Zanim ruszyły na Polskę od Wschodu bolszewickie hordy najpierw musiał się pojawić na Zachodzie Marks (i Engels) a następnie to Niemcy przetransportowali Lenina i jego bandę z Zachodu na Wschód!

Kolaboranci przywiezieni do nas na sowieckich czołgach dochowali się następców, którzy też chcą służyć obcym i wprowadzić w Polsce obce ideologie, tylko teraz dawny komunistyczny „postęp” ze Wschodu, ma zastąpić lewo-liberalny „postęp” z Zachodu.

Tak więc wygląda położenie Polski „między Niemcami a Rosją”!
=====================
Kiedy wojska sowieckie w trakcie dobijania III Rzeszy Hitlera zajmowały Europę Środkową Stalin zadbał, aby utworzyć powolną sobie warstwę kierowniczą w opanowanych krajach.
Zgodnie z pomysłem Andrieja Żdanowa w Polsce budowano nowy ustrój: „narodowy w formie i socjalistyczny w treści”. W jego budowie ważną rolę mieli odgrywać literaci, filmowcy, aktorzy, którzy socjalistyczną „treść” wkładaliby do polskich głów posługując się zrozumiałym dla tubylców językiem polskim.
Tym sposobem pojawiła się w Polsce „twórczość” sławiąca Sowiety, Stalina i jego oprawców w wierszach i powieściach, w sztukach teatralnych, w filmie, radiu i prasie, w końcu w telewizji, gdy ona powstała.

Literaci i aktorzy, którzy trudzili się przebudową umysłów i serc Polaków byli uważani przez komunistyczną władzę za szczególnie cennych i ważnych, byli obsypywani przywilejami, hojnie wynagradzani. Utwierdzano ich w przekonaniu, że są kimś wyjątkowym.
Oddzieleni od Polaków, ich trosk i spraw, służąc obcej władzy żyli w przekonaniu, że są kimś lepszym, elitą, chociaż we wrogim polskim otoczeniu. Ta świadomość nienawistnej, dybiącej na nich Polski, udzieliła się ich bliskim i ich potomstwu, całemu temu środowisku.

Zmiany zachodzące w PRL po śmierci Stalina (destalinizacja) przyniosły złagodzenie reżimu. Ustały masowe procesy sądowe i egzekucje, a za postawy patriotyczne nie szło się tak łatwo do więzienia jak przedtem. Jednak monopol osobników wysługujących się Moskwie w polityce i kulturze pozostał.
Mimo potężnego kaca po referacie Nikity Chruszczowa odsłaniającym cześć zbrodni Stalina, szybko wracano na dawne pozycje. Rozczarowani do „stalinizmu” nie zamierzali rezygnować z odgrywania „postępowej” roli w społeczeństwie. Aby ją zachować trzeba było nadal polskość dyskredytować – skoro nie dało się jej zabić. Teraz ci artyści i twórcy zaczęli wyśmiewać polską głupotę, tzw. bezrozumne bohaterstwo(„bohaterszczyznę”), atakować „reakcyjnego” Prymasa Stefana Wyszyńskiego i „zacofany” Kościół katolicki, ostoję ciemnogrodu.
Polski patriota był przez nich pokazywany jako szowinista i antysemita, nawet faszysta.

Ta kampania odniosła pewien skutek. Indoktrynowani młodzi Polacy, nie znający historii i wartości patriotycznych, odżegnywali się od posądzeń o reakcyjność. Szukali inspiracji wśród lewicowych liberałów, którymi zresztą byli niedawni zajadli komuniści przedtem szczerze opłakujący zmarłego Stalina.
Znaleźli się też ludzie naiwni wierzący, że w PRL można będzie w zgodzie społecznej zbudować „prawdziwy socjalizm”.

Przegrana przez „liberałów” walka frakcyjna w PZPR skutkowała powstaniem środowiska opozycyjnego tworzonego przez wyrzuconych z partii komunistycznej. Kiedy w PRL coraz powszechniejszą stawała się działalność niezależna głównie to środowisko Polacy poznawali z audycji Radia Wolna Europa nadającego z Monachium. W propagowaniu partyjnych dysydentów dużą rolę odegrał też miesięcznik „Kultura” w Paryżu. W piśmie prezentowano następującą koncepcję: socjalizm przeorał dogłębnie społeczeństwo polskie i zmienił w istotny sposób świadomość Polaków, a polscy robotnicy tak dalece nim przesiąkli, że wartości tradycyjnie polskie stały się im obce. Niepodległość, symbole takie jak orzeł w koronie, a nawet religia to sprawy przebrzmiałe. Wniosek: poprawę sytuacji w Polsce mogą zapewnić tylko dysydenci partyjni posługujący się językiem zrozumiałym dla klasy robotniczej, a nie jacyś anachroniczni niepodległościowcy.

„Październik” w 1956 r., a zwłaszcza „Praska Wiosna” 1968 r. w Czechosłowacji zdawały się potwierdzać słuszność takich założeń.
Tak ukształtował się po stronie przeciwników reżimu PRL kierunek zakładający możliwość reformowania systemu komunistycznego przy zachowaniu zasady, że reżim nie będzie przyciskany do ściany i zmuszany do stanowczych reakcji w obronie tzw. pryncypiów ustrojowych. Twórcami tego pomysłu byli usunięci z PZPR, tworzący „opozycję demokratyczną”, nazwaną przez Adama Michnika „lewicą laicką”. Zwolennikami tego programu okazali się głównie lewicujący intelektualiści, artyści, twórcy, inteligenci.
Wydarzenia sierpnia 1980 r., powstanie NSZZ„Solidarność”uznali oni za realizację ich programu. Charakterystyczne, że kiedy PRL upadał i rządzący poszukiwali partnera, który by ich uratował przed rozliczeniami za lata zbrodniczych rządów wtedy pomocnymi okazali się „konstruktywni” opozycjoniści z tego środowiska. Entuzjastycznie przyjęli ofertę reżimu, aby rozmawiać przy Okrągłym Stole „jak Polak z Polakiem”.
Pewna aktorka nawet ogłosiła, że tak oto „skończył się w Polsce komunizm”.

Minione trzydziestolecie, gdy powstała III Rzeczpospolita pokazuje, że przeszłość „Polski Ludowej” nie została przezwyciężona. Wpływy ośrodków związanych z dawnym reżimem w gospodarce, finansach, wymiarze sprawiedliwości, w bezpieczeństwie narodowym, w mediach, nauce, oświacie, kulturze i sztuce pozostały. Są widoczne nie tylko poprzez biografie zapisane przez Służbę Bezpieczeństwa, a odnajdywane w archiwum IPN. Są też w umysłach, poglądach i postawach nawet młodych ludzi – prawdziwe jest spostrzeżenie, że w polskim społeczeństwie toczy się walka „staliniątek”, wnuków Ubeków z wnukami Akowców, Żołnierzy Niezłomnych.

Przed laty na Zachodzie Europy działali Karol Marks i Fryderyk Engels snujący wizje komunistycznej utopii bez Boga, i z tą wizją w 1917 r. niemieckim pociągiem zmierzał do Rosji Lenin, z zamiarem wywołania przewrotu. Kiedy jednak po zdobyciu władzy w Rosji chciał połączyć się z towarzyszami w Berlinie przeszkodziła mu Polska zatrzymując bolszewicką nawałę na przedpolach Warszawy w 1920 r.
Stalinowi, do spółki z Hitlerem, udało się tę Polskę zdruzgotać w 1939 r., a później, za przyzwoleniem wiarołomnych sojuszników Polski, utwierdzić swoje panowania nad Europą Środkową.
Po latach, znowu za sprawą Polski, „Solidarności” i Jana Pawła II, komunizm bankrutował i rozpadł się sowiecki „obóz socjalizmu”.

Mamy jednak ponownie próbę zbudowania takiego „obozu”, tym razem jako „państwo europejskie”.
Polska, jeśli nie chce utracić niepodległości musi obronić swoją suwerenność w Europie. Ale też nie powinny budzić naszego zdziwienia, że dla współczesnych „postępowców”, tak jak dla Stalina, polski patriotyzm to faszyzm.
Dla nich wrogiem jest Polska z dewizą Bóg-Honor-Ojczyzna, Polska, którą mamy obowiązek obronić!

Autor: prof. Romuald Szeremietiew
Polski polityk, publicysta, doktor habilitowany nauk wojskowych specjalista w zakresie obronności (habilitacja „O bezpieczeństwie Polski w XX wieku”), nauczyciel akademicki, m.in. profesor nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej i Akademii Sztuki Wojennej, więzień polityczny PRL, poseł na Sejm III kadencji, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej.