I wulgarne, że uszy bolą. Dlatego zaczynam rozumieć jego zatopienie się w świecie wirtualnym.

– A pies już był – zapytał Woźny.

– Psa nie było – odpowiedziałem.