Tataouine, dla Tunezyjczyków jest to najdalsze miejsce przed obszarami Pustyni Sahary i Gór Atlas. Wojska kolonialne francuskie miały właśnie tutaj ostatni Post – Fort przed Saharą, która należała dalej do ludów pustyni. Obecnie do Tataouine (czyli inaczej również nazywane – Tatooine, Tatahouine, Tatahouïne, Taţāwīn lub Tatawin, Fum Taţāwīn, Fumm Tattauin, Foum Tatahouine, Fum Tatawin, lub Foum Tataouine będącego w ośrodku administracyjnym Gubernatorstwa Tatawin ok. 531 km od Tunisu, można się dostać praktycznie jedynie samochodem. Zawsze marzyliśmy, aby zobaczyć miejsce spadku deszczu meteorytów z planetoidy Vesta. Jedynego niespotykanego meteorytu bo diogenitu i to koloru zielonego.
Kiedy zwiedzamy różne kraje, robimy to „ kompleksowo” tj. staramy się zobaczyć wszystkie klejnoty danego kraju za jedną wyprawą, tak , aby więcej tam nie wracać a fundusze poświecić na następną wyprawę w nieznane. Poprzednio w Afryce byliśmy razem w Egipcie i aby zobrazować nasze podejście do każdej wyprawy to zwiedziliśmy tam Kair – największe miasto Afryki liczące ponad 20 milionów mieszkańców, oczywiście Muzeum Kairskie, Gizę z piramidami i Sfinksem, Luksor a tam Świątynię Hatsepszet, Dolinę Królów,Świątynię Luksorsą, Świątynię Karnak itd. Odbylismy również rejs po Morzu Czerwonym, oczywiście z nurkowaniem i wyprawę po Saharze Jeepami i quadami. Cała wyprawa trwała tydzień. Powróćmy jednak do Tunezyjskiej wyprawy, która trwała również tydzień i w trakcie której zobaczyliśmy po trochę historii kartageńskiej, rzymskiej, arabskiej, berberyjskiej i kolonialnej francuskiej, jednak nie wszystko, ponieważ najważniejszym celem było Tataouine. Nasza wyprawa zaczęła się trochę niefortunnie. Samolot którym lecieliśmy w lipcu 2012 roku z Krakowa do Tunezji miał międzylądowanie Rzeszowie, gdzie część pasażerów przybyłych z Tunezji wysiadała a na ich miejsce wsiadali udający się do Tunezji. Po szczęśliwym lądowaniu i oklaskach (to jest ciekawe, że nikt tego nie robi na Świecie, tylko Polacy tj. klaskają) okazało się, że jeden z pasażerów siedzący pięć rzędów przed nami zmarł w trakcie lądowania. No, cóż znam przepisy i wiedziałem, ze tego dnia możemy nie dotrzeć do Tunezji, ale po dwóch godzinach i rozmowie z szefową stewardes a także z Policją i zapewnieniach, że był to zgon naturalny, polecieliśmy dalej.
Na miejscu zamieszkaliśmy w hotelu w mieście Sousse, który był bazą wypadową. W czwartym dniu pobytu wybraliśmy sie na tereny pustynne pod granicą z Libią i oczywiście do Tataouine w poszukiwaniu meteorytów. Jak wiemy w 1931 roku był tutaj spadek deszczu meteorytów , spadło 12 kg odłamków niespotykanego meteorytu , jedynego koloru zielonego. Naukowcy ustalili, ze odłamki te pochodzą z krateru na planetoidzie Vesta. W te rejony Tunezji zapuszcza sie bardzo mało białych, głównie jadą w grupach zorganizowanych co najmniej kilkunasto-osobowych, autokarami, a my wynajęliśmy przewodnika z samochodem z lokalnego biura podroży, dlatego łatwo było poruszać się poprzez liczne posterunki policyjne i wojskowe na pustynnych terenach przygranicznych. Co prawda nie było chętnych przewodników na tę podróż, ale znalazł się jeden bardzo doświadczony starszy przewodnik Mohamed Toumi (nr legitymacji 037 – Ministerstwa Turystyki), który oświadczył, że nie był na tych terenach przeszło 10 lat i pojedzie zobaczyć przy okazji znajomych. Tam czuje sie wojnę w Libii. Wielokrotnie jak jechaliśmy głównymi drogami to mijały nas libijskie karetki wiozące rannych do szpitali w Tunezji. Teren wokół Tataouine jest pustynny suchy, pagórkowaty i górzysty czasem przypominający krajobraz z Marsa.
Miasteczko słynne jest z okolicznych ksarów, a zwłaszcza Ouled Soltane, Chenini i Douiret, gdzie w opuszczonych osiedlach znajdują się malownicze spichlerze z XV i XVI wieku. Z uwagi na źródła wody pitnej miejsce to miało znaczenie strategiczne i w okresie kolonizacji francuskiej stacjonował tu oddział wojska, a samo miasto zyskało nazwę bramy na pustynię (fr. porte du désert).
Sławę temu miejscu przyniósł plener do filmu Gwiezdne wojny George’a Lucasa, gdzie samo miasto użyczyło swojej nazwy pustynnej planecie Tatooine, a okoliczne ksary Ouled Soltane i Hadada posłużyły później jako plener do kolejnego filmu z cyklu – Gwiezdne wojny: część I – Mroczne widmo. Miasto pojawiło się też jako „Foum Tataouine” w filmie Z Archiwum X, gdzie umiejscowiono laboratorium obcych.
W trakcie przeszukiwania terenu znaleźliśmy jeden okaz meteorytu „Tataouine”, niewiele ponad 2 gramy i oczywiście kilka ładnych skamielin i minerałów. Oczywiście Konrad wypatrzył wśród różnych kamieni ten okaz. Tak więc wyprawa odniosła sukces !!!.
W Tataouine na uboczu znajduje się Muzeum, w którym można podziwiać garść okazów spadku z 27 czerwca 1931 roku a także ubogą kolekcję kilku meteorytów i tektytów. Mieliśmy przy sobie okaz meteorytu NWA 869 z Maroka i postanowiliśmy ofiarować go do zbiorów tego muzeum, byli bardzo szczęśliwi, a nas rozpierała duma i zadowolenie, że nie tylko zabieramy okazy z tego terenu, ale coś po sobie zostawiamy.
Na Piknik Meteorytowy organizowany przez dobrze zapowiadającego się wtedy Polskiego Łowcę Meteorytów – Marcina A. Cimałę w Dzięgielowie (w dniach 21-22 lipca 2012 roku), przywiozłem pudło lokalnych słodyczy z Tataouine.
Jest takie tunezyjskie powiedzenie typu „Idż do diabła” to jest „Idż do Tataouine” – no to właśnie tam byliśmy.
Artykuł ukazał się pierwotnie w roku 2012 w nr 3 – Kwartalnika „Meteoryt” – wydawanego przez Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Anstronomiczne.
ANDRZEJ KOTOWIECKI – Urodzony w Wadowicach w 1954 roku. Z wykształcenia prawnik, studia w Uniwersytecie Jagiellońskim, z zawodu prokurator, z zamiłowania historyk, archeolog, geolog, paleontolog, religioznawca, kolekcjoner i podróżnik.
Konrad (Conrad) Kotowiecki – Urodzony w London, Ontario, Kanada w 1996 roku, absolwent New Westminster Secondary School w New Westminster, British Columbia, członek Polskiego Towarzystwa Meteorytowego, kolekcjoner i podróżnik.
Zostaw komentarz