Stare mury cerkwi słyszały niejedną modlitwę. Dziś po wielu z nich pozostały jedynie omszałe fundamenty i resztki kamiennych podmurówek. Wnętrza świątyń zdobiły niegdyś ikony – dzieła sztuki, które były czymś więcej niż obrazami. Do dziś zachwyca monumentalny ikonostas w cerkwi w Górzance, świadectwo dawnej duchowości i kunsztu ikonopisarzy.

Historia ikon jest tajemnicza i trudna do jednoznacznego opisania. Tradycja głosi, że pierwszym ikonopisem był święty Łukasz, ewangelista. Według legendy namalował on wizerunek Matki Bożej na stole Świętej Rodziny, a podczas pracy Maria miała opowiadać mu historie z życia Jezusa, które potem spisał w swojej Ewangelii. Dziś najcenniejsza polska ikona – obraz Matki Boskiej Częstochowskiej – znajduje się na Jasnej Górze. Inni twierdzą, że początki ikon sięgają czasów chrześcijańskich uciekinierów, którzy w okresie prześladowań malowali lub ryli sakralne wyobrażenia w grotach i pieczarach, szukając w nich duchowej ochrony.

Pisanie ikon nie było zwykłym aktem artystycznym – było modlitwą i obrzędem. Ścisłe trzymanie się kanonów ograniczało swobodę twórcy, ale zarazem zmuszało go do skupienia całej uwagi na duchowej istocie przedstawienia. Każda linia, każdy kolor miały znaczenie i odwoływały się do symboliki dobra i zła, do prawdy i wieczności.

Ikony powstawały najczęściej na deskach lipowych, modrzewiowych czy jodłowych. Wybierano fragment pnia o najtrwalszej strukturze, przygotowywano płytkie wgłębienie i gruntowano powierzchnię kredą lub alabastrem zmieszanym z klejem rybnym. Następnie nanoszono rysunek i przystępowano do malowania. Używano farb temperowych, sporządzanych z pigmentów połączonych z wodą i żółtkiem jajka. Kolejność prac była ściśle określona i przestrzegana w różnych szkołach ikonopisania.

Pierwsi ikonopiścy byli mnichami. Pisanie ikony łączyło się z postem, modlitwą i wyrzeczeniem – artysta jadł tylko w soboty i niedziele, dni spędzał w skupieniu, a noce w czuwaniu. Wierzono, że ikona, która powstawała w takiej atmosferze, nie była dziełem człowieka, lecz samego Boga.

Mimo upływu stuleci tradycja nie wymarła. Do dziś wielu artystów, w ciszy swoich pracowni, maluje ikony, wierząc, że każda z nich pozostaje mostem między światem widzialnym a niewidzialnym – oknem do wieczności.

Ikona nie jest zwykłym obrazem. Jej istotą nie jest naśladowanie rzeczywistości, lecz ukazanie tego, co niewidzialne. Dlatego twórca nie mówi o „malowaniu”, ale o „pisaniu” ikony – bo każdy znak, każda barwa i każdy gest pędzla stanowi słowo zapisane w języku sacrum. Proces jej powstawania jest modlitwą, a nie jedynie techniczną czynnością. Ikonopis najpierw przygotowuje siebie – przez skupienie, ciszę i kontemplację – dopiero potem deskę, którą gruntuje, złoci i pokrywa warstwami farby niosącymi znaczenie.

Symbolika ikon jest niezwykle bogata. Złote tło nie oznacza światła słonecznego, lecz blask wieczności. Odwrócona perspektywa nie imituje realnego widoku, ale przypomina, że rzeczywistość duchowa nie poddaje się prawom fizyki. Twarze świętych nie mają odzwierciedlać indywidualnych rysów, lecz ukazywać przemienioną naturę człowieka – tego, kim każdy może się stać w bliskości Boga.

Choć korzenie ikon sięgają Bizancjum, tradycja ta przeniknęła do całej Europy Wschodniej, od Bałkanów po Karpaty. W małych cerkwiach i kaplicach, często ukrytych pośród gór i lasów, ikony wciąż są obecne – nie tylko jako dzieła sztuki, lecz jako żywe świadectwo wiary.

Współcześni twórcy kontynuują tę drogę, łącząc dawną technikę z własnym doświadczeniem duchowym. Dla wielu z nich ikonopisanie staje się nie tyle zawodem, co powołaniem – praktyką, w której sztuka spotyka się z modlitwą. Dlatego ikony powstające dziś nie są kopiami, ale żywymi obrazami, które – podobnie jak przed wiekami – mają prowadzić ku temu, co niewidzialne.

Tak oto ikona, mimo zmian cywilizacyjnych i postępu technicznego, zachowuje swoje pierwotne znaczenie. Jest pomostem łączącym przeszłość z teraźniejszością, widzialne z niewidzialnym, człowieka ze Stwórcą. W jej obliczu czas traci znaczenie, a cisza pracowni ikonopisa staje się echem dawnej modlitwy, która trwa nieprzerwanie od stuleci.

Autor: Jędruś Ciupaga