Dziesiątego listopada, dwie ukraińskie agendy antykorupcyjne, NABU i SAP, poinformowały, że w wyniku akcji „Midas” wykryły wielką aferę korupcyjną, w której są zamieszani m.in. Timur Mindicz, przyjaciel prezydenta i jego były partner biznesowy oraz Herman Hałuszczenko, minister sprawiedliwości i były minister energetyki.
W wyniku akacji służb antykorupcyjnych przeszukano 70 miejsc, m.in. domy wysokich urzędników ukraińskich oraz siedzibę Enerhoatomu, bo to z nim związana była korupcja.
Polegała ona na tym, że firmy dostarczające usługi lub produkty dla Enerhoatomu szantażowano, że jeśli nie odpalą do piętnastu proc. wartości kontraktów to będą zablokowane ich płatności lub stracą status dostawców.
Śledczy oszacowali, że zdefraudowano w ten sposób sto milionów USD.
Na czele szajki stał Timur Mindicz, przyjaciel prezydenta, któremu udało się uciec za granicę.
Wspierać go miały osoby powiązane z Hałuszczenką.
Korzyści miał też czerpać Ołeksij Czernyszew, były wicepremier.
Zełenski podziękował Narodowemu Biuru Antykorupcyjnemu (NABU) oraz Specjalnej Prokuraturze Antykorupcyjnej (SAP), za wykrycie tej afery.
Nie można jednak nie zauważyć, że toczyła się ona pod jego bokiem i dlatego jest to poważny cios w jego wizerunek i wiarygodność.
Zwłaszcza dla partnerów z Zachodu.
To nie pierwsza afera korupcyjna na Ukrainie w czasie pełnowymiarowej wojny z Rosją, ale pierwsza, w którą jest zamieszana tak bliska Zełenskiemu osoba.
Rzuca to cień na jego zapewnienia, że Ukraina upora się z korupcją przed jej akcesją do UE oraz, że pieniądze z pomocy zagranicznej są wykorzystywane transparentnie.
Może ona opóźnić wejście Ukrainy do UE na długie lata, a także podważyć sens pomocy Ukrainie przez państwa zachodnie.
Nie ma bowiem gwarancji, że za jakiś czas, wybuchnie nowa afera korupcyjna z udziałem polityków związanych z Zełenskim.
Niestety, jak widać, wojna z Rosją, to doskonały czas dla wszelkiej maści ukraińskich szabrowników.
Zostaw komentarz