Król deficytu, Andrzej Domański, uspokaja naród: „będziemy gotowi na próby destabilizacji gospodarki”. No tak – jakby to nie on i jego rząd właśnie wbili nas w rekordowy deficyt zostawiając dziurę budżetową, jakiej Polska nigdy nie miał.Rząd Tuska przygotował już plan B – prowizorium budżetowe, gdy prezydent skieruje budżet do TK, to będą rządzić według prowizorium, byle zostać przy korycie. Tyle że to tylko łatka na dziurawe spodnie. Prowizorium może obowiązywać najwyżej rok, a i tak oznacza brak stabilności, brak inwestycji i prowizorkę w każdym sensie – finansowym, politycznym i gospodarczym. Ale jest jeszcze inny scenariusz, o którym minister milczy, choć pewnie śni mu się po nocach: Prezydent wcale nie musi wysyłać ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Może rozwiązać Sejm i rozpisać przedterminowe wybory. Konstytucja daje mu takie prawo w przypadku problemów z uchwaleniem budżetu. I wtedy cała ekipa z „lewymi rękami do wszystkiego” – zamiast prowizorki – miałaby spakowane walizki.
Bo czym w istocie jest ten rząd? Gabinetem chaosu, który kompletnie na niczym się nie zna. Zdemolowali nie tylko budżet, ale też fundamenty państwa: zaufanie obywateli, stabilność prawa, pozycję Polski w Europie i świecie. Tam, gdzie miała być odpowiedzialność, służba na rzecz kraju mamy propagandę, kłamstwa i manipulacje. Tam, gdzie miała być przejrzystość, mamy kreatywną księgowość.
Rozwiązanie? Nie prowizorka, nie półśrodki. Tylko przedterminowe wybory i odsunięcie tego rządu, który już dawno stracił moralny mandat do sprawowania władzy. Polska nie potrzebuje „króla deficytu”, lecz prawdziwego gospodarza, który nie boi się prawdy i odpowiedzialności.
Dla porządku prawnego: Konstytucja (art. 225) mówi jasno – jeśli w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia projektu budżetu Sejmowi nie zostanie on uchwalony, Prezydent może w ciągu 14 dni rozwiązać parlament. To twarde narzędzie, które czyni z budżetu nie tylko dokument finansowy, ale też test zdolności rządu do rządzenia. A jeśli ten test kończy się kompromitacją, konsekwencją powinny być wybory – a nie kolejne prowizorki.
Budżet to kręgosłup państwa – a dziś mamy złamany kręgosłup. Czas go poskładać, ale już bez tych, którzy go połamałi.