Odkąd człowiek zlazł z drzewa, to chodził. Aż do XIX wieku gdy przesiadł się na automobile oraz pociągi. Dziś i owszem porusza się może i szybciej, może dotrzeć w wiele miejsc, niegdyś dostępnych tylko bogatym, którzy posiadali konie, powozy, karety. Ale z rewolucjami, w tym przemysłową, tak jest, że oprócz dobrych skutków, przynoszą wiele negatywnych.

O skutkach dla środowiska człowieka z powodu nadmiernej motoryzacji nie ma co pisać.

Poczuje je każdy, kto choć kilka godzin spędzi w wielkiej metropolii.
Hałas, smród spalin, gigantyczne korki.
Wg. wyliczeń lekarzy dzień w takich warunkach powoduje w organizmie człowieka skutki, podobne do wypalenia paczki papierosów.
Miało być szybciej, ale jest żółwie tempo.
Szybciej można dotrzeć na piechtę lub rowerem.

Ale nie tylko wszechobecny smog zabija.
Także i to, że człowiek przestał się ruszać.
Znam ludzi, którzy do sklepu oddalonego o pół kilometra, po przysłowiowe zapałki jeżdżą autem.

Nie ruszają się coraz młodsi.
Dzieciaki z podstawówek, szkół średnich.
Skutki widać gołym okiem na ulicach.

Pączusie w maśle, o wielkich tyłkach i brzuchach.
Karmione fast foodami i pojone napojami słodzonymi.
Wpatrzone godzinami w smartfony.
Jeśli wykonują jakiś ruch, to z kanapy na kanapę.

Potencjalni cukrzycy i zawałowcy.

Ale trudno im się dziwić, bo przykład idzie z góry.
Od rodziców.
Ale to nie technologia jest zła.
Trudno winić samochód za to, że jeździ.
Do tego został stworzony.

To człowiek, przestał go odpowiedzialnie używać.

Uczniowie Arystotelesa, perypatetycy, chodzili bo lepiej w czasie przechadzki im się filozofowało.

Wielcy poeci, pisarze w przechadzce lub długim marszu znajdowali inspirację i natchnienie do swej twórczości.

Nawet Mickiewiczowi się to przytrafiło, czego owocem są wspaniałe „Sonety Akermańskie’.
O wiele lepsze jak grafomańskie „Dziady”.

A przecież trzeba tak niewiele.

Odrobina samodyscypliny i godzina dziennie by przejść od pięciu do sześciu tysięcy kroków.
Około czterech kilometrów, w zależności od tempa marszu.
Zamiast podjechać do pracy, można się przejść te kilka przystanków bo potem czekają nas „dupogodziny”.

Pozytywne rezultaty będę widoczne już po krótkim czasie.
Lepszy nastrój, kondycja.
Lepszy sen i spalanie kalorii.

Tylko trzeba chcieć.

Wyprawa na Płaskowyż Hortona, Sri Lanka