Hołownia chce ciepłej posadki w ONZ zamiast roboty w Polsce
Szymon Hołownia znów pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Ten polityczny celebryta, znany głównie z teatralnych łez i pustych przemówień z sejmowej mównicy, ma już dość polskiej polityki. Teraz pcha się… do ONZ-owskiego koryta!
Choć stanowisko Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców formalnie wybiera się w „otwartym konkursie”, to każdy wie, że bez silnego wsparcia Hołownia nigdy by się na to nie odważył. Dlaczego? Bo to nie jest skok w nieznane – to skok na kasę.
Na takim stołku Szymuś nie będzie się męczył: trochę podróży, trochę uśmiechów przed kamerą i obowiązkowa kontrola stanu konta. Odpowiedzialność? Zero. Wysiłek? Minimalny. Idealne zajęcie dla leniwego polityka, który już dawno przestał udawać, że cokolwiek go obchodzi Polska.
Tusk odetchnął z ulgą
Najbardziej zadowolony z tego wszystkiego jest Donald Tusk. Hołownia nigdy nie stanowił dla niego realnego zagrożenia – najwyżej poszczekał zza sejmowego pulpitu. Teraz, kiedy Szymuś pakuje walizki, Tusk może się tylko uśmiechać.
Trzecia Droga w rozsypce
Partia Hołowni i tak się już sypie na kawałki. Posłowie uciekają, struktury się rozpadają, a sam lider… szuka ratunku w międzynarodowej synekurze. To nie jest i nigdy nie była „Trzecia Droga”. To była droga donikąd.
Czy PiS coś na tym ugra? Niekoniecznie. Jeśli ktoś z PSL-u czy Polski 2050 przejdzie na drugą stronę, to raczej do KO niż do PiS-u.
Wstyd dla marszałka Sejmu
Największy skandal? Hołownia wciąż jest marszałkiem Sejmu RP. Zamiast dokończyć kadencję i udowodnić, że potrafi być odpowiedzialnym politykiem, lekceważy Polskę i rozgląda się za grubszymi dolarami.
Żałosne. Wstyd. Ale też – bardzo w jego stylu.
Fot. Piotr Molęcki / Kancelaria Sejnu
Zostaw komentarz