Pisząc w sierpniu o inauguracji prezydenckiej Karola Nawrockiego użyłem tytułu „Pogrzeb III RP”. Dziś z pałacu prezydenckiego usunięto okrągły stół.
Pogrzeb III RP czyli o inauguracji prezydentury Karola Nawrockiego trochę inaczej.
Karol Nawrocki jest nie tylko człowiekiem z krwi i kości, a od niedawna politykiem z krwi i kości. Na poziomie symbolicznym, politycznym jest również anty-Wałęsą, którego kadencja jest swoistym początkiem nowej Polski. 1 czerwca 2025 roku umarła bowiem Trzecia Rzeczpospolita, a co za tym idzie 6 sierpnia odbywa się jej symboliczny pogrzeb. Poczęta w mroku stanu wojennego i późnych lat 80., narodzona na początku 90., w swojej dojrzałej formie funkcjonująca od czasu obowiązywania konstytucji z 1997.
Państwo polskie określane mianem III RP składało się z dwóch, zasadniczych elementów. Pierwszym była oczywiście forma instytucjonalno-prawna. Ta wykuwała się w toku burzliwych lat 90. by okrzepnąć w nieco dziwnej formie ustrojowej, z władzą wykonawczą podzieloną między dwa pałace, jaką był nowy porządek konstytucyjny nadany Polsce za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i pierwszego rządu SLD-PSL. Porządek ów przetrwał do 2015 roku.
Ustrój trwa bowiem dopóty, dopóki procedury przekazywania władzy od jednego rządzącego do kolejnego są zachowywane. Dopóki porządek prawny nie jest wywracany. Tak działo się w Polsce w latach 1997, 2001, 2005 i 2007. Również PO obejmując rządy w 2007 roku nie ośmieliła się łamać owych zasad. Z mocy prawa funkcjonowało niezależne od niej CBA z Mariuszem Kamińskim na czele, IPN z Januszem Kurtyką, NBP ze Sławomirem Skrzypkiem czy media publiczne zarządzane wówczas przez KRRiT wybraną jeszcze przez koalicję PiS-LPR-Samoobrona.
Od 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej i wybraniu Bronisława Komorowskiego na prezydenta, obóz Donalda Tuska „domknął system”, przejmując kontrolę nad wszystkim kluczowymi instytucjami na kolejnych pięć lat. Po zwycięstwie Andrzeja Dudy w 2015 roku przed obozem tym zamajaczyła jednak wizja klęski również w jesiennych wyborach parlamentarnych. Wtedy ustrój III RP zaczął być podważany, bo platforma postanowiła wybrać sobie sędziów Trybunału Konstytucyjnego „na zapas”. Nie należy bagatelizować tego ruchu. Odchodzący do opozycji obóz polityczny postanowił bowiem połamać ustrojowe „zasady gry” tylko po to żeby zostawić następcom możliwie wąskie pole manewru.
Wówczas, żyjąca 25 lat w ogóle a w swojej okrzepłej formie lat 18, III Rzeczpospolita zaczęła stopniowo obumierać. Obóz Jarosława Kaczyńskiego wykorzystał wyłom uczyniony w systemie przez PO i zaczął naginać ramy konstytucyjne w drugą stronę tak, by jak najszybciej obsadzić TK swoimi ludźmi. Odpowiedź centrolewicowej opozycji, tyle gwałtowna co bezrozumna, doprowadziła do sytuacji, w której zakwestionowana została zarówno ustrojowa rola Trybunału jak i Sądu Najwyższego.
Po ponownym dojściu do władzy w roku 2023 Donald Tusk postanowił radykalnie przelicytować Jarosława Kaczyńskiego. O respektowaniu jakiegokolwiek porządku prawnego w przypadku kluczowych instytucji nie było już mowy. Prokuratura krajowa i media publiczne zostały po prostu przejęte siłą, decyzje TK przestały być drukowane i respektowane a wyroki Sądu Najwyższego traktowane wybiórczo. W tych warunkach konstytucja z 1997 de facto przestała obowiązywać a III RP weszła w fazę agonalną.
Drugim, obok ram ustrojowych, elementem składającym się na współczesną Polskę, była jej treść społeczno-polityczna. Pochodzący z ludu Lech Wałęsa z Matką Boską w klapie marynarki miał być reprezentantem antykomunistycznych, narodowych i katolickich przekonań tego ludu. Zawiódł, zdradził i został patronem miękkiego lądowania postkomunistów po roku 1989, prowadzącego do ich dominacji w życiu politycznym między 1993 a 2005 rokiem.
Pochodzący z ludu, z tego samego Trójmiasta ale o co najmniej pokolenie młodszy dr Karol Nawrocki, którego bliskim współpracownikiem był, jest i będzie prof. Cenckiewicz, jest zdumiewająco symbolicznym anty-Wałęsą na każdym poziomie. Koszmar Adama Michnika przybrał ludzką postać i wkroczył właśnie do pałacu prezydenckiego. Co więcej, jest to możliwe wyłącznie dlatego, że dokonała się rewolucja społeczna, rewolucja komunikacyjna oraz rewolucja pokoleniowa. To one w ostatecznym rozrachunku zdecydowały, że pomimo walca medialnego, jaki przejechał po Nawrockim w ciągu całej kampanii, 1 czerwca odniósł on zwycięstwo.
Tak, zwycięstwo Karola Nawrockiego, poza pracą jego sztabu i zaplecza, poza postawą samego kandydata, który nie złamał się i rozwinął mocno w czasie kampanii, nosi również imiona TV Republiki i dziesiątków czy setek innych konserwatywnych kanałów, postaci oraz mediów w sieci. Nosi również imię Konfederacji i wielomilionowych zasięgów Sławomira Mentzena, które przerzuciły na prawą stronę większość młodego pokolenia.
Krótko mówiąc, starcie, które odbyło się 1 czerwca pokazało, że nie tylko ustrojowa forma, ale również społeczno-polityczna treść III RP jest przeżytkiem. Nie ma w Polsce większości, która chciałaby państwa takiego, jakie zostało zaprojektowane w latach 90. Nie ma dominującego systemu medialnego, który by taką wizję wspierał. Prawica nigdy go do końca nie akceptowała a tzw. demokraci byli w tym roku gotowi nawet posunąć się do zamachu stanu, żeby tylko móc wreszcie zdobyć pałac prezydencki.
Żyjemy więc w okresie przejściowym, bo żaden nowy ustrój, żadna nowa forma funkcjonowania państwa polskiego nie została określona, nadana, zatwierdzona. Żyjemy w chaosie, który będzie prawdopodobnie tylko rósł, bo przecież werble wojenne słychać zarówno w kancelarii premiera jak i prezydenta. Wraz ze śmiercią III RP nie narodziła się jednak żadna nowa. Zresztą, tak jest prawie zawsze, zmiany polityczne są długotrwałymi procesami a daty graniczne podajemy głównie po to by ułatwić opis jakiegoś zjawiska.
Niemniej, w najgłębiej pojętym interesie państwa i narodu jest, by okres chaosu trwał jak najkrócej. Wojna rosyjsko-ukraińska, krach systemu Schengen i kryzys UE, rewolucja sztucznej inteligencji, zarządzanie zmianami w państwie w związku z katastrofą demograficzną-te i wiele innych wyzwań jakie przed nami stoją są naprawdę epokowe. Nieustanna szarpanina polityczna jest luksusem, na jaki nie możemy sobie pozwolić w tych trudnych, pełnych wyzwań ale i możliwości czasach.
Gdybym był typowym polskim publicystą, to na zakończenie takiego artykułu powinienem napisać, że w związku z owymi wyzwaniami wszyscy muszą wziąć na wstrzymanie, usiąść do stołu i poszukać kompromisu. Ustrojowego, politycznego, gospodarczego i rozwojowego. Mógłbym, bo jest to bajka, którą Polacy lubią czytać, chociaż już prawie nikt w nią nie wierzy. Wiemy, że nic takiego nie nastąpi, nie będzie żadnego kompromisu. System komunikacyjny oparty o to kto wzbudzi większe emocje i skanalizuje je politycznie, a w takim żyjemy nie tylko w Polsce ale na całym świecie, wspiera postępującą radykalizację i polaryzację.
W takich warunkach Nowy Porządek nie będzie efektem żadnej szerokiej umowy społeczno-politycznej. Stanie się funkcją siły jaką będą dysponowali ci, którzy wezmą się za jego budowę. Pozostaje więc tylko mieć nadzieję i życzyć żeby tej siły mieli jak najwięcej. Ale nie tylko siły a nawet nie przede wszystkim. Potrzeba bowiem planu jak ów Nowy Porządek ma wyglądać. Po 2015 PiS dysponował olbrzymią siłą ale żadnego takiego planu nie posiadał.
Robienie zasadniczych reform w państwie przy jednoczesnym rozwiązywaniu potężnych problemów, a tych nie brakuje i nie będzie brakować, jest oczywiście szalenie trudne. Niemniej, jeśli Polska ma naprawdę transformować się w silną IV RP, a nie szarpać w chaosie RP 3.5, potrzeba liderów, wojowników, budowniczych i organizatorów, którzy będą w stanie się tego trudu podjąć i… bardzo wiele dla niego poświęcić.
Autor: Robert Winnicki
Polski polityk, w latach 2009–2013 prezes Młodzieży Wszechpolskiej, jeden z twórców oraz pierwszy prezes Ruchu Narodowego, poseł na Sejm RP VIII i IX kadencji.
Zostaw komentarz