Mój 19 letni syn śmieje się z rówieśniczek, że te które nie wiedzą co ze sobą zrobić idą na filologię angielską. Mamy jeszcze wiele innych bezużytecznych kierunków, których nie wymienię ze względu na to, że wielu ludzi nie ma zupełnie dystanu do życia i siebie.
Sam skończyłem „gówno kierunek”, który udało mi się jednak częściowo wykorzystać zawodowo i prywatnie. Zbieg okolicznosci i nic więcej. To jednak „gówno kierunek”. Dlatego poszedłem dodatkowo na polibudę zdając sobie już na pierwszych studiach sprawę, że liczą się konkretne umiejętności a nie bezużytczne papiery, tytuły, dyplomy, kursy, …
Najwięcej daje samokształcenie, pasja do czegoś, doświadczenie/praktyka. Papier przyjmie wszystko, uczelnie obecnie „przyjmą wszystko”, a najchętniej pieniądze coraz mniej licznych studentów (demografia).

Kobiety są lepiej wykształcone i przez to ich ambicje są wyższe.

Żyję 50 lat na tym świecie i nie zauważyłem przez ten czas żadnej istotnej zmiany na plus co do inteligencji kobiet. Bez względu na miejsce w jakim się znajdują i pozycje jaką zajmują są nadal tak samo wśród nich kobiety mądre i głupie, w tych samych proporcjach co wcześniej. Choć … dzięki Internetowi oraz większej odwadze w „wyrażaniu siebie” kobiet skłonny jestem przyznać, że głupoty mocno niedoszacowałem wśród pań.

Jest źle, ponieważ łatwość zdobycia wykształcenia sprawia, że te głupie sądzą, że wraz z otrzymaniem papierka ich głupota przestała być dostrzegalna.
Pewne obycie na studiach sprawia, że część z nich potrafi się lepiej wysławiać i zgrabniej wychodzi im użycie widelca i noża. Czar pryska jednak, kiedy poprzebywasz z taką chwilę dłużej i poruszysz tematy, na które odpowiadają słowami, które usłyszały w TVN czy na Youtube. Przejaskrawiam i kpie sobie oczywiście.

Zmierzam do tego, że wiele kobiet wybiera i kończy studia, które nikomu nie są potrzebne lub za chwilę nikomu potrzebne nie będą.
W ten sposób marnują niezwykle cenny czas, który mógłby służyć lepiej społeczeństwu i im samym.
Kobiety chcą do stałego, stabilnego, poważnego związku w którym pojawią się dzieci mężczyznę przez „duże M”. I nie mam na myśli mięśni i testosteronu, ale intelektu za którym idzie radzenie sobie doskonale w czasie i przestrzeni współczesnego świata i zmian, które się w nim dokonują (pozycja, zawód, elastyczność, …).

Taki mężczyzna jednak ma totalnie wywalone na to czy jego kobieta ma dyplom X czy Y, jakie skończyła studia.
Jeżeli nie jest to facet, który leci na majątek (a i tacy się zdarzają) czy na urodę, bo ci się trafiła (przynajmniej przez kilkanaście lat przy dobrych wiatrach na tym „popłyniesz”), to dyplomem go nie oczarujesz, nie zatrzymasz.

Partnerka w życiu, które bywa „huśtawką” mająca bardzo zbliżone cele, wartości, kochająca nie za coś, potrafiąca komuś gówno wytrzeć spod tyłka a nie uciekać na sam jego widok, … tak.

Kobiety są niewolnicami swojej hipergamii, która w pewnych kwestiach chroni je (nas) a z drugiej strony sprawia, że wpadły przez nią w pułapkę współczesnego świata, który nie ma docelowo najmniejszych szans utrzymać się dalej.

Nie jest lepszy mechanik z własnym warsztatem, który może mieć ciekawe pasje, którego możesz „zarazić” czytaniem, teatrem, tańcem, …?

Wymagasz od mężczyzny, aby był inicjatorem bezpieczeństwa, Twojego dobrego i ciekawego życia, fajnego samopoczucia, ale sama jesteś „zbyt cienka”, aby mu w tym pomóc.

Mam dyplom, cycki i dopuszczę cię do siebie raz w tygodniu, bo koleżanki i w Internecie mówią, że faceta trzeba sobie wychować.

A idź w cholerę, powie to każdy facet przez większe M, którego chce większość kobiet. Taki, który spokojnie zarobi na siebie i innych, który ma tyle pasji, że kobieta jest tylko „zajmowaczem czasu i zasobów”, umie się ogarnąć bez większych problemów (ugotować, ubrać i zachować dom w czystości).

Wielu mężczyzn ma problemy ze sobą, to prawda.
Ale kto ich do cholery wychowywał?

Ci na których narzekacie spędzili zbyt wiele czasu ze swoimi skręconymi, z problemami matkami. To one, kobiety kształtowały ich, budowały ich postrzeganie świata, kobiet i siebie jako mężczyzny.

Nadchodzi jeszcze gorszy czas, ponieważ rośnie lawinowo liczba mężczyzn (i kobiet) wychowywanych „tylko” przez matki, samotne kobiety. To 100% gwarancja popierzoznych mężczyzn i kobiet w propoacjach jakich nigdy wcześniej nie było w społeczeństwie.

Dlatego trwałych związków będzie coraz mniej. Co za tym idzie nie będzie dzieci.

Mamy zatem wysyp „gówno dyplomów”, „gówno zawodów” i „gówno związków/relacji”.

Znalezienie „niepieprzniętej dziewczyny” i chłopaka „bez dziwnych problemów”, które nie wiesz kiedy „mu odpalą”, będzie wielkim wyzwaniem.

Już dawniej były specjalne modlitwy o dobrego męża i dobrą żonę.
Teraz też się to przyda i może trzeba dołożyć specjalistyczne testy przygotowane nie przez równie pieprzniętych psychologów, psychoterapeutów.

Tak … ostatnio rozmawiałem na temat tego środowiska i przeszłości wielu z tych ludzi. Myślę, że wielu z nich musi przejść terapie a nie udzielać jej innym.

O mężczyznch napiszę innym razem.

Ps. Jak to się skończy?

Starość, samotność, brak poczucia sensu, celu, utrata godności, zaburzenia, leki, …

https://kobieta.wp.pl/spada-liczba-malzenstw-w-polsce-socjolozka-wskazuje-mozliwe-powody-7217834571573920a

Autor: Diario