Patologia „praworządności” w wydaniu Parlamentu Europejskiego
Czy można wyobrazić sobie większy skandal niż ten, który właśnie rozgrywa się w instytucjach Unii Europejskiej? Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego opowiedziała się przeciwko uchyleniu immunitetu Ilarii Salis – włoskiej europosłance, aktywistce skrajnie lewicowej Antify, która w 2023 roku w Budapeszcie brała udział w brutalnych napaściach na przypadkowych ludzi. Ciężko pobitych zostało dziewięć osób – tylko dlatego, że „wyglądali na prawicowych”. Wśród ofiar znalazło się także troje polskich turystów.
Ilaria Salis nie była biernym obserwatorem. Była jednym z głównych uczestników zorganizowanej grupy, która polowała na przechodniów jak bojówki totalitarne z lat 30. XX wieku. Węgierska policja ujęła ją i postawiła poważne zarzuty. Grozi jej kilkanaście lat więzienia – tyle bowiem przewiduje węgierski kodeks karny za takie bestialskie czyny. Ale los się „uśmiechnął” do tej lewicowej bandytki. W 2024 roku uzyskała mandat do Parlamentu Europejskiego, a wraz z nim tarczę immunitetu.
🔴Eurokraci chronią swoich
To, co widzimy dziś w Brukseli, to jawna kpina z praworządności. Ci sami eurokraci, którzy od lat pouczają Polskę i Węgry o rzekomych naruszeniach demokracji, sami stają w obronie lewicowej terrorystki. Gdy chodzi o obalenie rządów konserwatystów – prawo i wartości stają się dla nich świętością. Gdy chodzi o ochronę swoich ideologicznych towarzyszy – nagle znajdują setki wymówek, by przestępcy chronić.
To nie jest przypadek, to system. Antifa od lat działa w Europie jako zbrojne ramię lewackiej rewolucji. Ich metody to nie demonstracje ani spory polityczne, ale agresja, bicie, pałki, kastety i noże. Zwykły obywatel, który odważy się nie zgadzać z ich światopoglądem, może skończyć w szpitalu.
🔴Trump i Orban pokazują drogę
Na szczęście są przywódcy, którzy rozumieją, czym naprawdę jest Antifa. Donald Trump podpisał dekret uznający Antifę w USA za organizację terrorystyczną. Viktor Orban zapowiedział to samo na Węgrzech. Holandia idzie w ich ślady – tamtejszy parlament kilka dni temu przyjął wniosek o delegalizację Antify i wpisanie jej na listę organizacji terrorystycznych.
To są decyzje, które powinny być normą, a nie wyjątkiem. Bo Antifa to nie „grupa aktywistów walczących o równość”, jak chcą ją przedstawiać media głównego nurtu. To bojówki ideologiczne, które niczym nie różnią się od islamskich fundamentalistów czy mafijnych gangów. Ich celem jest zastraszenie społeczeństwa, paraliżowanie debaty publicznej i narzucenie lewicowej cenzury siłą.
🔴Polska musi działać
Pytanie brzmi: dlaczego Polska wciąż nie podjęła działań w tej sprawie? Dlaczego w naszym kraju Antifa może legalnie działać, organizować się i siać nienawiść? Jeśli inne państwa potrafią stanąć w obronie swoich obywateli – my również powinniśmy. W interesie bezpieczeństwa narodowego konieczne jest uznanie Antify za organizację terrorystyczną i wprowadzenie zakazu jej działalności.
Bo dzisiaj Ilaria Salis może siedzieć w Parlamencie Europejskim i drwić z ofiar, które do końca życia będą nosić blizny po jej „ideologicznej walce”. Ale jutro jej koledzy i koleżanki mogą przenieść te same metody na polskie ulice.
🔴Koniec hipokryzji
Patologia Unii Europejskiej polega na tym, że ci sami politycy, którzy za nic mają ofiary lewicowych bojówek, chcą dyktować nam, jak mamy prowadzić nasz kraj. Mówią o praworządności, a chronią terrorystów. Mówią o demokracji, a zamykają usta wszystkim, którzy mają inne poglądy.
Dlatego sprawa Ilarii Salis to nie jest tylko węgierski problem. To test, czy Europa ma jeszcze zdrowy rozsądek, czy pogrąży się w totalnej hipokryzji. W Parlamencie Europejskim odbędzie się wkrótce głosowanie nad uchyleniem jej immunitetu. To będzie moment prawdy. Albo zwycięży zasada, że wszyscy są równi wobec prawa, albo europarlament ostatecznie przyzna, że dla lewicowych terrorystów obowiązuje taryfa ulgowa.
Jedno jest pewne – miejsce takich ludzi jak Ilaria Salis nie jest w ławach europarlamentu. Ich miejsce jest w więzieniu.
Rafał Szrama 🇵🇱
Zostaw komentarz