„Mieli trzymać kraj za gardło” – a trzymają się resztek poparcia! Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz – duet, który miał odmienić Polskę, a skończył w roli statystów we własnym rządzie.
Warszawa, Sejm.
To miała być rewolucja. Nowa jakość. Frontalne starcie z betonem politycznym. A wyszło jak zawsze – wóz z pomysłami ugrzązł w błocie kompromisów, a liderzy nowej fali polityki zderzyli się z rzeczywistością, w której uśmiech w telewizji nie wystarczy, żeby coś naprawdę zmienić.
„Mieli wszystko – popularność, struktury, nawet dobre światło w studiu. A teraz? W najlepszym wypadku mogą liczyć na udział w debacie o 23:40” – mówi nasz informator z kuluarów władzy, znany z tego, że wie, kto z kim pije kawę w sejmowej restauracji.
„CHCIELI ZOSTAĆ GIGANTAMI, A ZOSTALI MEMAMI”
Szymon Hołownia – człowiek, który mówił o nowym stylu polityki, dziś walczy o uwagę w newsach.
Władysław Kosiniak-Kamysz – strateg z tradycją, który miał plan na wszystko, oprócz własnej partii.
Razem mieli być dynamitem.
A wyszli jak zimne ognie – błysk, syk i cisza.
„To jakby ktoś dostał złoty bilet do fabryki czekolady i zamienił go na baton w Żabce” – mówi jeden z byłych sympatyków ruchu H.
OPERACJA „SAMOZAORANIE”
Politolodzy już wpisują ten duet do podręczników. Nie jako przykład sukcesu, ale jako najbardziej spektakularną autodemolkę dekady.
Zamiast grać twardo, postanowili być „rozsądni”.
Zamiast żądać – prosili.
Zamiast trzymać za gardło – uścisnęli dłoń i dali się odsunąć od stołu.
„To jakby w trakcie pokerowej partii ktoś rzucił karty, żeby zrobić miejsce starszym graczom. Z uśmiechem” – ironizuje nasz ekspert od strategii politycznych.
POPARCIE SPADA, A MINY BEZCENNE
W siedzibach partii nastroje jak po przegranym mundialu.
Jedni jeszcze wierzą, że „to tylko przejściowy kryzys”, inni rozglądają się za pracą poza polityką. A wyborcy? Patrzą z mieszanką rozbawienia i politowania.
„Nie ma co się śmiać, przecież to mogła być nasza nadzieja. Ale kto by przypuszczał, że nadzieja ma tak krótką żywotność?” – mówi emeryt były działacz z Małopolski.
CO DALEJ?
Niektórzy mówią, że jeszcze wszystko przed nimi.
Inni – że powinni już tylko napisać książkę: „Jak nie rządzić, mając władzę”.
Jedno jest pewne – w kraju, gdzie każdy marzy o mocnym liderze, duet grzecznych dżentelmenów to jak herbata bez cukru: niby zdrowo, ale nikt nie chce tego pić.
POINTA DLA CZYTELNIKÓW
Nowa jakość w polityce? Była.
Zmiana pokoleniowa? Owszem. Efekty? Wciąż w fazie testów, gdzieś pomiędzy idealizmem a naiwnością.
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz mogli zapisać się w historii. Zamiast tego zapisali się w memach. I to – jak na XXI wiek – chyba największy sukces, jaki można dziś osiągnąć w polityce.
Zostaw komentarz