Wywiad z Bartłomiejem Krzychem, radnym miejskim Wieliczki ze Stowarzyszenia Otwarta Wieliczka, po nieprawomocnym wyroku Sądu Rejonowego w Wieliczce w sprawie zniesławienia go przez radne Koalicji Obywatelskiej Julię Kubać i Monikę Zamarlik. Rozmowę przeprowadził Paweł Mączka z Magazynu Opinii Pressmania.pl
Pressmania: Panie Bartłomieju, gratulujemy wygranej w sądzie. Jak Pan ocenia wyrok Sądu Rejonowego w Wieliczce?
Bartłomiej Krzych: Dziękuję. Wyrok to dla mnie potwierdzenie, że prawda ma szansę się obronić. W mojej ocenie radne KO kłamały w internetowych wpisach by mnie oczernić. Sąd uznał, że radne Julia Kubać i Monika Zamarlik dopuściły się zniesławienia, pisząc nieprawdę na mój temat w publicznych wpisach na Facebooku. To był jawny proces, więc każdy mógł zobaczyć, jak przedstawiłem dowody. Warunkowe umorzenie postępowania na rok, nakaz przeprosin i nawiązka w wysokości 2 tysięcy złotych to łagodne konsekwencje, choć wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Pressmania: O co dokładnie chodziło w tej sprawie? Skąd wzięły się zarzuty radnych wobec Pana?
Bartłomiej Krzych: Na przełomie lutego i marca 2025 roku radne Koalicji Obywatelskiej zarzuciły mi w mediach społecznościowych, że nie dopełniam obowiązków w radzie społecznej przy gminnej przychodni. Twierdziły, że zamiast informować członków rady o posiedzeniach, zajmuję się szerzeniem hejtu i dzieleniem ludzi. Te wpisy pojawiły się na dużych grupach na Facebooku i były związane z konfliktem w radzie miejskiej o budynek szkolno-sportowy.
Pressmania: Jaki był kontekst tego konfliktu?
Bartłomiej Krzych: Chodziło o spór o przyszłość budynku wynajmowanego przez niepubliczną Szkołę Mistrzostwa Sportowego. Burmistrz Wieliczki chciał przekazać ten budynek przepełnionej Szkole Podstawowej Nr 1, która nie mogłaby normalnie funkcjonować z powodu braku miejsca dla coraz większej liczby uczniów. Radni z KO i komitetu Artura Kozioła popierali jednak pozostawienie prywatnej szkoły w budynku, a dla dzieci z publicznej szkoły zaproponowali bibliotekę miejską. To wywołało protesty rodziców i nauczycieli, bo nikt ich nie konsultował. Ja wspierałem rodziców, którzy chcieli odwołać radę miejską w referendum, bo uważali, że radni wspierają prywatną fundację kosztem dzieci z publicznej szkoły. Po fali krytyki radni KO częściowo się wycofali, ale wtedy pojawiły się te wpisy przeciwko mnie.
Pressmania: Radne twierdziły, że nie informował pan o posiedzeniach rady społecznej. Jak to wyglądało w rzeczywistości?
Bartłomiej Krzych: To była nieprawda, co wykazałem w sądzie. Radne twierdziły, że informowałem ich niezgodnie z regulaminem, a jedna z nich, że w ogóle nie dostała powiadomienia. Okazało się, że problem był z ich skrzynką mailową, a nie z mojej strony. W sądzie przedstawiłem dokumenty i zeznania świadków, które to potwierdziły. Radne doskonale wiedziały, że ich zarzuty są fałszywe, ale nadal podtrzymywały swoją wersję, wprowadzając opinię publiczną w błąd.
Pressmania: Jak Pan odbierał te oskarżenia?
Bartłomiej Krzych: To było bardzo krzywdzące. Jako radny działam dla dobra mieszkańców, a takie publiczne pomówienia podważają moje dobre imię i zaufanie do mojej pracy. Dlatego złożyłem prywatny akt oskarżenia. Nie mogłem pozwolić, by nieprawdziwe informacje niszczyły moją reputację.
Pressmania: Podczas procesu radne twierdziły, że nie trzymał się Pan zapisów regulaminu rady społecznej ośrodka zdrowia i nieprawidłowo informował je o posiedzeniach. Czy to prawda?
Bartłomiej Krzych: to jest kwestia dyskusyjna, ale one ten zarzut przedstawiły dopiero w sądzie. Na potrzeby procesu zaczęły szukać haczyków w regulaminie, żeby zarzucić mi niekompetencję. Nie może być tak, że co innego piszemy publicznie, a w sądzie tłumaczymy co innego. Do czasu procesu nikt nie zarzucał mi naruszeń regulaminu rady społecznej, której byłem przewodniczącym.
Pressmania: Na sali rozpraw był Pan sam, po drugiej stronie było dwoje radnych i ich adwokaci. Trudno było się z nimi zmierzyć?
Bartłomiej Krzych: Zarówno obie radne jak i adwokatki wyprowadzały mnie momentami z równowagi. Radne przywoływały różne historie, nie związane ze sprawą, posługując się półprawdami i manipulacjami. Nie chciały odpowiadać na moje pytania, nie chciały jawności rozprawy i nagrywania. Adwokatek było w sumie cztery, dwie z nich nie chciały się zgodzić na to, aby rozprawa była jawna i nagrywana. Zrobiły na sali rozpraw o to aferę, w mojej ocenie zachowywał y się nieprofesjonalnie i złożyłem na nich skargę do rady adwokackiej. Ja od początku zaznaczałem, że rozprawa będzie jawna i nie rozumiem ich zdziwienia.
Pressmania: Co dalej? Wyrok nie jest prawomocny, a radnym przysługuje apelacja.
Bartłomiej Krzych: Tak, obie strony mogą się odwołać do Sądu Okręgowego w Krakowie. Jestem spokojny, bo dowody są po mojej stronie. Mam nadzieję, że sprawa zakończy się ostatecznie na moją korzyść, a mieszkańcy Wieliczki będą mogli wyciągnąć wnioski z tej sytuacji. Ważne jest, by debata publiczna opierała się na faktach, a nie na pomówieniach.
Pressmania: Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia.
Bartłomiej Krzych: Dziękuję za zainteresowanie sprawą. To ważne, by takie kwestie były nagłaśniane, bo dotyczą transparentności w życiu publicznym.
Rozmawiał Paweł Mączka, Magazyn Opinii Pressmania.pl
Zostaw komentarz