Miniatura poetycka

W słoneczne, wrześniowe dni małe pajączki snując nić przędną próbują się przemieszczać w powietrzu. To biologia. Ale poetycko to „babie lato” sygnalizujące nam, że lato, wakacje minęły i nadchodzi jesień.

W swoim ogrodzie zaobserwowałem je już tydzień temu.
W dzień, gdy słońce mocno przygrzewało, fruwały w powietrzu delikatne nici.
To złocąc się, to serbrząc.
Opadały na włosy, twarz jak „anielskie nici” na bożonarodzeniowej choince.
Delikatnie łaskotały skórę.
Ostatnie pieszczoty lata.

Pod antonówką stała zjawa.
Duch poety.
Leopolda Staffa, który mówił nie wiadomo czy do mnie, czy w błękit nieba daleki:

„-…chłopcy sady z owoców otrzęśli,
w ulach pszczołom pobrano plastry
….
babie lato schodzi na ścierniska
i nić srebrną snuje ze swojej prześil
lśni pogody blask błękitnozłoty”

A pod wieczór, gdy robi się chłodniej
łąki otula białawym kokonem,
w którym wiosna się chowa,
by pojawić się po zimie,
z powrotem.

Motylem.

Chełmoński, Odlatują bociany”