O tym nie wiedzieliście…
WIEJCIE WIATRY, WIEJCIE.

Elektrownie wiatrowe.
A na co to komu?

W mediach, za każdym razem gdy pojawia się temat energii odnawialnej, a w tym wypadku wiatrowej, mamy istny … huragan.
A w nim my i politycy pozbawieni jakichkolwiek kompetencji i przepychanki między jednym i drugim pałacem.
Jedni nie potrafiący napisać 10-stronicowej ustawy, bez wstawek na inny temat (ot polityka).
Ustawy, która łopatologicznie wyłoży jak to powinno wyglądać by miało to ręce i nogi, by 180-metrowa siłownia wiatrowa nie stanęła 100 metrów od czyjegoś domu, często z rynku wtórnego, używana i by wpłynęło to korzystnie na ceny energii.
Drudzy, którzy mówią nie bo nie, i próbują to argumentować z różnym skutkiem.

– To się nie opłaca.
– Świat od tego odchodzi.
– Zakopują stare łopaty pod ziemią

– Wiatraki powinny stać wszędzie gdzie się da.
– Zrezygnować z węgla już teraz.

Tak po krótce z obu stron.

Ok.
To gdzie leży złoty środek?
W kraju, który kreuje kierunki rozwoju światowej energetyki i zdominował jej rynek.
W Państwie Środka,
Jak to robią Chiny?

Mamy często tendencję do lekceważącego odnoszenia się do osiągnięć ich inżynierii i nauki.
A rzeczywistość jest taka, że technologicznie nie wyprzedzają nas o dwie długości, tylko o cztery stadiony…

Dość okrutną dla nas prawdę najlepiej podsumował w ubiegłym roku jeden z czołowych polityków chińskich (niestety nie pamiętam nazwiska), gdy powiedział, o Europie te słowa:

„Jesteście dla nas wyłącznie ciekawym turystycznie rynkiem zbytu.
Nie rozwijacie się.
Przestaliście być w jakichkolwiek sposób innowacyjni, kreatywni.
Od dawna nie jesteście dla nas żadną konkurencją.
Nie możecie nią być, jeśli zwiększacie koszty najważniejszego fundamentu gospodarki – energii, nie proponując rozsądnej alternatywy”.

Ktoś od razu powie – tak, zielony ład.
Tylko, że nasz zielony ład w porównaniu do ograniczeń w Chinach to małe Miki.
Chiny stały się w 2006 roku największym emitentem CO2 na świecie.
Bo błyskawicznie rozwijające się i bogacące się społeczeństwo, zwiększyło zapotrzebowanie na energię.
Gospodarka, która nie tyle rozwija się, ale pędzi do przodu.
Dlatego władze chińskie za absolutny priorytet uznały rozwój innych, niż te oparte na paliwach kopalnych, źródeł energii,
Energia ma być jak najtańsza, zero jakiekolwiek spekulacji ceną.
To ma być podstawą do bycia największą, gospodarczą potęgą świata.
I konsekwentna eliminacja zależności od technologii zachodnich.

W samym tylko 2024 roku Chińczycy kupili prawie 24 miliony nowych samochodów.
Czyli w jeden rok niewiele mniej niż wszystkich aut jest zarejestrowanych w Polsce.
Tylko my nie mamy pojęcia, że przy ograniczeniach chińskich, mając blachy warszawskie, nie wolno ci pojechać do Łodzi i na odwrót.
Nie chodzi tylko o kontrolę społeczeństwa, bo mogą szybką koleją, która jeździ jak metro co kilka minut.
Chodzi głównie o pył ze zdzieranych opon i emisję spalin.
Wyobraźcie sobie Warszawa 30 milionów ludzi.
Łódź 20 milionów.
Łatwo sobie wyobrazić jak wyglądałaby autostrada między tymi miastami.
Chińczycy na bardzo serio podchodzą do walki z zanieczyszczeniem środowiska.
Jaki byłby u nas krzyk…

I oczywiście wielkie (wielkie w ich skali to u nas oznaczałoby galaktyczne) inwestycje w odnawialne źródła energii.

To co zostało zapoczątkowane na zachodzie – idea i technologie OZE, chińska nauka rozwinęła i zaczęła robić to znacznie lepiej od nas, oferując bardziej zaawansowane rozwiązania.
Uznali OZE za jeden z kluczowych elementów ich potęgi.

Panie to się nie opłaca.
Chińczyk by odpowiedział – tak? To potrzymaj mi pałeczki…

Chiny są absolutnym liderem na świecie pod względem rozwoju energetyki wiatrowej.
I to zarówno jeśli chodzi o moc już zainstalowaną, jak i tempo jej przyrostu.
Tam się opłaca.
Bo patrząc na liczby, na koniec 2024 roku łączna moc w energetyce wiatrowej w Chinach osiągnęła 521 GW.
To ogromny wzrost, aż o 18% rok do roku.
We wspomnianym 2024 roku w Chinach zainstalowano rekordową ilość nowych siłowni wiatrowych, dodając 79,8 GW.
Ponad dwukrotnie więcej niż Stany Zjednoczone i Niemcy.
Chiny to prawie 60% globalnego przyrostu mocy z energetyki wiatrowej w 2024 roku.
I dzięki temu ich energetyka wiatrowa odgrywa coraz większą rolę w wytwarzaniu energii, generując w ubiegłym roku 759,9 TWh, czyli 7,9% ich krajowego zużycia energii elektrycznej.

Są też rzecz jasna liderem morskiej energetyki wiatrowej (na tzw. offshore). Chiny mają ponad połowę światowej mocy operacyjnej w farmach wiatrowych na morzu.
Na koniec ubiegłego roku odnotowując wynik 41 GW.

W ubiegłym roku Chiny wyprodukowały łącznie z wiatru i słońca 1,83 TWh.
O 27% więcej niż w 2023 roku.
I ta wartość rośnie dynamicznie.
A w pierwszym kwartale tego roku energia z wiatru i słońca stanowiła już 22,5% całkowitej produkcji energii elektrycznej w Chinach.

Gospodarka chińska planowana jest w 5-latkach.
Nie mają one nic wspólnego z dawnymi komunistycznymi planami.
Dziś są to precyzyjne biznesplany, z rozpisanymi zadaniami tydzień po tygodniu co ma być zrobione.
Kilkanaście lat temu postawili sobie niezwykle ambitny cel – do 2030 roku energia uzyskiwana ze spalania paliw kopalnych (wszystkich razem) ma nie przekraczać 50% mixu energetycznego.
Cała gospodarka ma możliwie szybko odchodzić od paliw tradycyjnych.
W maju tego roku, ogłosili, że właśnie ten cel osiągnęli, 5 lat przed założonym terminem.
Poza energią z OZE wkład w to osiągnięcie miało 55 reaktorów jądrowych, a 24 są właśnie w budowie.
Nie jeden teraz i za 8 lat może kolejny.
24 reaktory jednoczenie.
My prawie 70% energii mamy ze spalania paliw kopalnych.

Siłownie wiatrowe stawiane są w Chinach w przemyślany sposób.
Nikt tam nie postawi komuś za płotem giga śmigła.
Bo szumią w uciążliwy sposób, emitują infradźwięki i powodują jeszcze coś…
Kliknijcie na poniższy link, to bardzo ciekawe nagranie pokazujące co się dzieje gdy blisko zabudowań kręci się wielkie śmigło.
Po 10 minutach takiego migania, większość z nas trafiłby szlag.

Chińczycy oczywiście nadal korzystają z energetyki węglowej, bo w razie strategicznego niedoboru energii, np. starcia militarnego i utraty części energetycznej infrastruktury krytycznej w jego wyniku, mogą szybko wygenerować dodatkową energię.

Chiny są motorem napędowym globalnej energetyki wiatrowej.
Instalują nowe turbiny w tempie dotychczas nie znanym, szybko zwiększając udział tego źródła w swoim krajowym zużyciu energii.
Nie wiem czy wiecie ale sześć z dziesięciu największych na świecie producentów turbin wiatrowych to firmy chińskie.
Jak to jest, że im się opłaca, a u nas nie?

I oczywiście to co regularnie obiega media społecznościowe, czyli utylizacja starych łopat turbin wiatrowych.
Czy one naprawdę są zakopywane?
Tak było przez jakiś czas, gdy nie bardzo było wiadomo co zrobić ze zużytymi łopatami turbin.
I najczęściej trafiały na składowiska odpadów.
Było to spore wyzwanie kosztowe i logistyczne.
Bo łopaty są ogromne i ciężkie.
Wykonane są głównie z kompozytów (włókno węglowe i szklane + do tego żywice epoksydowe jako spoiwo), ale nie bardzo jest w nich dużo toksycznych substancji, które mogą dostać się do gleby czy wód gruntowych w takim stopniu jak zwykłe odpady przemysłowe.
To tak jak zakopać dużo kajaków.
Nie jest to zbyt mądre, tym niemniej niezbyt toksyczne.

Tylko, że cmentarzyska wiatraków słusznie budzą obawy o ekologiczność całej branży.
Główny problem wynika z konstrukcji łopat.
Materiały kompozytowe są trudne do rozdzielenia na poszczególne składniki co utrudnia ich recykling.

Nad tym problemem głowią się nie tylko chińscy uczeni, ale też duńscy i amerykańscy.
Wdrażanych jest kilka obiecujących technologii.
– Przetwarzanie w cementowniach.
Włókna i minerały zawarte w łopatach, zastępują część surowców naturalnych, takich jak glina czy piasek.

– Recykling mechaniczny.
Łopaty się tnie, mieli i wykorzystuje jako wypełniacz do betonu, materiał izolacyjny, czy do produkcji ławek, mostów, barierek drogowych.

– Recykling chemiczny.
Duński koncern Vestas, ogłosił opracowanie przełomowej technologii, która ma pozwolić na pełny recykling łopat. Chemicznie rozkłada się żywicę spajającą materiał łopat i odzyskuje czyste włókna szklane / węglowe, które może być wykorzystać ponownie.

– Upcykling.
Innowacyjne podejście, bo łopatę można zastosować np. jako elementy wieży GSM.

Dziś już rzadko składuje się „zużyte” łopaty.
Dziś dominuje recykling i ponowne wykorzystanie materiałów.

I na koniec oczywiście Chiny.
I turbina DEW-26 MW-310 firmy Dongfang Electric.
26 MW mocy.
I ma wirnik o średnicy 310 metrów … to tyle co Wieża Eiffla
Da się?
Trzeba tylko wiedzieć jak, i chcieć wdrażać energetykę wiatrową w mądry sposób, by była z tego korzyść dla kraju.
Tylko nam brakuje jednej rzeczy.
Kumatych decydentów…

Felieton można do woli udostępniać, lajkować.
To zwiększa zasięgi za co z góry dziękuję.

Autor: Marcin Andryszczak
Warszawski farmaceuta zafascynowany wielkimi i przełomowymi odkryciami nauki.