Krajowy Plan Odbudowy – miał być trampoliną rozwoju, a stał się trampoliną do basenu… i to nie byle jakiego, tylko za unijne pieniądze. 1,2 miliarda złotych w części poszło na „projekty”, które bardziej pasują do katalogu luksusowych zachcianek niż do odbudowy kraju po pandemii – oczywiście dla swoich.Jachty, solaria w pizzeriach, prywatne sauny, wirtualne strzelnice, baseny i mobilne ekspresy do kawy – wszystko „dla dobra wspólnego”. I teraz Tusk oburza się przed kamerami, że „tak być nie może”. Panie premierze – a kto to klepnął? Kto podpisał umowy? Kto w ministerstwach i agencjach przybił pieczątkę, że jacht jest nieodzowną inwestycją w przyszłość Polski?
Mamy rząd, który lubi wielkie konferencje i zdjęcia na tle flag UE. Ale kiedy pieniądze wypływają z kasy jak woda z dziurawego basenu – wtedy nagle „winnych nie ma”. A przecież jest to pospolite złodziejstwo.

KPO miało być kołem zamachowym gospodarki. A wyszło tak, że część ludzi zrobiła z niego koło ratunkowe do luksusowego życia dla siebie. I dziś zamiast nowych żłobków czy szpitali, mamy opalone plecy na jachtach i jacuzzi na kredyt… podatnika.To nie jest odbudowa. To jest zwyczajne rozkradanie pod przykrywką „innowacji”. I dopóki nikt za to nie odpowie – dopóty każdy kolejny miliard będzie pachniał nie farbą z remontu szkoły, tylko chlorowaną wodą z prywatnego basenu. Weźmy taki przykład: jeden z najbogatszych posłów, Artur Łącki – poseł PO, który miał
ośrodek wypoczynkowy „Gryf” w Pobierowie (swego czasu przepisał na żonę Wiolettę), otrzymał w trzech dotacjach ponad milion złotych z KPO na stworzenie ogrodu zimowego, przystosowanie pomieszczeń i rozbudowę restauracji.

A kto za to zapłaci?

Wszak KPO, to kredyt. Tak, tak – wy za to zapłacicie. Właściwe, to już spłacacie.