Na tematy polityczne staram się nie wypowiadać, bo polityka w Polsce już dawno sięgnęła bruku i rozwaliła sobie o niego głowę i gnijące jej truchło, każe mi się od tego miejsca trzymać z daleka. Ale.

Język skrajnej nienawiści, taki w stylu nacjonalistycznej „poetyki” Hutu na kilka dni przed tym, jak wymordowali oni w 100 dni prawie milion Tutsi, w wykonaniu czołowego polskiego aktora i – bądź co bądź – twarzy Marszu 4 czerwca – już nie tylko zasmuca, żenuje, ale zwyczajnie przeraża. W tym – nazwijmy to delikatnie – nonszalanckim uniesieniu pełnym jadowitej ekspresji, osobiście widzę dwa wymiary.

Pierwszy wymiar odnosi się do nawoływania do eksterminacji przeciwników politycznych przez kogoś, kogo można uznać za autorytet. To rodzaj nie tylko przyzwolenia ale i zachęty do otwartej przemocy politycznej. Nie słownej, ale fizycznej. Słowa o „opiłowywaniu” katolików, które padły kilka lat temu również z ust przedstawiciela tego „wolnościowego” i pełnego „miłości” obozu – to przy słowach Seweryna jedynie igraszka. Seweryn od tej pory ponosić będzie odpowiedzialność za każdy mord i przemoc na tle politycznym.

Drugi wymiar związany jest z przyzwoleniem na takie zachowania ze strony czołowych polityków rzekomo demokratycznej opozycji. Sikorski pisze bowiem: „Zgadzam się z Andrzejem Sewerynem. Faszystom nie wolno nadstawiać drugiego policzka”, zaś Tusk potępia… przekleństwa, lecz nie samą treść przekazu, która jest przerażająca. Nawet gdyby przyjąć, że rządy PiS są totalitarne, a obywatele pozbawieni są jakichkolwiek praw – tolerowanie mowy nienawiści w tak skrajnej postaci i akceptacja dla polityki eksterminacji przeciwnika politycznego – są niedopuszczalne.

Wyskok Seweryna, podobnie jak Lisa, który kilka dni temu na TT napisał „Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora”, nie przeraża mnie tak bardzo jak tolerancja dla niego i podłączanie się pod ten rodzaj „narracji” ludzi, którzy mogą jutro być u władzy. To mnie przeraża.

Polityka czy postpolityka lub quasipolityka w Polsce staje się coraz bardziej nieznośna. Z przerażeniem zauważam, że wielu naprawdę fajnych ludzi, przyjacielskich, towarzyskich, rozsądnych, pomocnych, jak tylko wejdzie w dyskusję polityczną a raczej w apokaliptyczne mordobicie ideologiczne, jakby przestawała być sobą, ujawniając najgorsze cechy swojego charakteru.

Pokrzepiam się słowami z dzisiejszego drugiego czytania z Listu św. Pawła do Koryntian: „Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, bądźcie jednomyślni, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju będzie z wami. Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem! Pozdrawiają was wszyscy święci. Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!”

Zło nigdy nie zwycięża!