Na fotografii Małgorzata Borzeszkowska. Poetka, która uczy języka angielskiego i historii w wiejskiej szkole pod Lęborkiem, na Kaszubach.

Wiele się ostatnio pisze o naszym stosunku do Ukrainy. Gdyby to był Sąd Historii, tomik „Odłamki” Małgorzaty Borzeszkowskiej byłby w nim świadkiem. Świadkiem zaangażowanym, bo stojącym po stronie ofiar. Odnajdujemy u niej własne emocje i własne wspomnienia. Przypomina o faktach, które przykryła ciemną chustą szybkozmienna rzeczywistość. Ocena tej wojny się nie zmienia. Nie zmienia się ciężar współczucia, ani ciężar potępienia. Sprawy elementarne – pryncypia – nie uległy zmianie.

Wiersz, który niżej, jest zapisem emocji wyzwolonych przez reportaż z wojny. Stąd tytuł – i przerywnik- „cięcie”.
CIĘCIE
„Wojna to tam, gdzie każdy umiera
I nie lubią życia – chłopak ma
Z dziesięć lat, kołysze się
Z boku na bok,
Jakby miał chorobę sierocą.
W tle kwiaty, dużo kwiatów.
Krzyże, dużo krzyży.

Pytanie o marzenia – chciałbym,
Żeby mama zmartwychwstała.
Niczego więcej nie chcę.

Cięcie.

Dziewczynka w szpitalu właśnie wyrosła z siebie.
Nie jest maksymalistką,
Nie wierzy już w zmartwychwstanie
Ani odrastające nogi.

Zresztą i tak nie ma dokąd pójść. „

Borzeszkowska z powściągliwości czyni swą tarczę ochronną. Staje się kronikarką nieswojej przecież wojny. Kronikarką somatycznie współ-czującą, zmartwiałą z przerażenia, czasem wściekłą, tropiąca małość i cynizm. Jak w adresowanej najpewniej do Zbigniewa Herberta „Korespondencji spoza miasta.”

„Panie Zbigniewie, to ja, K. Nie wiem, czy Pan słyszy,
Czy na uszy założył Pan nauszniki z wieczności,
ale spieszę donieść, że miasto przesunięto na mapie
bardziej na wschód, południowy.
Informuję, że to dopiero drugi dzień, odkąd znów nadjechał
Temudżin, a może nazwę go Czyngis albo jakoś tam,
chyba na „ch” albo „p”.
Miasto się broni, sojusznicy dostarczyli duży kontyngent
oburzenia: 5 tysięcy hełmów ze świeżym
powietrzem wprost z Czarnego Lasu… „

Wiersze z tomiku „Odłamki. Rok pierwszy” powstały w roku 2022. Wszystkie zostały przetłumaczone przez ukraińską poetkę Natalię Belczenko.
Jest tam również „Nadzieja?”.
Tak, nie ma pomyłki: to nadzieja opatrzona znakiem zapytania. Oto fragment:

„Jeszcze się rozplączemy, rozjaśnimy, otrzepiemy.
Jeszcze będzie dla nas jakaś wiosna –
liść na drogę i błogosławieństwo
ciepłych pól rzepaku.
Tylko przetrwajmy ten wyciek mgły i ognia.
Wykiełkujemy
słońcem…. „

Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, opublikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.