Dzis cierpiałam z powodu ministra zdrowia nie tak, jak zwykle, ale lingwistycznie. Spotkał się ze studentami. I jak mówił? Tak, jakby nie skończył nawet szkoły podstawowej. A na pewno nie powinien jej skończyć.
Pierwszym naszym priorytetem jest… drugim naszym priorytetem…. i taka wyliczanka, jakby priorytetów mogło być kilka. Potem zajął się najważniejszym priorytetem. Tak jakby były priorytety ważniejsze i mniej ważne. I wreszczie, wciąż pastwiąc się nad peiorytetami, orzekł, że wszystkie prirytety…. No, dobrze, nie będę się nad nim znęcać.
Wczorajszej wypowiedzi działaczki na rzec ekologii i weganizmu nic nie przebije: kobiety i osoby rodzące dzieci…. A zaraz po tych „osobach rodzących dzieci” skupiła się na weganiźmie niemowlaka. Była za a nawet przeciw. Bo nie mogła znaleźć zamiennika dla mleka matki (mleko dla weganina jest trucizną i budzi zgrozę), przyznała, że na samych soczkach trudno malca wychować, ale „już się pracuje nad…”. Powodzenia w pracach, można by powiedzieć.
Wniosek – krowie mleko jest nie do picia, bo krowa daje mleko tylko po gwałcie, jaki dokonuje na niej brutalny byk i urodzeniu – w wyniku owego gwałtu – cielaka. Biedna zgwałcona krowa nie ma też żadnych mozliwosci dokonania aborcji.
Jak weganki tlumaczą sobie pochodzenie swoich dzieci? Ciekawa jestem. Czy jak cielątka czy inaczej.
Naprawdę, człowiek uczy się do końca życia. Szkoda, że takich glupot.
Autor: Jolanta Makowska
Absolwentka socjologii UW, doktorantka Instytutu Pedagogiki, dziennikarka i publicystka m.in. Twojego Dziecka, „Przegladu Katolickiego”, „Przegladu Tygodniowego”, „Listu do pani”, redaktorka „Wiadomości o Senacie”, autorka książek dla dzieci, ksiażek wspomnieniowych, varsawianów oraz wielu powieści obyczajowych
Zostaw komentarz