Podobno człowiek uczy się na własnych błędach, podobno… ale ta zasada chyba nie sprawdza się w moim życiu. Myślałam, że po każdym upadku, wezmę i podniosę krzyż, aby iść dalej, ale chyba nie tym razem.

Kiedy siedzę przypięta do sieci rurek napełniających mnie płynem życia, zastanawiam się co jest ze mną nie tak, że jestem tak naiwna?! A może to nie naiwność, tylko wiara w dobro człowieka, które drzemie w każdym z nas.

Czy kiedyś to się zmieni, czy kiedyś przestanę być marionetką w rękach ludzi, którzy nauczyli się mną sterować, manipulować, a co najgorsze wiedzą jak to zrobić, i to w białych rękawiczkach?

Kolejny raz, jak małe dziecko, dałam się wykorzystać.
Przez ostatnie dwa tygodnie pracowałam nad korektą ponad 700 stronicowego tekstu. Spieszyłam się, bo miało być na cito. Nie spałam, każdą wolną sekundę poświęciłam na dogłębną analizę, redakcję, korektę językową i merytoryczną. Kropka po kropce, przecinek po przecinku, ciągłego tekstu prozy poetyckiej. I pomimo zużytego i na wyczerpaniu laptopa, wyrzeczenia chwili wytchnienia, snu, by nie zawieść cudzego zaufania, moje zostało zdeptane.

Myślałam, że po sytuacji z Andrzejem zmądrzałam, ale nie… Ponownie weszłam to tej samej rzeki, z małą różnicą – wtedy straciłam 100 zł, a tym razem wszystko, bo aż 700 zł, za które chciałam kupić zastrzyki na postępującą martwicę kości.

Za wykonaną pracę nie otrzymałam zapłaty i nie otrzymam, co zostało mi jasno zasygnalizowane, kiedy po skontaktowaniu się telefonicznym z Moniką, oznajmiła mi z pełną premedytacją, że jeśli raz jeszcze do niej zadzwonię posądzi mnie o nękanie. Mało tego zablokowała mnie na portalu i skasowała wszelkie wiadomości jakie do mnie pisała na MSN, nim zdążyłam zrobić skriny.

Pewnie powiecie, że sama się o to prosiłam, skoro zaufałam komuś kogo znam od miesiąca. Wiem jestem głupia i na swoją obronę mam tylko tyle, że Monika była osobą z polecenia i poręczenia naszej wspólnej znajomej. Zatem nie miałam powodu, aby jej nie wierzyć, kiedy poprosiła, aby nie spisywać umowy na wykonanie zlecenia, bo jej to nie potrzebne, a ja mogę jej zaufać. Cóż, zrobiłam jak zaproponowała, gdyż po pierwsze chciałam pomóc, a po drugie przed oczyma miałam wizję zastrzyków i miesiąca życia bez bólu.

A teraz pozostały mi tylko zgliszcza rozsypanej ufności i resztki wiary, że jutro przyniesie lepszy dzień… Czy tak się stanie, nie wiem… pozostaje mi wierzyć.

Strona autorska: KATARZYNA DOMINIK

Fot. Pixabay