Kanikuła, czyli Psia Gwiazda kąsa upałem zarówno strudzonych pielgrzymów zmierzających do ołtarzy Matki Boskiej Zielnej, jak i złaknionych słońca wczasowiczów leżących na plażach. Nadmorski handel też leży, więc oddajemy się innym zajęciom.
Gałęzie kasztanowca za oknami naszego wiejskiego domu napęczniały kolczastymi kulami, a we Wrzosowie już żniwa. Cesia nastawiła słój z ogórkami do kiszenia, a ja szwendam się wokół Zalewu w poszukiwaniu czarownic.
Albowiem zelektryzowała mnie informacja “Gazety Pomorskiej” donoszącej o pojawiającym się nocą na “Czarcim Głazie’ duchu czarownicy kamieńskiej.
W 2014 roku podczas prac archeologicznych prowadzonych w tzw. kwartale dominikańskim w Kamieniu Pomorskim znaleziono ludzki szkielet. Uczeni orzekli, że były to kości 60- letniej kobiety o jasnych włosach i niebieskich oczach, zmarłej w XVII wieku. Ustalono, że białogłowa przed śmiercią była torturowana. Połamano jej nogi i wybito zęby w górnej szczęce. W bezzębne dziąsła włożono czerwony kamień i taką ją pochowano.
Historycy wysunęli hipotezę, że był to pochówek niewiasty straconej za czary, którymi sprowadziła pożar na miasto. Żeby nie powstała z grobu, połamano czarownicy nogi, a kamień w ustach miał jej uniemożliwić, odprawianie zaklęć.
Legenda głosi, że czarami parała się pewna urodziwa, choć leciwa już wdowa z Wyspy Chrząszczewskiej. Kobieta wypatrzyła w Kamieniu młodego chłopca, którego uwiodła i rozkochała w sobie. Kochankowie umawiali się na schadzki pod “Czarcim Głazem” w połowie drogi między miastem a Wyspą.
Ale kiedy znudzony młodzieniec rzucił starkę, rozżalona miłośnica poprosiła czarta, żeby spalił siedzibę kochanka. Pożar szybko rozprzestrzenił się na okoliczne domy i strawił kwartał miasta.
Jeszcze na początku wieku można było, odczytać inskrypcje na tablicy, którą obywatele Kamienia postawili, ku przestrodze, na grobie wiarołomnego młodzieńca. Napis głosił że:
– Kto ze starką grzeszy, ten podwójnie grzeszy!
– Boga obraża i ludzi śmieszy!!
Niestety, ostrzał artyleryjski z dalekiego Świnoujścia, którym Niemcy, podczas ostatniej wojny, razili miasto zajęte przez Armię Czerwoną, zniszczył stare epitafium.
Tyle mówi legenda. Od tamtego czasu minęły trzy stulecia, a teraz duch czarownicy pojawił się na Czarcim Głazie!
– Kogo ona szuka, czego chce? – zastanawiałem się i postanowiłem to sprawdzić osobiście.
W tym celu, wyprawiłem się nocą na Wyspę Chrząszczewską. Ległem w krzakach niedaleko Głazu i czuwałem.
Noc była jasna, księżycowa. Po godzinie, zauważyłem na szczycie Kamienia białą postać, która spoglądała w stronę drogi do miasta, jakby na kogoś czekając.
Po długiej chwili, nie doczekawszy się nikogo, duch białogłowy spłynął ze skały na brzeg okalającej Głaz zatoczki. Kobieta pochyliła się, ujęła w rękę trzcinę i zaczęła nią kreślić, jakieś słowa na piasku.
Wtedy nagle – buuu! Zabuczał dzwonek telefonu w mojej kieszeni.
– Gdzie ty się szwendasz Szarku po nocy – usłyszałem w słuchawce głos żony.
Biały duch zniknął szybciej, niż się pojawił, a ja cały pocięty przez komary, wylazłem z krzaków na brzeg, żeby rozszyfrować rozmywany falami napis.
Z trudem udało mi się odczytać, co następuje:
– Kto ze starką grzeszy, ten swą duszę zbawia!
– Albowiem grzesząc, zarazem pokutę odprawia!
Cytuje te słowa przekonany, że po mojej publikacji duch białogłowy przestanie nawiedzać Kamień!
Autor: Marek Szarek
Zostaw komentarz